Witaj. Widzę, że pokończyły Ci się te inne, ciekawsze rzeczy do zrobienia, bo znowu wróciłeś do tematu.
Nie pisałeś nic krytycznego o Chorwacji, tak jak nie piszesz nic krytycznego o Szwajcarii, Papui Nowej Gwinei i Wyspach Zielonego Przylądka. Bo to nie pasuje do Twojej teorii i z góry założonej tezy.
Manipulujesz danymi, jak pewni panowie w TV. Nazwisk nie wymienię, bo w najlepszym przypadku spotkało by się to co najmniej z ostrzeżeniem admina, a nie warto.
Dzielisz, mnożysz, wytłuszczasz i np. żeby wykazać słuszność swoich wywodów, porównujesz koszt przejazdu rozłożony na 630 km z kosztem rozłożonym na 90 km. Gratuluję logiki. Może nikt nie zauważy. To przelicz to na zbliżony, choć aż o 100 km krótszy odcinek np. Šentilj - Dragonja. Ręczę Ci, że wyjdzie o co najmniej połowę taniej niż w Szwajcarii.
Masz pretensję że na winiecie 7- dniowej nie możesz jeździć 8 dni, że tego nie ogarnąłeś, bawisz się w adwokata kolegi Piotrulexa, który notabene w dyskursie w ogóle nie zabiera głosu. A najlepiej by było, żeby Słoweńcy przy wjeździe do SLO dla udobruchania orżniętych wg Ciebie na winiecie turystów tankowali im samochody do pełna. Może mieliby szansę na wybaczenie.
Najzabawniejsze dla mnie w tym dyskursie jest to , że przypisujesz mi rolę jakiegoś Bociana, a jednocześnie nie zauważasz, że jesteś sam w tym sporze. Więc może jeśli jedna osoba mówi Ci, że jesteś koniem, olej to , jeśli druga powtarza to samo - zignoruj to, ale przy piątej kup sobie siodło i zainwestuj w podkowy.
Podobnie jak Habanero kończę polemikę ... i obyśmy się wszyscy latem szczęśliwie spotkali gdzieś na słoweńskich autostradach, chyba, że ktoś chce, to na ich objazdach. Pozdrawiam.