Zmierzamy w kierunku Perły Macedonii jak mówi nasza gospodyni, kwintesencji kraju…Plaosnika
Wstęp 100 denarów, dzieci 30. Trwa budowa obok więc trochę „pięknych” płotów itd.
Trochę ruin rekompensuje brak wypadu do Heraklei
Opatulam się chustą i oglądamy wnętrze…
Kupujemy pamiątki na co zwykle nie dajemy się naciągać ale tu jest tak tanio że machamy ręką...
Czerwiec i brak ludzi nie pogania nas do opuszczenia tego miejsca więc chodzimy sobie tu i tam, fotografujemy różne zakątki, jest już dość upalnie.
Chwila schłodzenia…
Wychodząc spotykamy pewną panią która jak się okazuje jest przewodnikiem i zachęca nas do wycieczki zorganizowanej z jej przewodnoctwem do Strugii i obejrzenia świątyni w skale, brzmi ciekawie ale z dziećmi mamy nieco inny rytm, poza tym dopiero zaczęliśmy odkrywać Ohrid a jutro już Grecja więc brakuje nam na to czasu…może innym razem...jak tu kiedyś wrócimy...
Wspinamy się zatem zgodnie z naszym planem do
twierdzy Samuela, bilet wstępu 30 denarów, dzieci za darmo.
Spore murowania, piękna panorama na jezioro, Ohrid i część albańską.
Obchodzimy całość spoglądając z każdej strony za mury…
Polecamy bo bilet jak za darmo a widoki piękne.
Z twierdzy Samuela ścieżką schodzimy trochę w ciemno ale mam przeczucie że wyjdziemy przy
cerkwi J.Kaneo i nie mylę się.
Spojrzenie z góry i podziw dla przepięknego usytuowania cerkwi.
Nie dziwię się już że bardzo często właśnie to miejsce trafia na pocztówki z Macedonii
Można też dojść do cerkwi dołem ale pierwsze spojrzenie z góry robi wrażenie.
Robimy mały piknik, nie wchodzimy do środka bo dzieci bardzo krzyczą jeść…
Najważniejsza zasada podróżowania z dziećmi to nie przesadzić, nie przegiąć i nie zrazić:).