Trochę mi ta relacja utknęła. Ale postaram się nadrobić kilka dni z naszego pobytu póki znowu zostanę pozbawiany dostępu do sieci…a wiec….
Zgodnie z niepisaną regułą „jeden dzień plaży, jeden dzień zwiedzania”, następny dzień po Splicie spędziliśmy na miejscu w Podgorze. Plażowaliśmy, pływaliśmy, spacerowaliśmy po okolicy.
Trochę przy brzegu testując nowy sprzęt…
Malutki za nic nie chciał wychodzić z domu bez czapki wiec nawet do zdjęć na plaży pozował w swojej ulubionej
Mi osobiście zabrakło tej mądrości i po kilku dniach moja głowa była już „lekko” zaczerwieniona
…
Trochę dalej…
Pogoda dopisała, temperatura w drugiej połowie lipca była całkiem znośna i raczej nie przekraczała 30 stopni. Raz, w ciągu całego pobytu, zdarzył się deszcz w ciągu dnia ale przyszedł tak niespodziewanie że niektórzy nawet nie zdążyli (albo nie próbowali) wyjść z w wody. Tak jak szybko przyszedł tak równie szybko się wyniósł.
Malutki jak już raz przymierzył sprzęt do nurkowania to już z niego nie rezygnował…nawet na spacerze
Niestety nadal nie był zbyt chętny do zabawy w wodzie. Bawił się przy brzegu od czasu do czasu podkradając zabawki innym dzieciom stwarzając groźbę wybuchu małego konfliktu międzynarodowego
Kiedy słońce robiło się zbyt meczące chowaliśmy się na jakiś czas do dziupli albo ruszaliśmy w drogę. Miejscem które odwiedzaliśmy chyba najczęściej była Makarska, a to ze względu na Konzuma gdzie przeważnie kupowaliśmy jedzenie. Oczywiście poza sklepem był także spacer po samym mieście.
Miasto naturalnie większe od Podgory. Budynki nie są poupychane tak ciasno jak przy plaży w naszej mieścinie. Odwiedziliśmy parę interesujących zakamarków. Niestety zdjęć za wiele nie mam ale kilka z nich wklejam.
Chorwacja, Dalmacja, Makarska…
Męska część polowała na motoryzacyjne perełki…
Żeńska wypatrywała świecidełek
albo w udręczeniu poszukiwała odpowiedniego magnesu do kolekcji Michała…
Nie obyło się bez rytualnego macania pomnika przy promenadzie
…
Widać, że niektórzy dotykają nosa, ale poziom wytarcia sugeruje, że są w mniejszości
Poniżej rzeźba, prawdopodobnie, inspirowana drugą częścią Gwiezdnych Wojen i postacią zahibernowanego Hana Solo
…dla tych którzy znają klasyka, nie trzeba tłumaczyć sceny zamrożenia go
Dawno, dawno temu w odległej galaktyce ….
Scena z filmu Gwiezdne Wojny/ Imperium KontratakujeW tym roku w Makarskiej ….
Muzeum miejskie…
Przechadzając się przybrzeżną ulicą Makarskiej, w oczy wpadały również małe szmaciane figurki rozwieszone na drzewach…
I latarniach…
Wyglądają jak laleczki Voodoo, a opis wskazuje chyba na jakiś protest dotyczący zabudowy Makarskiej…może ktoś wie o co chodzi.
Chorwacki Generał…
Portret chorwackiego generała. Widzieliśmy go jeszcze w wielu miejscach podczas naszej chorwackiej podroży wiec zapytałem się forumowicza, który prowadzi relacje Śladami Wojny domowej, kim on jest i czym się wyróżnił. Jednomyślności co do jego osoby nie ma, wiec niektórzy uważają go za bohatera a inni za zbrodniarza wojennego. Najpierw został skazany za zbrodnie wojenne, potem uniewinniony…polecam ten wątek zainteresowanym. Nie da się chyba jeszcze obiektywnie wypowiadać na temat wojny domowej w Chorwacji . Podczas przedwyjazdowego studiowania forum Kasia doczytała się, że sami Chorwaci nie lubią mówić o wojnie domowej, wiec nie wypytywałem . Faktem jest, ze maja silne poczucie swojej narodowości o czym może świadczyć wszechobecna flaga narodowa.
Nasze wyprawy zazwyczaj kończą się w takich miejscach
…
Tego dnia poszliśmy w Makarskiej na obiad do knajpki „za rogiem”, oddalonej od pierwszej (czyt. najdroższej) linii restauracji. Nikt nie zamówił ryby tylko lokalnego grilla w postaci cewapcici (nie pamiętam jak to się dokładnie pisało). Zdaje się że jest to mieszanka różnych rodzajów mięs, zmielonych ze sobą , przyprawionych i grillowanych. Nie wiem czy to wykonanie czy tak miało być ale nam to nie podeszło i do końca pobytu zostaliśmy przy pizzy, kurczaku, rybach i kuglach
. Piliśmy wodę Studena z domieszką soku wiśniowego lub Karlovacko w różnych wersjach. Ożujsko jakoś nie miało wzięcia. Starszemu przypadła do gustu woda Jamnica, przypominająca nieco w smaku wody zdrojowe w naszych uzdrowiskach. Młodszy pił co mu się dało byle było podane w butelce po jabłkowym Waterrrrze który przywieźliśmy jeszcze z domu
Na zakończenie pierwszego tygodnia pobytu sezonowa atrakcja Riwiery Makarskiej przejechała nam tuż pod balkonem …