Po męczącej podróży dojechaliśmy na miejsce. Było coś około 20.00 wiec ludzi na ulicach sporo. Deptak był już zamknięty dla ruchu samochodowego wiec mieliśmy mały problem z naszymi bagażami. Stanęliśmy na chwile w okolicach Studenaka, na początku deptaka i tam czekaliśmy na komitet powitalny
. Na szczęście nasi gospodarze Darija i Damir przywlekli ze sobą wózek na który mogliśmy się rozpakować i dowieźć nasze rzeczy do samego apartmani
.
Ciężko było uwierzyć że przyjechaliśmy tylko na 2 tygodnie. Wzięliśmy trochę jedzenia na pierwszy tydzień pobytu, maty, buty, zabawki ... tego nigdy za wiele, inne sprzęty typowe dla turysty. To czego następnym razem weźmiemy więcej to chyba jednak napoje. Natomiast to czego raczej nie weźmiemy to wcześniej niewypróbowane potrawy w słoikach
Nie trafiliśmy z wyborem i przez kilka dni mieliśmy niedobry obiad ze słoików który mimo innych etykiet, smakował tak samo. Jedzenie w restauracjach na co dzień niestety drenuje tam kieszenie niemiłosiernie wiec ci którzy kasę wola wydawać na inne przyjemności powinni się odpowiednio przygotować już przed wyjazdem.
Kasia z dzieciakami poszli do apartamentu a ja pojechałem odprowadzić samochód. I tu raczej niemiła niespodzianka. Miało być sto metrów od apartament ale nie wiem jak oni liczyli te sto metrów, bo w powszechnie stosowanej skali metrycznej to się nie mieściło
Ale przy okazji zrozumiałem sens nazwy Podgora. Odchodząc od plaży przechodzimy przez deptak, przy nim domy a za nimi właściwie od razu idzie się pod górkę
Samochód odstawiony, bagaże wrzucone do góry...wymiana uprzejmości z gospodarzami przyklepana odpowiednia ilością gotówki
Mimo że "TROCHĘ" kasy poszło na Dzień Dobry
od razu wiedzieliśmy że bardzo dobrze ją wydaliśmy
A oto co dostaliśmy w zamian...
2 pokoje z widokiem na Jadran w budynku przy samym deptaku
W środku bez emocji ale schludnie i wygodnie
Widok z balkonu
Na lewo...
Na prawo ...
Na wprost ...
Przed wejściem w cieniu drzewka cytrusowego można bylo sobie przysiąść po spacerze ....
I upchnąć sprzęt
Pod nami mieścił się sklepik ... 1001 drobiazgów, obok fryzjer (dla mnie akurat zbędny
ale widziałem że miał klientów), bar, dwadzieścia metrów do restauracji ...
Ile to wszystko ... hmmm ... wydaje się że niemało, ale 95 euro dziennie w tym wypadku wydaje mi się uzasadnione.
Przyznam się że nawet nie próbowałem negocjować ceny ale wydaja się że drobna korekta byłaby możliwa.
Podstawową zaleta w takiej miejscowości jak Podgora jest bliskość plaży która była dla nas tak jakby dodatkowym pokojem.
Nie musieliśmy ze sobą targać wszystkiego co się może przydać...zapomniałem, zaraz przyniosę...gorąco, idę się położyć.
Były też i wady. Nasza aktywność przypadała raczej na godziny dzienne i jak na warunki wczasowe dość wcześnie chodziliśmy spać i odgłosy dochodzące z deptaka mogły odrobinę przeszkadzać. Na szczęście mogliśmy się w razie potrzeby zamknąć w dźwiękoszczelnym mieszkanku i bez problemu usnąć. Wadą numer 2 była klimatyzacja umieszczona tylko w jednym pokoju i aby mogła schłodzić dwa pokoje musiałaby chodzić pełna parą....no cóż jakoś daliśmy rade i z hałasem, i z gorącem