Mógłbym wklejać tu masę zdjęć które zrobiłem na górze ale żadne z nich nie odda uroku miasta oglądanego ze wzgórza Srd. To po prostu trzeba zobaczyć na żywo. Aparat jaki jest taki jest, kolory gdzieś giną, słońce świeci prosto w obiektyw, pozbawionym odpowiednich filtrów i umiejętności autora raczej nie uda się uwiecznić tego co się widzi.
Po spacerze nad przepaścią pozostała nam jeszcze okolica stacji kolejki linowej niedawno odbudowanej po zniszczeniu jej podczas wojny. Restauracja obok rządzi się prawami rynku i pozbawiona konkurencji w pobliżu raczej nie rozpieszcza wygłodniałych odwiedzających niskimi rachunkami...takie życie
Na tarasie obok restauracji słońce praży ale wiatr wieje dość mocno.
Menu...można płacić kartą więc mogliśmy zaszaleć...po hamburgerze na głowę
Słońce i wiatr we włosach
Punkt widokowy przy restauracji
Wagonik kolejki linowej...przed dojechaniem na górę zatrzymuje się na chwilę przed samą stacją
W tym miejscu żegnaliśmy się ze wzgórzem Srd i z Dubrownikiem, przed nami powrót do Podgory. Minimum trzy godziny drogi Jadranką. Może kiedyś uda nam się pojechać tam i zobaczyć miasto nocą ale tym razem ograniczeni czasem i planami na następny dzień musieliśmy wracać.
Na koniec jeszcze tylko obiecany filmik ze zjazdu z Srd na magistralę adriatycką...początkowe wrzaski w tle to malutki niezadowolony z ponownego wsadzenia go do ciasnego i nagrzanego fotelika
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze przy straganach pobliskich rolników, kupiliśmy pięć kilo słodkiego arbuza i miód mandarynkowy. Około 19-tej byliśmy z powrotem w Podgorze ... jutro płyniemy na Hvar i Brac