Na spacer do centrum idziemy już po zmroku – super, miasto powinno być jeszcze piękniejsze.
Starówka pusta.
Tak – 2003 rok, na dodatek końcówka września – to były inne czasy, inny świat, inny Split!
Włóczymy się po pustym mieście długo – jak zwykle mam mentalny problem żeby opuścić splitską starówkę, nie czuję zmęczenia wędrując jej uliczkami.
I co chwilę wracam na perystyl.
Robimy sobie wspólne zdjęcie całej naszej Załogi.
I znowu w stronę perystylu.
Pusty, piękny!!!
Chyba pora wracać do siebie, do mariny jeszcze kawałek drogi a jest już bardzo późno.
Opuszczając starówkę tym razem jestem bardziej niż pewna, że jeszcze nie raz tu wrócę....