Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc
napisał(a) Kapitańska Baba » 08.09.2020 08:03
"Magda O."][
To prawda
Przynajmniej mieliśmy jakąś odmianę. Spędziliśmy ze szwagrami nie 2-3 dni, jak ostatnio mamy w zwyczaju, tylko cały pobyt i było naprawdę fajnie. Zwłaszcza nocne Polaków rozmowy
Pozazdrościć takiej rodziny z którą da się wytrzymać dłużej
No proszę, aż trudno uwierzyć, że kiedyś i Tobie się to przytrafiło
Tylko dlaczego już pierwszego dnia?
A tak przy okazji - ciekawa jestem: zdarzyło się, że komuś choroba morska tak dała w kość, że nie był w stanie odbyć rejsu? Czy to jest zazwyczaj tylko chwilowe i można się przyzwyczaić? Zawsze się bałam, że - mimo, że choroby nie mam, to jednak nie byłabym w stanie spędzić na łodzi więcej, niż jeden dzień, że nie przyzwyczaiłabym się.
Od razu Cię wyprostuję - chorobę morską na pewno masz
Każdy ma
Wszystko zależy od warunków na morzu - a te na Adriatyku na szczęście z reguły są znośne.
I pamiętaj że wymioty to już ostatnia faza choroby - ta najpoważniejsza gdyż prowadzi do odwodnienia i wyłącza Załoganta na amen. Wcześniej pojawia się senność, suchość w ustach, uczucie zimna - mało kto nie żeglujący bierze to za chorobę morską a to są pierwsze symptomy
Miewaliśmy załogantów których coś zaczynało brać ale nikt nigdy nam nie wymiotował.
Nawet moje dziewczyny czasem mówiły że coś czują ale to na kotłowaninie kiedy siedziały na dziobie i grały na tabletach
Takiego czegoś ja bym nie wytrzymała
Co do obawy że byś się nie przyzwyczaiła - oczywiscie nie od razu - ale każdy jeden pobyt na wodzie przesuwa nam coraz dalej granicę dyskomfortu. Im więcej jesteś na łodzi tym mniej odczuwasz skutki bujania