No i jak to po urlopie i przed własnym ślubem i weselem nie wiem w co mam ręce wsadzić, nie mówiąc o pisaniu na forum. Ale się sprężyłem i oto kolejna porcja relacji.
Port w Baśka Voda. Kilkanaście łódek mniejszych i większych. Co mnie zaciekawiło nie bardzo można było cokolwiek wypożyczyć. Po prostu nie było łódek do pożyczenia.
Tutaj w restauracji Apartmani Palac z darmowym Wifi dla klientów. Obok mają pyszną pizze z Papagaj Pizza ale lokal tego samego właściciela bo obsługują z drugiego wejścia do budynku Palac.
Wieczorem w sobotę na końcu wyjścia z portu urządzono Fish Night. Świerze kalmary, małże i różnego rodzaju ryby z grilla. Do tego piwko, chlebek.
Co prawda ludu była masa i miejsca nie było ale dla chcącego nic trudnego. Dlatego pałaszowaliśmy na falochronie. Dobre było.
Ciekawe jak oni tam stawiali te słupy
Krajobraz po drodze typowy, czyli góry i przepaści.
Czysta woda i rybki czekające na chleb. Ceny wejściówek w parku narodowego Krka mnie zaskoczyły. 95 kun za osobę. No ale dobra. Widocznie warto zapłacić takie pieniądze.
Zobaczymy.
Tutaj do zdjęcia pozuje wdzięczna "świeża" cykada.
Widoki zapowiadają się ciekawie.
No i faktycznie było warto. Dużo ludzi.
My oczywiście też się kąpaliśmy. Woda była zaskakująco ciepła. Oczywiście bez butów do kąpania się nie obejdzie. Trzeba też uważać na skały żeby się nie porysować. Co prawda jest dwóch ratowników, ale prąd jest w niektórych partiach bardzo silny, więc osoby nie umiejące zbyt dobrze pływać powinny uważać
Nie ma to jak się dobrze ochłodzić. Ten osobnik częściowo pod wodą to ja, na pierwszym planie moja luba. Każdemu polecam takie orzeźwienie.
Wodospad piękny.
Dla niewtajemniczonych powiem że najpierw trzeba sporo zejść do wodospadów, no i sporo wejść w drodze powrotnej.
Turbina ze starej elektrowni wodnej, podobno uruchomionej zaraz po tej na Niagarze.
A tu jeszcze kilka fotek z drogi powrotnej na górny parking. Na jednym ze zdjęciu, jak się dobrze przyjrzycie, zobaczycie kolesia który sobie postanowił poskakać z wodospadów. Z górnej półki na główkę na dolną i tak na sam dół. Wcześniej ich na dole widziałem i byli to jacy Chorwaci. Wydaje mi się że miejscowi bo chyba nikt nie tutejszy nie jest taki "odważny" żeby odwalić taki numer.
Na zakończenie kolejnej części naszej relacji, bazarek na końcu portu, przy głównej promenadzie. Można tam było kupić różne pierdółki. Jeśli macie jakieś pytania, chętnie odpowiem na wszystkie, na które będę znał odpowiedzi.
Cdn.