mysza73 napisał(a):...Aż dojedziemy do Afryki
.
Namawiaj, namawiaj
...
Jakoś ostatnio nudno tu u mnie się zrobiło
, czas więc nieco podkręcić atmoserę
...
Jako, że wieczór powoli zapadał uznaliśmy, że zwiedzanie Jelsy zostawimy sobie na kiedy indziej i powoli będziemy zmierzać w kierunku portu w Sucuraju ... Mamy w zamiarze zdążyć na przedostatni tego dnia prom o 19 z minutami ... Po drodze zatankujemy jeszcze w Jelsie, bo rezerwa świeci się już na mocno pomarańczowo, a wskaźnik czule próbuje przytulić się do "0" ...
Jedziemy ...
Dojeżdżamy na stację benzynową .... a tu ... zonk
AWARIA ! Nie możemy zatankować ... Przypomina nam się to co mówił "wypożyczacz": - "Na 200, no może na 220 km benzyny powinno Wam wystarczyć ..."
Na liczniku mamy przejechane 190 km ... Do Sucuraju/a (byle na prom... potem jakoś to będzie
) mamy ok. 50 km ...
Prosta matematyka: 190+50=240 ... To znacznie więcej niż 220 km, a tym bardziej niż 200
Co robić ? Pytamy kiedy awaria zostanie usunięta ?
No chyba niedługo ... Pewnie w ciągu godziny ...
Wpadam na cudowny pomysł: - Skoro mamy godzinkę to wpadnijmy na chwilkę do miejscowości Sveta Nedjelja (czy jakoś tak) ... Tam jest takie fajne drzewko ...Na zdjęciach widziałam .... I będzie okazja przejechać tym słynnym tunelem ... To tylko 15 km w jedną stronę ... Wrócimy ... zatankujemy ... i akurat po 19 będziemy w Sucuraju - kusiłam ...
- Kobieto, a jak nie zdążymy, albo co ... Poczekajmy... Może zaraz naprawią ten system ...
Pojechaliśmy ...
O jeździe przez tunel i późniejszej drodze, kiedy to nawet aparatu ze strachu nie wyciągałam (stromo nieco było
) nie wspomnę ....
Warto było ... miejsce urokliwe ... mało tłoczne ... szkoda tylko, że zdjęcia pod słońce musiałam robić ...
Mężowi też bardzo się podobało ... już się nawet nie wściekał, że uparłam się żeby tu przyjechać ...
... chciał się nawet wykąpać
... ale wtedy to już na pewno nie zdążymy na prom ...
Z żalem opuszczamy to miejsce ... Chętnie zostalibyśmy dłużej ...
Zaopatrzywszy się po drodze w trunek do kolacji ...
... mijając Pitve (do której będzie trzeba kiedyś wrócić
) ...
... wracamy na stację benzynową ....
Dziwi nas nieco brak jakichkolwiek pojazdów ...
Okazuje się, że niestety awaria jest poważniejsza niż wcześniej przypuszczano i dziś już stacja czynna nie będzie ...
Na liczniku mamy 240 km.... Teoretycznie bak powinien być już pusty ...
Czułe spojrzenie męża mego w moim kierunku
: - Urwał ! Świętego wtorku Ci się zachciało ....
Wszelkie próby zdobycia paliwka zawodzą ... W okolicy pusto ... Gostek sugeruje zostawienie pierdziadełka i jazdę z kims do Hvaru po benzynkę ... Tylko czy tam będzie jeszcze czynne ...
A poza tym stracimy jakąkolwiek szansę na opuszczenie wyspy w dniu dzisiejszym ... A w domu małe dziecię kwili ...