Część 10 - Do roboty
Dlaczego do roboty? Już tłumaczę.
Codziennie przechodząc obok siedzącego na tarasie Mila, musiałem się zatrzymać na chwilową pogawędkę. Tak od słowa do słowa doszliśmy do porozumienia, że obaj ciężko pracujemy. On siedząc na tarasie, a ja męcząc się na plaży. Z tym jednak wyjątkiem, że jemu w czasie tej niby pracy wpadają euro wprost do kieszeni, a ja nie dość, że ciężko pracuję to muszę jeszcze za to płacić.
Pierwsze dwa dni w Kleku upłynęły na odpoczynku i leniuchowaniu. Pomocne przy tym były: cieplutka woda, bezchmurne niebo i nie przyzwoita wręcz temperatura, powyżej 35 stopni.
Atmosfera bardzo miła, tak jak rok wcześniej w domu obok sami znajomi, 100% Polska.
W naszym zupełnie inaczej tylko my i Niemcy, ale niedługo ma się to zmienić jak poinformowała nas Luba.
Niebawem przyjedzie mocna ekipa ze Śląska.
Wczasowiczów w Kleku zdecydowanie więcej niż przed rokiem, ale problemu ze znalezieniem miejsca nie ma.
A to nasz niezbędnik na wyjazdy, do pieczenia mięs, zapiekanek itp. Pieczony kurczak w całości po godzince, nie widać tylko pokrywy w której nastawia się czas i temperaturę.
To już kolejny dzień w którym wybraliśmy się popływać rowerkiem wodnym. Cena za tą przyjemność naszym zdaniem dość wysoka 10 euro za godzinę.
Na tym zdjęciu jeśli się dokładnie przyjrzycie można zobaczyć przejście graniczne z BiH to ten niebieski punkt nad rowerkiem wodnym, a bardziej w prawo miasto Neum do którego jeździmy na zakupy.
Nasz dom to ten trzeci od prawej.
W tym budynku na dole dają przepyszne lody.
A te dwa żółte delfinki to niestety jedyne które widzieliśmy
C.D.N.