Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc
napisał(a) Kapitańska Baba » 13.08.2020 07:32
Bardzo niedługo po powrocie z tego drugiego wyjazdu i z Primosten odwiedziliśmy mieszkających w naszym mieście Przyjaciół (dobrze się czasem nudzić i mieć ochotę z tych nudów na odwiedziny).
Przyjaciół w tym samym czasie odwiedził kuzyn po to aby oddać torbę podróżną bo......właśnie wrócił z rejsu po Adriatyku!
Natychmiast padło z naszej strony milion pytań:
- A jak tam pojechać?
- A ile to kosztuje?
- A jakie trzeba mieć doświadczenie?
- A czy my też możemy?????
Kolega cierpliwie odpowiadał i opowiadał a nam rosły oczy i ......chęci...i pewność że musimy to zrobić!!!!
Już wiemy co będziemy robić w wakacje w przyszym roku!!!!
Żeglować po Adriatyku i Chorwacji!!!!
Właśnie...w wakacje.....
Do nich jeszcze tak długo, przecież rozmawialiśmy jesienią.....
Trzeba cierpliwie czekać.
Tylko skąd wziąć tą cierpliwość????
W międzyczasie mój mąż dzwoni do organizatora rejsu, dokładnie dowiaduje się co i jak i otrzymuje zapewnienie że oczywiście możemy w kolejnym roku bez problemu płynąć!
Miesiące zimowe jak zawsze mocno się dłużyły.
W czerwcu wyjechaliśmy tradycyjnie w Tatry.
Potem lipiec, sierpień i połowa września w pracy.
Rejs miał być tygodniowy a że musieliśmy wziąć dwa tygodnie urlopu na raz – przed Chorwacją ponownie uciekliśmy w Tatry.
Będzie fajnie – z gór skoczymy od razu nad morze.
Ten wyjazd w Tatry był mocno ekstremalny i kosztwał nas wiele wysiłku.
Ale warto było.
Chodziliśmy z plecakami, od schroniska do schroniska – to były czasy kiedy dało się spać w schronisku bez wcześniejszych rezerwacji.
Cały dobytek na plecach – i w drogę!