Cześć
Małgosiu i Mariuszu.
Nie zamierzam wtrącać tutaj zbyt wiele (pomimo przyzwolenia), bo w końcu jest to Wasza relacja.
W związku z tym co pokazaliście do tej pory z weneckich klimatów nie jestem w stanie zbyt wiele dodać.
Miasto posiada zbyt wiele historycznego bogactwa, aby je ogarnąć (jednym pobytem).
To w kwestii przeszłości.
Co do teraźniejszości, to pewne elementy miasta ulegają ciągłym zmianom, więc za kolejnym razem miejsca już odwiedzone mogą zawierać przemiany i nowe oblicze.
Tutaj nie podaję umiejscowienia, bo swoje zdjęcie znasz z wieży kościoła San Giorgio Maggiore.
mariusz-w napisał(a):
Zmiany postępują.
Prawdopodobnie będę nadzorował prace wykończeniowe już w październiku, więc pokazuję to w nawiązaniu do słów o ciągłych przemianach (chociaż jeśli są one niewielkie, to jednak zauważalne).
Kto wie
może ponownie z Małgosią oddasz się wspaniałym widokom z wieży.
Niewątpliwie odwiedzanie liczych muzeów jest najprostszym rozwiązaniem, ale odnajdowanie dawnej historii miasta i odkrywanie starych dzieł malarskich wprost na ulicy, daje większą satysfakcję.
Spotykałem miejsca, gdzie potomkowie Tintoretta i Tycjana nie liczą na to, że ich dzieła trafią do galerii, a nawet będą musiały zmagać się z trendami, a czasem poddawać się zgubnemu działaniu czasu (nawet jeśli eksponować je musi dawna ulica, ale to w końcu też miejsca, gdzie powstawały).
Dobra ale starczy tych wywodów (na nie mogę sobie pozwolić we własnej relacji).
Ze względu na olbrzymią ilość i plątaninę weneckich uliczek tutaj już sprecyzuję miejsce.
Blisko mostu Rialto i placu San Silvestre.
Malowidło jest w przejściu Campiello De La Pasina (na tablicy dokładnie Campiello De La Pasina O Del Patriarcato).
Najbliższe drzwi mieszkania mają numer 1111, a po wyjściu z przejścia od razu mamy mały placyk i widok kanału (był remont przystani, więc nie wiem czy jest to już stałe miejsce przystanku San Silvestro).
W Google maps pozycja 45°26'13.05'' N i 12°19'59.20'' (dla ułatwienia).
Patrząc w stronę kanału, po jego przeciwnym brzegu odrobinę w prawo jest rezydencja Pallazzo Grimini (to dla lepszego umiejscowienia co do konkretnych budowli).
Tym zdjęciem zaskoczę chyba nie tylko Ciebie.
Do jakiego miejsca jest to wejście
Ospedale Civile- szpital miejski przy Fondamente del Mendicanti.
Warto wejść i zobaczyć jak współczesność jest wkomponowana w przeszłość.
Do szpitala warto trafić z własnego wyboru (tak jak ja), a nie z konieczności.
Wstęp bezpłatny i o każdej porze, czyli... muzea wysiadają.
Zabytki sakralne, to temat rzeka, ale jeśli nie zobaczyliście wnętrza kościoła Chiesa dei Gesuiti, a ponownie będziecie w dzielnicy Cannaregio, to zweryfikujcie sami.
A ja tylko dla zachęty.
W muzeum szkła Murano chyba też patrzyłem za wysoko... a nie na to, co jest w gablotach.
Trzeba jednak przyznać, że sufit przyciąga.
No tak, ale tam przecież byliście.
To już wszystko, bo jestem tutaj gościem, a nie autorem.
Sorki za wciśnięcie tak wielu fotek.
Jest to jakaś forma podziękowania i z pokorą (nie ukrywam też zadowolenia
) przyjmuję ten wynik 1:0 (2:0 dla Was wisi już w powietrzu).
Nie oddałem Wenecji walkowerem (bez uczestnictwa), ale jak bardzo mi jeszcze "dokopiecie" tą Wenecją tego jeszcze nie wiem.
Mecz wciąż trwa.
Mam nadzieję, że kiedyś ja strzelę Wam chociaż jednego honorowego gola.
Pozdrawiam.