Ależ marudzicie
...
Tym bardziej, że najbliższe odcinki za bardzo fajne nie będą, bo przez 3 kolejne dni pogoda była do .... bani
.
No ale dobra. Lecimy z tym koksem.
Tak jak już wspomniałam, w miejscowości Lafki zatrzymałam się coby spojrzeć na mapę .... Po drugiej stronie ulicy rozmawiały ze sobą 2 kobietki. Tzn. jedna pytała drugą łamaną angielszczyzną jak dojechać na Pantokrator ... W pewnym momencie usłyszałam: " - ....rwa, jak to jest po angielsku !" ... Na to druga odpowiedziała: "- To Ty mówisz po polsku ?! Trzeba tak było od razu !
".
Co się okazało. Dwie Polki podobnie jak ja samotnie zwiedzały Korfu i o drogę zapytały jedyną w okolicy Polkę - właścicielkę tawerny. Halinka, bo tak miała na imię, jak się zorientowała, że oto stoją przed nią 3 krajanki omal nie posikała się z radości. Nie było zmiłuj. Od razu zaprosiła nas do swojej knajpki goszcząc czym chata bogata.
Kilkanaście lat temu Halinka, studentka prawa, przyjechała na Korfu na wakacje ..... Na 2 tygodnie .... No ale poznała Nikosa
.... się zakochała i już tam została ... i nie żałuje. Mają 2 córeczki, imieniem młodszej nazwana jest knajpa. Coś na N... ale nie pamiętam....
Tak czy siak mój plan na ten dzień znowu znacznie się zmodyfikował
... W knajpce spędziłyśmy ooooooo albo i więcej czasu ... Było niesamowicie miło .... Na żadnym facecie 4 baby nie zostawiły suchej nitki
. Jeśli kiedyś będziecie w tamtej okolicy pozdrówcie proszę Halinkę ciepło ode mnie ...
Halinka po prawej ...
W trakcie naszych plot jakiś miejscowy wyskoczył na chwilę na zewnątrz i wrócił z 3 gałązkami szałwii...
Halinka powiedziała, że takiej szałwii jak u nich, nie ma nigdzie indziej na świecie ... Kazała nam badyla zasuszyć, a potem wrzucać do kubka po 2 zdźiebełka i zalewać do pełna wodą ... Pomyślałam sobie, że suszoną szałwię to my tez mamy ... No i 2 zdźiebełka ? Toż to nic czuć nie będzie ! O jakże się myliłam ! Ta mała łodyżka starczyła mi na kilkanaście tygodni codziennego parzenia, a aromat miała taki, że ... szkoda gadać ...
Halinka w akcji ... Z racji tego, że jest to jedyna knajpa w okolicy ruch jest całkiem niezły. Halinka porozumiewa się w 7
językach ...
No ale kiedyś trza było się ruszyć z tego superanckiego miejsca zobaczyć chociaż co nieco z planów na ten dzień ...
Old Perithia - to stara wenecka wioska, w której czas jakby się zatrzymał ...Jedziemy ... Znak pokazuje drogę ...
Że niby to jest ta droga ?
Nadjeżdżający z naprzeciwka kolarz mówi, że początek jest jeszcze całkiem niezły... Później jest dużo gorzej ...
To ten niezły początek ...
Nie odważyłam się. Postanowiłam zaoszczędzić mojej żabce takich rozkoszy i szukam bardziej cywilizowanej drogi ...
Duuużo lepiej ...
Do czasu ...
Znaki jak zwykle "mocno" pomagają ...
No ale to już przesada ...
Momentami pojawia się cywilizacja ...
Ale tylko momentami ... Przez większą część trasy jest tak ...
Kiedy mijam tę oto figurkę mam ochotę zakrzyknąć : "- Boszszsz, widzisz i nie grzmisz !" ...
Tuż przed wioską droga była chyba niedawno odnowiona ...
Wzorem Tony'ego robię sobie zdjęcie mapki ... Wydaje się, że czeka mnie niezły spacerek ...
Nic bardziej mylnego. Cały teren można obejść w góra 20 minut ... Na dodatek nie ma tam nic ciekawego. Parę ruinek i kilka współczesnych tawern ...
Rozczarowana wracam do samochodu.
Wiedziałam, że Korfu nie ma za wiele do zaoferowania jeśli chodzi o jakieś wiekowe miejsca (wg przewodnika dlatego, że nigdy nie była jakimś tam strategicznym celem, a także z powodu takiego, że na wielu ewentualnie ciekawych miejscach pobudowały się domostwa i nikt pod nimi grzebać nie zamierza). Ale ta wioska jest jak dla mnie typowym przykładem wymyślenia atrakcji "na siłę" ...