Po wyjściu z klasztoru kręcę się trochę po wzgórzu, na którym stoi ...
Na górze po prawej wioska Lakones ... po lewej knajpy z tarasami widokowymi ...
Widzicie tę zaje...fajną
pustą plażę ? ...
Koło klasztoru jest też knajpeczka z której widoki też są pewnie nie najgorsze ...
A to ten wspomniany nie za duży parking ...
Z żalem zjeżdżam jednak w dół ... Oczywiście kierownica w jednej ręce, a aparat w drugiej
...
Żeby tradycji stało się zadość tu też czekam chwilkę ...
Robiąc to zdjęcie słyszę nagle niezły huk
...
Okazało się, że jadący przede mną na skuterku starszy pan nie wyrobił się na zakręcie i próbując się ratować wywinął niezłego orła (od razu przypomniała mi się moja przygoda w Orebiczu
) ... Aparat momentalnie ląduje na siedzeniu pasażera i skupiam się już tylko na drodze. Mijając nieszczęśnika zauważam, że na szczęście nic wielkiego mu się nie stało ... Zdrowo się poobcierał i w kilku miejscach widać było małe strużki krwi ...
Po chwili parkuję na wielgachnym parkingu i się rozglądam ...
Ta pusta plaża widziana przed chwila z góry ...
Stoiska oczywiście są, jednak ceny wyższe nieco niż gdzie indziej. Paleokastritsa to jednak jedno z najczęściej odwiedzanych przez turystów miejsc ...
W planach miałam również jakiś krótkawy rejs wzdłuż wybrzeża ... Decyzję uzależniam od ceny ...
Sympatyczny pan informuje mnie, że cena to
10 euro za niespełna godzinny rejs ...
Używając resztek wdzięków
po chwili siadam na łódce płacąc 5 euro
... Ale pan mówi żebym nikomu nie mówiła ... No to nie mówię ... tylko piszę
Odpływamy ...
Klasztor tym razem widziany z dołu ...
Sympatyczny pan "kierowca" naciska jakiś guziczek i po chwili cichutko słychać grecką muzykę ... Opowiada tez co nieco o mijanych miejscach ... Wszystko to robi z niesamowitym zaangażowaniem gościa wykonującego tę samą czynność po raz n-ty ... Zupełnie mi to nie przeszkadza ... Jest bosko. Słoneczko świeci, panie zdejmują bluzki i pozostają w kostiumach kąpielowych, muzyczka cicho brzęczy ... Łapię klimacik
...
Mijamy innych zwiedzaczy ...
Od razu Wam powiem, że całe to zwiedzanie jaskiń to trochę taka naciągana ściema. Rewelacji żadnej w tym nie ma ...
Błękitna Grota ...
Mijamy sympatyczną formację skalną. Podobno połowa okolicznych mieszkańców uważa, że przedstawia ona głowę lwa, druga połowa, że małpy ...
Se płyniemy ...
W pewnej chwili czuję zapach dymu
. Jako osoba niepaląca jestem na to doznanie wyczulona. Okazało się, że siedząca przede mną pani nie pytając nikogo z łódki o zgodę postanowiła uatrakcyjnić nam kilka minut
... Jako, ze siedziała z przodu łódki dymek leciał na wszystkich pasażerów ... No ale postanowiłam nie przejmować się pierdołami i wytrwałam te kilka minut z zamkniętymi ustami ... Bo najpierw oczywiście chciałam jej coś czule wygarnąć
.
Nawet to piękne miejsce ma swoje opuszczone hotele ...
Ach ten kolor wody ...
Tak se pływamy zaglądając to tu to tam ...
Czasem trzeba chwilkę poczekać, bo inni jeszcze patrzą
Wiem, że to zdjęcie jest beznadziejne, ale chciałam wam pokazać, że w tej akurat jaskini są takie fajne różowe narośla ...
No i koniec wycieczki ...
Plaża tu jest baaaardzo przyjazna dla dzieci i nie umiejących pływać (patrz:
Mysza ) ...
Z Paleokastritsą naprawdę trudno się rozstać ... Pocieszam się tylko tym, że planuję tu wrócić
...
Ale słoneczko coraz niżej, a my jeszcze mamy co nieco do zobaczenia ... Coś szybko zapomniałam o panu na skuterku i znowu aparat w ręce ...
Brela ?
Następny przystanek to Afionas i
Timoni Beach ...