Pochwalę się trochę, żeby nie było, że ta Austria taka nam nieprzyjazna.
Od wielu lat i dość często jeżdże po Austrii -
fakt jest jeden - mając na uwadze wysokie mandaty, które Austriacy też dostają ! (widziałam na własne oczy 600 E za piractwo w tunelu
) jak i możliwość aresztu oraz totalny brak możliwości dyskusji czytaj 'dolasowania"
a nie daj Boże próby przekupstwa
-
przestrzegam przepisów ruchu drogowego w tym kraju (co w Czechach i w ojczyźnie nie zawsze robie
). Zdarza mi się przekroczyć czasem prędkość (fotoradar w Wiedniu zrobił mi zdjęcie
- ale co to za przekroczenie o 10 km/h
- oczywiście nic nie przyszło
) ale nie jeżdże 80 tam gdzie jest 40 ! Poza tym przez to, że jeździ się ciągle tą samą trasą wiadomo już gdzie stoi policja
. Następna sprawa to to, że nie ma durnych ograniczeń stawianych dla ideii albo dlatego, że po zakończonych robotach ktoś przez rok zapomina zabrać znaku
Nigdy nie zapłaciłam mandatu na drodze (za to na granicy przywalili mi taką karę, że urlopu mi się odechciało
- ale słusznie - przemyt to przemyt
) W różnych miejscach tego kraju policja czy żandarmeria okazała nam się pomocna, nigdy nie poczułam się dyskryminowana przez to, że jestem auslanderem lub wyłuskana z tłumu na podstawie tablic rejestracyjnych, które do tej pory są "nieunijne".
Podobnie grzecznie zachowuję się w innych państwach naszego kontynentu (tylko te Czechy jakoś mnie wkurzeją
- naród jakiś taki powolny
czy co ?). Nigdzie oprócz Czech i Szwajcarii (mandat życia za głupotę ! - brak vinetki
) nie miałam do czynienia z policją. Zasługą niewątpliwie jest to, że mam niezbyt szybkie autka
i ostatnio fakt dziecka na pokładzie i to, że rzadko się spieszę ale również świadomość kursu Euro w stosunku do moich zarobków
.
Reasumując: jeżdżę grzecznie a w większości wypadków mi się udało uniknąć mandatów, więc za zaoszczędzone pieniądze kupię sobie torebkę albo nawet dziesięć.
Szerokiej drogi i omijania S1 - która nawet wśród miejscowych cieszy się mandatową sławą