Część 14 - Krka C.D.
Kolejne widoczki z tarasu.
Patrząc z tarasu zazdrościliśmy kąpiącym się ludziom, bo żar tego dnia był nie do zniesienia.
Trasa naszej wycieczki kończy się tam gdzie się rozpoczynała, czyli przy wodospadzie.
Po zrzuceniu ubranek wskakujemy do wody. Te dwie czarne głowy na środku to ja i mój syn.
Woda cudowna, cieplutka, słodka i bardzo czysta, zupełnie co innego niż w roku ubiegłym na Kravica, gdzie zrobiliśmy tylko rytualne zanurzenie
Koniecznie chcieliśmy dopłynąć do bojek, ale nurt był bardzo mocny, po usilnych staraniach odpuściliśmy.
Później siedząc już na brzegu wydedukowaliśmy, że nie potrzebnie płynęliśmy centralnie na wodospad, gdzie prąd jest najsilniejszy.
Trzeba było podpłynąć z boku. No cóż może innym razem
A tu ja z żoneczką.
Po kąpieli i posiłku ruszamy powoli na statek, którym wrócimy do Skradinu. Ludzi jest coraz więcej i zaczyna to wyglądać jak wielki piknik.
Uff... jak gorąco, po chłodzącej kąpieli nie zostało już nic.
Czekając na odpłynięcie sprawdzamy standardy bezpieczeństwa.
Parę widoczków ze statku.
Oooooo rozmarzyłem się trochę, trzy miesięczne wakacje na takim statku to by było coś.
W dobrych nastrojach dopływamy do Skradinu.
Droga powrotna na parking.
Po drodze wstępujemy do jednej z kawiarenek na lody, niestety byliśmy nimi mocno rozczarowani.
Na parkingu autko oczywiście na nas czekało, ale pani, która rano pobierała opłaty już nie było. Niby po co ma tu sterczeć jak nikt nie przyjeżdża tylko wszyscy wyjeżdżają. Może to jest jakiś sposób na darmowe zaparkowanie auta, trzeba tylko przyjechać po południu -ale po co
Podsumowując Krka bardzo fajne, tak jak pisaliśmy wcześniej bardzo przypominają Plitiwice. Podobnie jak tamten park narodowy i ten trudno jest obejść jednego dnia w całości, więc zobaczyliśmy tylko jego część.
Aby zobaczyć całość trzeba by się mocno spiąć, albo wypożyczyć rowery w Skradinie i poruszać się na dwóch kółkach.
Na dziś to wszystko, do zobaczenia już po świętach.
C.D.N
Wesołych Świąt