Nowy poranek – znowu słońce, ciepło – i dobrze, przecież żeglują z nami Maluchy.
W ciągu dnia dopłynęliśmy do Rynu – to już koniec szlaku, dalej się nie da!
Dopiero pisząc tę relację zwróciłam uwagę jak bardzo Ryn zmienił się od tamtej naszej wizyty.
Tu na zdjęciach stoimy przy pomostach które już nie istnieją.
Teraz w Rynie jest piękne nabrzeże – luksusowo!
Idziemy na krótki spacer po mieście.
To w Rynie nasza kuzynka zabrała Anię w wózku na przejażdżkę.
Na nabrzeżu spotkały starszego pana majstrującego przy swojej pięknej drewnianej łodzi.
Kuzynka stała i patrzyła na łódź na co Pan miłym głosem odezwał się do maleńkiej Ani: a Ty dziewczynko to kiedyś tutaj musisz przypłynąć!
Na co kuzynka: ale Ona dziś przypłynęła!
Na co Pan zadziwiony oświadczył: to ty dziewczynko musisz mieć na imię Marina.
Trochę racji chyba miał.
W końcu Ania już ćwiczyła pierwsze węzły:
W Rynie była tylko przerwa w żegludze, jakieś zakupy i odpłynęliśmy.
Ta niebieska lina wygląda na bardzo smaczną.
Handszpak też można spróbować.
Ania wygląda na bardzo zadowoloną.
Mama również.
Na nocleg wybraliśmy Skorupki na Tałtach.
Były kąpiele.
I piękny zachód słońca.