No ja oczywiście też gratuluję rocznicy. I dalszych sukcesów w pożyciu
Pozdrowienia i życzenia również dla Pana Męża !!!
"CROberto"]Fajnie to wspominacie ,i.....fajnie się to czyta,ale nie chciałbym powrotu tamtych czasów .
Dobrobyt w Peweksie lub Baltonie ,.....zamiast bankomatów, tudzież kantorów -oprychy ze sloganem "- coś kupić , coś sprzedać....?
Z przyjemnością spijam wasze przeżycia...
Beata - Gratulacje...
Na naszym jubileuszu ,szwagier podsumował to tak
" po dwudziestu latach , taki związek podchodzi już pod kazirodztwo..."
ZytaS napisał(a):Też dołączam do życzeń. Spełnienia marzeń, pomyślnych wiatrów i stopy wody pod kilem No i muszę dodać, że nic się nie zmieniłaś przez te kilka lat
"piotrf"]Z demoludów do Wiednia , ech , to było przekroczenie kilku granic . . . tam skończyła się nasza ( 1998 rok ) wycieczka . . . odkrywanie świata zachodu . . .
Państwo Kapitaństwo
Wspaniałości na kolejne , wspólne lata
pavlo napisał(a):Jak wcześniej wspomniałem - kolega Profesor, to mózg tego podróżowania. Imię Andrzej.Wyobraźcie sobie, że woziliśmy do Jugoli koła do Ursusa, czy całe bloki silnika tegoż właśnie traktora mówiąc, że to zapasy do opla omegi, albo coś dla przyjaciela . Sprzęt narzędziowy, dżinsy, koniak, papierosy, czy szminki, były zawsze dobrym towarem do wymiany. Wszystko zależało od kraju. Kupowanie na miejscu, wysyłanie do Polski, żeby mieć z czym jechać ponownie w trasę,... itd. To była cała kalkulacja. Andrzej miał wszędzie stałych odbiorców i handlarzy. Wiozło się tam poważny sprzęt. Umawialiśmy się na marżę dostawcy i co miesiąc lub dwa było rozliczenie. Jugole nas kochali za dostawy, a my ich za przebitkę złotego . Wymiana waluty i towaru wymagała jednak wielkiej odwagi. Odbywała się wielokrotnie i w wielu krajach - wciąż jakaś przebitka. Czy to było małe, czy wielkie kółko . Kałachy stały w każdej budzie, w każdym kraju. Wymienialiśmy się kwotami przekraczającymi wyobraźnię niejednego podróżnika. Największe kumulacje wakacji odbywały się na Ukrainie przy powrocie z dużego kółka. Ochroniarzami byli wtedy najczęściej Polacy. Nigdy więcej bym tego nie powtórzył. To było szaleństwo, młodzieńcze szaleństwo. Na podsumowanie mojego przynudzania to powiem jak to się wtedy zaczęło ( tak przy okazji rocznicy ślubu Naszej Wspaniałej Kapitańskiej Baby ) : Mówię do kolegi Andrzeja, że właśnie szukam jakiegoś pomysłu na podróż poślubną, może do Włoch, bo Ty światowiec jesteś ?, a ten mi na to: zdurniałeś chłopie ! , zamiast tracić pieniądze jedź ze mną zarabiać pieniądze I tak to się zaczęło
surfing napisał(a):Dokładnie, byliśmy bardzo młodzi i ciekawi świata . . . survival.
surfing napisał(a):Wygląda na to że @Kapitańska Baba podpisała pakt z Neptunem
labusm napisał(a):No ja oczywiście też gratuluję rocznicy. I dalszych sukcesów w pożyciu
Pozdrowienia i życzenia również dla Pana Męża !!!
Kapitańska Baba napisał(a):
Do toalety jest odległość jak z Lublina do Berlina .
CROberto napisał(a):[
To, jeszcze jest, do zaakceptowania...
Najważniejsza na kampie jest odległość WC, od baru - ponieważ różnica pomiędzy piwem, a moczem,to.....jakieś 15 minut
surfing napisał(a):Gratulacje z okazji rocznicy, pomyślnych wiatrów i stopy wody pod kilem w następnej 15.
Dla Was fotograficzny bukiet z mojego ogrodu.