A jednak im się udało mnie zaskoczyć.
Chorwatom, znaczy się.
90 kun za wejście na mury.
Można z tego zadanie na maturę z matematyki wymyślić. Ile zapłacisz za bilet w... roku, jeśli każdego lata cena wzrasta o 20 kun?
No, ale nie będziemy się szczypać o kasę, skoro taki kawał drogi przejechaliśmy.
Starając się nie myśleć o temperaturze powietrza i porze dnia, jakże
sprzyjającej takim wędrówkom (tak wyszło
), kupujemy bilety i wspinamy się na mury. Już same schody doprowadzają mnie do zadyszki, a przede mną prawie półtora kilometra... Może to Akwarium też jest ciekawe
Patrzymy z góry na wielką fontannę i kościół franciszkanów...
...a potem na twierdzę Lovrijenac:
Przed nami nadmorska część murów.
Oczywiście z zainteresowaniem zaglądamy w sąsiadujące z murem podwórka, gdzie malowniczo rozwieszone pranie obrazuje codzienne życie mieszkańców i trendy w lokalnej modzie.
Podczas gdy zapracowani mieszkańcy wykonują swoje codzienne obowiązki, z drugiej strony murów byczą się w knajpach nad wodą tabuny turystów.
Mijamy kolejne forty, okrążamy twierdzę Św. Jana, gdzie nasze latorośle oglądają żółwia, i przed nami wyrasta Stara Luka:
Wzdłuż portu dochodzimy do fortu Św. Łukasza i bramy Ploce. Tłumy już dawno zniknęły. Zostały sapiące w upale niedobitki.
Z murów od strony lądu rozciągają się najlepsze widoki na stare miasto. Z wysoka patrzymy na miejsca, które już odwiedziliśmy.
A tutaj pomysłowy ogródek w ruinach:
Kolejne spojrzenie w stronę Lovrijenac:
Ostatkiem sił wdrapujemy się na basztę Minceta, a potem już na szczęście z górki...
Widać, że mieszkańcy starówki funkcjonują jak w każdym innym mieście - jest i boisko:
A te ruiny postanawiamy kupić i odrestaurować:
Schodzimy na dół w miejscu, gdzie weszliśmy na mury. Nasi nieletni z opiekunem czekają już przy fontannie.
Za nami 1400m w słońcu i upale. Koleżanka szczerze wyznaje:
Te czerwone dachy zapamiętam do końca życia.