Re: Od lądowego szczura do Kapitańskiej Baby – 15 lat ewoluc
napisał(a) pavlo » 14.07.2020 07:56
Kapitańska Baba napisał(a):pavlo napisał(a):ja tak nieśmiało do
Kapitańska Babajak mnie nie pogonisz z tego wątku to wtrącę coś z przygody Turystyczno-Zarobkowo-Ukraińskiej.
Obiecuję, tylko jeden raz. Oczywiście chodzi o jeden wpis
I zapowiadam; będę bardzo grzeczny.
Ja pogonię???
A chcesz lanie w cztery litery???
Dawaj mi tu zdjęcia i to już!!!!
I nie jeden raz!!!!!!!
No chyba że z Kapitańską chcesz zadrzeć to....nie dawaj
Zdjęcia
nie będzie,.... bo Zenita sprzedałem w Jugosławii
Tylko opis będzie - jeden tylko wpis odbiegający od tematu bo poważnie obiecałem.
W innym wątku prowadzonym przez Kapitańską Babę, wspomniałem o moich wyjazdach turystyczno-handlowych.
To były czasy, kiedy zakochałem się w Jugosławii
No to START:
Ten wyjazd był wyjątkowy, bo pierwszy raz bez żony. Towarzyszył mi młodszy brat i to był jego pierwszy wyjazd.
Pierwszy za granicę i pierwszy w takim celu jak powyżej
Brat obserwował jak to wszystko wygląda. Nadszedł czas, na samodzielność.
Pewnego dnia (Ukraina) ja z moimi towarzyszami
starymi wyjadaczami zrobiliśmy sobie sjestę, zaś brat miał zakupić towar w postaci kolaski w kształcie parasolki(tłumaczenie: wózek dziecięcy składający się w parasolkę - miało być małe i zgrabne do zapakowania). Siedzimy sobie przy piwie, a mój kolega w pewnej chwili mało się nie zakrztusił
Odwracam się i widzę co było powodem. Mój brat taszczy wypasiony wózek dziecięcy z parasolem, jak z tym z ogródków z Żywca
Ło matko i córko, jak wytłumaczyć pogranicznikowi, że dwóch samców taszczy taką brykę ze sobą, a dziecka brak
Sprawdziła się reguła,... mamy serdeczną przyjaciółkę,.... chcemy jej pomóc.
Wariant
na serdeczność zawsze się sprawdzał
Olaboga, ile tych serdeczności ja zawiozłem do tej Jugosławii
No i nie dziwne, że jest taka moja miłość do Chorwacji
Nawet jak trzeba było przez Ukrainę do niej dotrzeć