Odcinek 8 – Korčula nagaGdybym napisał, że jadąc na Korčulę nie czytałem o niej, nie poznawałem jej historii, opisów, nie szukałem konob, tras, plaż, czy miejsc widokowych skłamałbym. Nie byłem jednak do tego wyjazdu tak przygotowany jak do drugiego pobytu na Braču. Z czystego wyrafinowania. Na tamtej wyspie zderzały się moje oczekiwania podkręcone… hm… podkręconymi zdjęciami z różnych relacji z odbiorem tam, na miejscu. Tam też nauczyłem się czegoś zupełnie innego. Najpierw zobacz, wleź w niejedną dziurę, zrób zdjęcia, udokumentuj, zapisz, a potem wróć i przy pisaniu relacji znajdziesz o wiele więcej, o wiele pełniejszy obraz miejsca, niż przygotowałbyś sobie przed.
Tym odcinkiem zaczynam moje rozliczenie z głównym miastem wyspy, po którym w różnych jego obszarach przedreptaliśmy parę popołudni. Pokażę w kolejnych odcinkach parę oblicz tego miast, które to oblicz nazwałem bardzo subiektywnie.
Korčula naga.Dlaczego używam takiego sformułowania? Byłem bowiem przekonany, że w starym mieście zrobię może parę zdjęć, bo spotkam ją majestatyczną, piękną, ale ubraną w zwiewną suknię z turystów, kapelusz z restauratorów wszelkiej maści, wygodne buty ze sprzedawców trotuarowych i bieliznę z jej rdzennych mieszkańców. Tymczasem pierwszy mój raz z Korčulą był tak odarty z tych „ubrań”, że pozwolę sobie dziś tylko na epatowanie „niepodkręconymi” i być może źle skadrowanymi zdjęciami. W sumie to nawet dobrze, że są one takiej jakości, jakiej są. Bo taka Korčula to raczej nie jest ta rzeczywista Korčula …
15.06.2021 niepełne 2 godziny zaczynając od około 18.00Auto zostawiliśmy na parkingu koło cmentarza i przy Tommym poszliśmy długimi kamiennymi schodami zwanymi Pelavin Mir w dół patrząc na lśniące w wieczornych promieniach słońca dachy starego miasta
W boczne uliczki lub też do domostw wiodą takie ciekawe odrzwia
Już pierwsze zerknięcie w ulicę Hrvatske Bratske Zajezdnice nieco nas zastanowiło.
Gdzie są ludzie? Dalej było nie inaczej.
Put Svetog Nikole
Widok na dwie wieże Mala kneževa kula i Velika kneževa kula
Obala Franje Tuđmana
Mariola, nie rwij kwiatów, „policija pogleda”…
A kwiatów tego roku sporo
Jedno z najczęściej fotografowanych miejsc – Morksa Vrata zwana również Primoska Vrata. To wejście od zachodnie strony prowadzi do miasta przez neobarokową klatkę schodową
W pobliżu hotel Korčula
I kolejne wieże – kula Kanavelic oraz kula Zakerjan
Postanowiliśmy objeść miasto ulicą Setaliste Petra Kanavelica zaglądając w tłumami oblepione uliczki boczne i szukając gwaru restauracyjnego. Nic z tego… Nie znaleźliśmy ich..
Dalej Rampadą do Trg Kralja Tomislawa
Aby znów zrobić zdjęcie z cyklu must have – czyli na schodach przy wejściu południowym zwanym Kopnena Vrata, zbudowanych w 1650 roku u podnóża wieży Veliki Revelin
Weszliśmy do środka… Tak to określę. Do serca miasta, które tego wieczora biło ledwo wyczuwalnie… Może z jakichś powodów słabło, może potrzebowało takiego wytchnienia. Zatem teraz po cichu… tylko zdjęcia. Przy okazji kolejnego poznawania środka starego miasta nieco więcej..
Momentami miałem wrażenie, że jesteśmy tam tylko w jakimś trójkącie. Mariola, Korčula i ja…
Kula Kanalevic odprowadzała nas wzrokiem w milczeniu.
Zapatrzona w zupełnie inny wymiar jak ten człowiek, który zawisł na balustradzie przez łodziami
Miałem wrażenie, że wesołe są tam tylko krzewy.
Nawet zwierzęta były tam dość przygaszone…
Chciałem doń podejść, pogłaskać, ale z niewiadomej przyczyny przypomniałem sobie „Dwie wieże” Tolkiena, króla Theodena, jego omamienie przez Sarumana. Ten kot… Jakby chciał, żebym podszedł, jakby chciał mi zrobić krzywdę. Wyprostowałem się i… Tuż przede mną wylądowało gołębie guano…
Uff.. Odetchnąłem… Niestety Krakowskie gołębie przekazały tym z Korčuli wieść, że nie karmię ich i zaplanowały mnie splamić… Pisząc w jednym z odcinków o Caffe Bar przez Moreską obiecałem odcinek smaczki. W nim opowiem też o tym, jak to było z kolejnym atakiem gołębia…
Wracaliśmy do auto nieco inną trasą – ulicą Ante Starčevića aby z poziomu dolnej ulicy wejść do innych sklepów znajdujących się kompleksie Toomy’ego. I tam wypatrzyłem zasłoniętego JPII.
Schowany za stojakiem na rowery jakby zawstydzony… Tylko nie wiem czy z nagości miasta, z mojego niekarmienia gołębi, czy też z powodu braku celności ptaka…