CROberto napisał(a):Dobrze ,że przerwa w pisaniu ,bo zdążę nadrobić...
Klimacik jest super - piękne wspomnienia...
Dzięki
Przerwa była...ale się skończyła - wróciłam na forum
CROberto napisał(a):Dobrze ,że przerwa w pisaniu ,bo zdążę nadrobić...
Klimacik jest super - piękne wspomnienia...
Magdalena S. napisał(a):Bardzo fajnie się czyta
Wracają wspomnienia z mojej pierwszej wyprawy do Chorwacji.
Był rok 2005 a ja dopiero w przeddzień wyjazdu sprawdzałam w atlasie, gdzie ta Chorwacja w ogóle jest
Ach, kiedy to było...
Zostaję na dalszy ciąg.
pääkäyttäjä napisał(a):Druga moja własna bryka, Ibiza 6K SDI bez klimy ale z szyberdachem (moje pierwsze własne auto, Renault 21, miało klimatyzację) - dało radę pojechać do Włoch i Słowenii
piotrf napisał(a):Pamiętam bardzo dobrze czasy , gdy nikt do Chorwacji nie jeździł z klimą , nawigacją , telefonami komórkowymi etc. etc. etc. , bo nie było . . . , otóż jeździło się wtedy do Jugosławii , a sam wyjazd za granice kraju był jak wyprawa na księżyc . W bagażnikach konserwy , w portfelach Korony , Forinty , Dinary ( 1 Dinar = 100 Para ) wymienione dzięki książeczkom walutowym , na kolanach paszport wydany na czas wyjazdu z kraju i mapa Europy . . .
Na terenie Węgier przejazd ułatwiały wymyślone przez nas , często zabawne i przez to łatwe do zapamiętania nazwy miejscowości , np. przejście graniczne w Sátoraljaújhely nosiło nazwę "Sanatorium u Heli" , Nyiregyhaza - "Nagi Haza" itd. , itp.
Zaległości odrobione
Pozdrawiam
Piotr
piotrf napisał(a):Bardzo mi miło , dziękuję i cieszę się , że smakowało
Pogoda dopisała
Pozdrawiam
Piotr
Kapitańska Baba napisał(a):A pogoda - nie mazurska
Słońce, upał i delikatna bryza ale też chwilami zimno, deszcz, burze, prawie sztormy. Jak w kotle Nie było czasu na nudę
piotrf napisał(a):W takim razie cierpliwie czekam na zdjęcia i opisy .
Pozdrawiam
Piotr
"ruzica"]Ale się super czyta te historie z zamierzchłej przeszłości Przypomniał mi się mój pierwszy wyjazd nad Adriatyk w 2003. Celem była wprawdzie Czarnogóra, ale ostatecznie udało się dotrzeć do Dubrownika. To była szalona podróż, pojechałyśmy(ja i 2 moje koleżanki) z Poznania na południe pociągami osobowymi(chyba nie było wtedy Intercity, zresztą kto maił wtedy na to kasę, samolot to było w ogóle jakieś SF- przynajmniej dla nas). Podróż chyba ze 3 dni trwała, pamiętam spanie na ławce na dworcu w Bratysławie. Z groszami w portfelach, 40-stoma pasztetami i podobną ilością zupek chińskich ruszyłyśmy w nieznane. Tak naprawdę nie wiedząc dokąd konkretnie jedziemy, ani kiedy wrócimy. To było życie! Z przygód granicznych to pamiętam tylko jak w drodze powrotnej czeski celnik rozbebeszył mój plecak z brudnymi gaciami - nie wiem czego tam szukał ale chyba tego nie miałam
Beata- nic się przez lata nie zmieniłaś, ale na starych zdjęciach jesteś bardziej podobna do Wandy Rutkiewicz
Bravik napisał(a):Pokomentowałbym, ale nie będę dźaźnił Kapitana.