przeczytałam przed chwilą cały watek i uśmiałam się do łez.
Opiszę jednak droge powrotną, a co tam , najwyżej uznacie że to ja jestem trollem a nie TEN co mi kłody pod nogi ( a raczej koła) rzucał:).
W ubiegły piątek niebo nad Srimą zakryły chmury, zdecydowałam że wyjeżdżam w południe i wracam przez Budapeszt.
Po wjechaniu na autostradę rozpętała się burza ( PANICZNIE BOJĘ SIĘ BURZY
). Dzieciaki zmusiły mnie do zjechania na postój. Niestety burze towarzyszyły nam całą drogę ( ostatnia była w okolicach Myślenic:( ).
Korki na autostradzie ( przed Karlovacem ok 20 km!! ), jak zwykle przy bramkach Lućko ( na szczęście, do zapłaty kartą, trochę mniejsze), duży ruch na obwodnicy Zagrzebia spowodował że przekroczyłam granicę z Węgrami ok 19!. Mielismy wielką ochotę na obiadokolację. Niestety od Zagrzebia do Gorican nie uswiadczy się restauracji przy drodze.
U Madziarów jechałam w kierunku hotelu polecanego na forum ( Ivan czy Istvan ). Po godzinie głód zaspokojony można ruszać w drogę, jedzonko było pyszne!
Droga do Budapesztu super ( ostatni raz jechalam tamtędy w 2004 roku ale wówczas nie było jeszcze autostrady tylko dróżka wzdłuż balatonu). Niestety nie udało mi się skręcić na obwodnicę Budapesztu, pojechałam do centrum, pogubiłam się. Zawsze wszystkim chwaliłam się ze mam GPS w głowie
( jedynym trójkatem bermudzkim jest dla mnie obszar: Bytom-Zabrze-Katowice). Musiałam skapitulować, wróciłam znów do obwodnicy ale nadal nie znalazłam drogi prowadzącej na nią!. Pojechałam na autostradę M1 w kierunku Bratysławy. Pani w hotelu przy M1 zapytana o drogę nie rzekła ani słowa, my nie znalismy niemieckiego a pani nie znała innego obcego. W końcu zdecydowałam że przekraczam granicę węgiersko-słowacką w Komarno. Zdziwiłam się gdy na kierunkowskazie zobaczyłam zjazd na KOMAROM!! Masakra. Zjechałam i po kilku minutach wjechałam szczęśliwie na Słowację. Tu czuję sie już jak u siebie:).
Ponieważ rundki po Budapeszcie spowodowały że straciłam ok 2 godzin więc przyspieszyłam "kroku",jadąc co prawda po wąskiej. ale nie uczęszczanej drodze wzdłuż granicy. Poza tym była godz 1. Szybko musiałam jednak zredukować prędkośc z uwagi na...zwierzęta wałęsające się po drodze!! Widok sarny skutecznie ostudził moje zapędy rajdowe. Ok 2.30 dotarłam na stację benzynową na strasznym zadupiu. Panowie obsługujący stację byli bardzo zdziwieni ze zawitaliśmy do nich, dopytywali skąd się wzięliśmy w tym miejscu odludnym i zapomnianym przez turystów. Ugościli nas gorącą kawą i herbatą oraz jajkiem niespodzianką dla córki!!! ). Po miłym postoju pomknęlismy zawrotna prędkoscią 80 km/h w kierunku Dudince. Pracownicy stacji beznyznowej ostrzegali nas przed duzymi nietoperzami:). No nie byłabym sobą gdym takiego paskudztwa nie spotkała,jeden skurczybyk chciał nas nawet poznać, ale mimo strachu i obrzydzenia ( był wielki , naprawdę wielki) udało mi się pojechać dalej nie powodując wypadku, brrrrr.
Droga E77 od Dudince do Chyżnego nie jest wymarzona do jazdy noca , szczególnie dla kogoś kto w ostatnich dniach ma schizę na punkcie zwierzaków wychodzacych na drogę. W samochodzie byłismy juz 15 godzin, pomyślałam ze zatrzymuję sie na nocleg, miałam przejechać tylko Bańską Bystrzycę. W BB lało jak z cebra, ucieszyłam się widząc początek drogi ekspresowej, niestety radośc nie trwała krótko, po 200 m zobaczyłam przed sobą..........SARNĘ!!!!!!!!!!!!!! W MIEŚCIE!!!!!!!!!!. Co prawda zwierze leżało niezywe ale za to było bardzo duże. Nie miałam szans na ominięcie, ujrzałam ją 20 m przed moim autem, było ciemno, szalała burza z ulewnym deszczem). Przejechałam więc przez nią. Po zatrzymaniu okaząło się że ze odpadły mi jakieś plastiki ( wypadły spod auta) i urwał się drugi zaczep trzymający przednia lampę (pierwszy pekł podczas zderzenia w drodze na wakacje). Znalazłam jakimś cudem drut i sznurek w aucie i i umocowałam lampę. W takim stanie mojego krązownika pojechałam dalej. Na szczęście od razu odechciało mi sie spać. To była ostatnia z przygód jakie mialam podczas tegorocznych wakacji.
A teraz piję winko od Mario i ....juz planuje następne wakacje
a tu wkleję wam moje zdjęcie ( nie umiem go umieścić pod moim nickiem:)
[/img]