Część 16 - Split
Tradycyjnie po dwóch dniach plażowania przerywanego tylko na wizyty w lodziarni, czas na kolejną wycieczkę.
Po otwarciu kajecika żony okazało się, że przyszedł czas na zwiedzanie Splitu.
Powiem szczerze, nie byłem zbyt szczęśliwy i mówię do żoneczki, po co do Splitu
Tam będą nudy i nic ciekawego, jakieś blokowiska, starówka i masa ludzi.
Bardzo się myliłem, oj bardzo.
Wyjazd jak zwykle wczesnym rankiem. Po drodze wizyta na stacji benzynowej, krótkie śniadanko, siusiu i dalej w drogę.
Do Splitu dojeżdżamy ok. 9.
Kierujemy się do centrum.
Mimo wczesnej pory są spore problemy z zaparkowaniem, przynajmniej przy samej promenadzie.
Na szczęście ktoś akurat zwalnia miejsce, więc szybciutko się wciskamy.
Plecak na plecy, kamera w rękę i w drogę.
Promenada powala na kolana, jest przepiękna.
Tuż obok masa kafejek i restauracji.
Rzut oka na port.
Docieramy do targu rybnego, gdzie sprzedający chcą wcisnąć nam swój świeżutki towar.
Dla zainteresowanych adres.
Zaglądamy też do rzeźnika.
I do fryzjera, który do złudzenia przypomina tego z amerykańskich filmów.
C.D.N.