Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc
napisał(a) Kapitańska Baba » 20.10.2020 10:49
Jeszcze jest w miarę wcześnie ale dziś czeka nas cała noc żeglugi.
Oby żeglugi a nie jazdy na silniku.
Choć znając Kubę – będzie kazał iść na szmatach tak długo jak się da, On w 2004r nie należał do miłośników kataryny.
Płyniemy całą flotą – na 4 jachty – choć oczywiście w sporych odległościach od siebie.
Od czasu do czasu kontaktujemy się tylko nawzajem przez radio.
Cieszę się na kolejne nocne płynięcie tego roku.
Noc na środku morza jest piękna.
Ten czas wyciszenia i spokoju, zapatrzenia się we własne myśli i uczucia chyba każdemu sprawia przyjemność.
A jeśli ma się na pokładzie odpowiednią ilość kompetentnych osób by podzielić się na wachty i trochę pilnować a trochę spać – nic tylko żeglować w nocy.
To płyńmy.
Warunki są bardzo dobre, droga przed nami pusta, żadnych wysp po drodze do rana nie napotkamy.
Przed nami ponad 70 mil do przepłynięcia w linii prostej – sporo jak na żaglówkę.
Wiatr również nam sprzyja – jest delikatny ale pozwala poruszać się przed siebie.
Ktoś – już nie wiemy kto – obstawiamy pierwszego oficera albo mojego męża – wpadł na genialny pomysł wypróbowania szperacza będącego na wyposażeniu jachtu.
Pora na próbę akurat – zaczyna robić się ciemno.
Szperacz wygrzebany z czeluści, trzeba go tylko podłączyć do gniazda obok koła sterowego.
No to pstryk!!!!
I ..................................... nastała ciemność.
I to nie na niebie.
Wszystkie światła na jachcie zgasły.
Te nawigacyjne też.
Jesteśmy niewidoczni – i w 100 % analogowi...
Co nas podkusiło z tym szperaczem???
Licho wie ale jesteśmy teraz jak duchy.
Pierwsza zasada na jachcie: nie dotykamy rzeczy które nie są nam do niczego potrzebne (szperaczy, przycisków – o tym będzie kiedyś tam, różnych wajch, wichajstrów itp.).
Szkoda tylko że tę zasadę poznajemy dopiero po fakcie i w praktyce a nie czysto teoretycznie.
Co robić?
Jest tu jakiś elektryk???
Panowie biorą się za rozbieranie ścian mesy w poszukiwaniu skrzynki bezpieczników – w świetle latarki bo na dole panują już egipskie ciemności.
Nastrój.....grozy....
Panel z bezpiecznikami się odnalazł, spalony bezpiecznik także.
To jesteśmy w domu!!!!!
Prawie...........
Bo ciekawe czy skrzynkę bosmańską armator wyposażył w chociaż jeden zapasowy bezpiecznik???
Jak się można domyślić – oczywiście..................... że nie.
Za to jest w niej młotek i kombinerki.
Kompletnie nieprzydatne w tych okolicznościach.
Co robić?
Na szczęście na pokładzie są kobiety.
I jedna z nich miała spinkę do włosów którą dla dobra sprawy poświęca i którą to panowie drutują przerwany obwód.
Na pokładzie nastaje jasność!!!!!