Belluna, Sara, Agata i Mikromir- witam nowe czytaczko-podglądaczki; nie spodziewałam się, że aż tylu osobom będzie chciało się czytać moje wywody
Czas na kolejny odcinek
Niedziela, 18 maja 2014W Brnie budzi nas deszcz. Nie nastraja to zbyt optymistycznie, ale trzeba wstawać-przed nami jeszcze sporo kilometrów do przejechania.
Rano znów przechodzę psychiczną katorgę, bo muszę przejść przez cudzy pokój
. Z hotelu ewakuujemy się w tempie ekspresowym. Lokalnymi drogami jedziemy do Mikulova, gdzie robimy krótką przerwę na śniadanie i zakupy.
Kupujemy sobie zgrzewkę Kofoli
, napitku kontrowersyjnego; jedni ją uwielbiają, inni nie znoszą. My akurat zaliczamy się do tych pierwszych.
Pogoda fatalna, całą drogę przez Austrię leje, ale autostradą jedzie się przyjemnie. Podobnie w Słowenii- 30 euro wydane na winietę okazało się dobrą inwestycją
Gdzieś na południu Słowenii pogoda zaczyna się poprawiać. Wygląda to mniej więcej tak:
Zatrzymujemy się na kawę i obiad w Koper, skąd już tylko godzina drogi dzieli nas od celu.
Na granicy SLO-CRO przeżywam szok-sprawdzają dokumenty
Za granicą krótka jazda po krętych i wąskich istryjskich drogach i około 16 stej meldujemy się na campingu Lanterna, koło Poreča.
Szybkie formalności, rozlokowanie się w namiocie(mieszkaliśmy w namiotach Eurocampu, jak dla mnie to dobre rozwiązanie-nie trzeba z sobą targać całego campingowego majdanu) i idziemy na pierwszy spacer nad Jadranem
Plaża na którą mamy najbliżej(Valtata czy jakoś tak) nie bardzo nam przypadła do gustu-zatoczka jest wąska i głęboko wcięta w ląd, woda niezbyt czysta. Czujemy się trochę jak nad polskim jeziorem
. Na szczęście wystarczy przejść się kawałek dalej- tu już są lepsze miejsca do plażowania; zatoczki bardziej skaliste i w ogóle jakieś przyjemniejsze.
Obeszliśmy prawie połowę Lanterny, pora odpocząć na kamyczkach:
Pora powoli robi się późna, czas wracać do namiotu.
Pobyt na campingu w maju wiąże się z pewnymi niedogodnościami-chociaż trafiliśmy na dobrą pogodę i w dzień temperatury dochodziły do 30 stopni to w nocy spadały do 12. Można się do tego przyzwyczaić, ale pierwsza noc do najmilszych nie należała-spałam w 2 bluzach, śpiworze i pod dwoma kocami, a i tak było mi zimno. A kiedy tylko trochę się rozgrzałam, nadmiar Karlovacko dał o sobie znać
i trzeba się było odkopać.
Sama Laterna to taki turystyczny kombinat-powierzchnie ma ogromną i jest tutaj niemal wszystko, czego turysta do szczęścia potrzebuje
W sezonie raczej bym tu przyjechać nie chciała, ale teraz w maju, było na tym molochu wręcz kameralnie
Jutro zaczniemy odkrywać uroki Istrii.