Tak, wiem, mówiłam że już nie wrócę na żaglowiec.
Ech, każdemu zdarzają się pomyłki w myśleniu, prawda?
Po Zawiszy byłam zmęczona i stąd był mój dziwny pomysł .
Na szczęście szybko mi przeszło, trudne chwile poszły w niepamięć a we wspomnieniach pozostało to co najlepsze.
Zresztą, czy darowałabym sobie gdybym przepuściła taką okazję jak rejs na Pogorii???
Nie, to nie w moim stylu.
Trzeba było zapomnieć o chorobie morskiej i sprawdzić jak żegluje się na innym, zbudowanym od podstaw żaglowcu.
Bo Pogoria – w przeciwieństwie do Zawiasa – jest żaglowcem od pierwszej sekundy swojego istnienia.
Zaprojektowana przez Zygmunta Chorenia, zwodowana 23 stycznia 1980roku to zbudowana ze stali trójmasztowa barkentyna.
Długość całkowita Pogorii to 41,3 m., długość kadłuba 38,3 m., szerokość 8 m., zanurzenie 3,6m.
Typ ożaglowania to barkentyna – ma trzy maszty o wysokości 32 metrów, w tym jeden rejowy.
Na ożaglowanie składa się 15 żagli o łącznej powierzchni 994 metry kwadratowe.
Tak to wygląda:
Cała Załoga Pogorii liczy sobie 52 osoby.
W tej liczbie jest oczywiście Kapitan, bosman, mechanicy, kucharz.
A my – tak samo jak na Zawiasie zostajemy podzieleni na cztery wachty.
I znowu naszym oficerem jest Wuwik – znaczy się będzie wesoło.
Niestety nie pamiętam numeru naszej wachty.
Wachty oczywiście śpią razem – w kubryku.
Ale tutaj czeka nas niespodzianka.
Wuwik stwierdził, że rezygnuje ze swojego miejsca do spania w kajucie oficerskiej (chciał mieszkać w jednym pomieszczeniu ze swoją dziewczyną) – w związku z tym nie wiem jakim cudem cała jego wachta dostała do spanie dwie czteroosobowe kajuty!!!
Nie będziemy spać gromadnie w kubryku!!!
No takich luksusów to się nie spodziewaliśmy.
Nasza kajutka niewielka – ale we czwórkę przynajmniej będziemy mieli możliwość spokojnie spać – nikt nie będzie chodził, gadał, zapalał światła.
We czworo przecież będziemy mieć wachty w tym samym czasie.
Taka rozpusta już na wstępie – no szok!
Idziemy zobaczyć tą swoja kajutę – maleńka, po dwie koje na każdej ścianie, między nimi miejsca tyle ze mogą stać dwie osoby – jest super.
I jak się później okaże – jesteśmy się tam w stanie zmieścić całą gromadą!
My z mężem zajmujemy jedną stronę – On na dole, ja na górze.
Drugą ścianę zajmują nasi Przyjaciele – Kasia i Jacek.
Bagaże rozpakowane, można wyjść na zewnątrz.