W trzecim dniu naszej przygody z Chorwacją ruszyliśmy na zwiedzanie okolic. Malutkiemu już trochę przeszła alergia na siedzenie w samochodzie wiec mogliśmy się pokusić o krótka wycieczkę do Splitu.Z Podgory to raptem 60 kilometrów, wiec w najgorszym wypadku zajmie nam to Jadranka coś koło półtorej godziny. Magistrala jaka jest chyba każdy ,kto tam był, wie. Czasem nieuzasadnione ograniczenia potrafią ta drogę wydłużyć w czasie. Nie spieszyliśmy się ze wstawaniem wiec standardowo...pekara, śniadanie, ubieranie i do samochodu. Moja żona pierwszy raz miała okazje zobaczyć nas parking do którego trzeba się było trochę powspinać przechodząc miedzy innymi pod wiaduktem Jadranki przecinającym Podgore. Jakoś doszliśmy i ruszamy. Zdjęć z tego etapu nie mamy
Miasteczka po drodze w ciągu dnia się nie zmieniły wiec mijamy Makarska, Baske Vode, Brele...Omis. Przy okazji Michał wyłapuje swoim czujnym spojrzeniem miejsce w którym jest umieszczony Dino Park w Omisiu. Naszych synów na szczęście
dinozaury nie interesują wiec omija nas ten obowiązek
… no ale jak ktoś jest zainteresowany to już wie gdzie takie atrakcje szukać.
Trochę po dwunastej dojeżdżamy do Splitu.
Poruszaliśmy się po mieście bez jakiejkolwiek mapy ale oznaczenia są całkiem czytelne wiec wypatrując oznaczenia kierującego do centrum bez problemu trafiamy tam gdzie każdy odwiedzający to miasto musi dojechać…zostawiamy samochód na płatnym parkingu aby nie mieć do czynienia z „pajączkami” udajemy się w stronę Pałacu Dioklecjana
Jak zapewne starzy bywalcy wiedza a „pierwszaki” może wyczytali, zdjęcia pałacu zrobić się nie da wiec każde zdjęcie wklejone z miejsca w którym kiedyś się znajdował można uznać za zdjęcie pałacu. Wąskie uliczki które były kiedyś korytarzami i place będące komnatami.
Zdjęć którymi bym chciał się podzielić jest tyle że aż ciężko się zdecydować. Aż mi ciarki przechodzą na myśl co będę musiał zrobić jak przyjdzie pora na opisanie Dubrownika
No cóż, na coś się trzeba zdecydować…
Spacer po pałacu Dioklecjana nawet z całkiem sporym upale nie jest szczególnie meczący ze względu na zacienione uliczki w których możne się spokojnie schować przed słońcem.
Masa drobiazgów, zdobień historycznego pałacu zmieszana z późniejszymi „poprawkami” powala na kolana. Wszędzie widać elementy które kiedyś spełniały swoja role a teraz po prostu „kończą się w powietrzu".
Nie wiem jak stare są te schody ale kiedyś, dokądś prowadziły
Zwykli ludzie mieszkają w niezwykłym miejscu
Taka hydraulika to już chyba wymysł współczesnych
Nadworny elektryk pałacu musi mieć dużo fantazji
Zdobienia...
I ta niesamowita posadzka…specjalność tutejszych kamieniarzy
Zdjęciami nie da się pokazać tego jak to naprawdę wygląda ale wrażenia są niesamowite. Chciałoby się tam chodzić „odrobinę” dłużej ale niestety z dziećmi to się nie udaje.
Cdn...