proszę bardzo:)
Dzień VIII – 14 czerwcaWypracowaliśmy sobie już pewien schemat dnia….rano przez sen modlimy się żeby dzieci jak najdłużej spały….potem żeby jak najpóźniej padło hasło: „Mamo, Tato kiedy wstaniecie?”….gdy nastaje hasło: „Ja chcę kaszkę a ja płatki” to koniec laby…zazwyczaj następuje to tutaj po 9 ale czasu greckiego a my w sumie żyjemy według naszego czasu…w zasadzie nie ma znaczenia godzina, są wakacje…jedynie godzina pobudki jest istotna:).
Po pobudce następuje wycieczka męża do sklepu ze starszakiem, wracają z pieczywkiem i zawsze jakimś dodatkiem…tak się owija tatusia wokół palca.
Po rytuale śniadania, kawki itd. mamy wstępnie nakreślony plan i ruszamy. Ponieważ plan zwiedzania najpierw a potem plaża zdaje egzamin i tym razem nie będzie inaczej.
Ruszamy na drugi koniec wyspy czyli do stolicy wyspy Lefkady. Mamy konkretnie w planie ruiny zamku
Agia Mavra i liczymy na drzemkę dzieci w drodze, wstają potem wypoczęte i chętne do dalszych atrakcji.
Nie inaczej jest więc tym razem, dzieci śpią a my pomykamy wschodnią częścią wyspy.
Zatoka Vlicho prezentuje się uroczo, pełno żaglówek…dużo ludzi…podjedziemy tu innym razem na dłuższy rekonesans, na razie wydaje nam się, że z daleka na pewno robi lepsze wrażenie.
Docieramy do Lefkady, tuż za mostem zjazd w lewo i jest wolne miejsce tuż przy wejściu do ruin.
Przygotowani byliśmy na płatność wstępu zdziwiliśmy się pozytywnie że nic takiego nie ma.
Czynne do 15, poniedziałek nieczynne.
Z zewnątrz mury obronne całkiem dobrze zachowane, wewnątrz jest tego sporo, jest kilka uroczych zakątków jak np. na końcu samym mała kapliczka i dzwonnica…
Idziemy zobaczyć latarnię…
Obserwujemy podnoszenie mostu
I jedziemy dalej, wzdłuż mierzei, kierujemy się do starych wiatraków.
Mierzeja to siedlisko wielu gatunków ptaków.
Znajdujemy wiatraki, z zewnątrz mają swój klimat…
W środku jednak nic ciekawego...podejrzewam że dla niektórych służył za Toi Toi
W przeciwieństwie do plaży Gialos tutaj są wyraźne zakazy kamperowania ale o ile dobrze pamiętam przy plaży Gira można.
Nasz cel dzisiejszy to
Milos Beach w Agios Nikitas, po drodze podziwiamy widok z góry
Mijamy monastyr Faneromeni ale już tam nie zaglądamy.
W Agios N. sporo aut, w końcu niedziela i miejscowi też na plażach, parkujemy za darmo i zbieramy się bo czeka nas wspinaczkę na plażę.
Mamy nadzieję, że oni wszyscy nie są tak chętni na długie spacery, wysiłek i wybrali plażę przy miasteczku:).
Uroczo tutaj…ale też dużo więcej ludzi…
Droga na plażę Milos prowadzi samym początkiem jak na miejscową, przy restauracji Milos jest skręt w lewo na szlak.