Odcinek 5 – Ćakule i aktywność fizycznaĆakule(Te rozmowy prowadziłem z właścicielką app i myślę, że z ich treści wywnioskujecie, kto co mówił)
Ćakula na stosunki dobrosąsiedzkie - No i jak Wam się podobało w Dalmatino
- Fajna lokalizacja, dobre jedzenie, świetny widok, ale nie powiem, zadbano o to, aby nie było tanio.
- Ha, ha, ha. Oj tak, tanio tam nie jest. A jeden z moich sąsiadów nie zapraszał Was do siebie?
- Nie, a dlaczego?
- No widzisz, zwykle jest tak, że ja mam klientów cały sezon, a u niego różnie bywa. Jak widzi, że ktoś idzie ode mnie do Dalmatino zaraz zaprasza, żeby pokazać, jak jest u niego i informuje, że jest tańszy. Zresztą lada moment albo odpali kosiarkę, albo głodno radio, albo przyjadą głośni znajomi…Nie zdążyła dobrze dokończyć zdania a sąsiad wraz z głośnym radiem zaintonował gwizdem melodię.
Ćakula generalnie na „tu się nie lubi obcych”- Sunčika, a Wy długo już macie ten APP i basen bo na gogle maps z 2012 to aby jakiś taki samotny dom tu stoi…
- Niedługo, a basen od 4 lat. 35 000 EUR kosztował. To się nigdy nie zwróci…
- No ale teraz rządzicie tu, jak mówiłaś masz gości a inni niekoniecznie.
- Może i tak, ale patrzą na mnie jak na obcego mimo, że Mate jest z Raćišće.
- A ty?
- Z Żuljany, ale wiesz… Wiele lat mieszkaliśmy w Rijece. Mate pływał na promach w algierskiej firmie. Ostatnie 4 lata przed emeryturą na trasie Orebić – Korčula i wtedy kupiliśmy ten dom i zrobiliśmy to wszystko. I mimo tego, ze to już będzie z 8 lat to i tak jesteśmy obcy.
- Ale to co? W ogóle z wami nie rozmawiają?
- A nie. Jak któreś z nas jedzie do Korčuli to zaraz mam dobrych sąsiadów, którzy chcą żeby im coś kupić..Ćakula na leniwych turystów- Sunčika, chciałbym skorzystać z roweru, ale nie ma powietrza…
- Mate, pumpa za bicikl!!! No i Mate wynosi zestaw, mała sprężarka, przedłużacze, etc… Pompujemy. Korzystam z jednego, z drugiego, dobieram lepszy. Następnego dnia rano pierwsza godzinna przejażdżka, wracam. Spotykam Sunčikę
- Ty wiesz! Od kilku lat mam te rowery. Dziesiątki ludzi o nie pytało rezerwując app. Ale jeszcze nikt nigdy z nich nie korzystał…
- Ja to jestem taki wiesz. Nie posiedzę. Żona już pyta gdzie ją znowu będę woził po tej wyspie…
- A gdzie ty ją będziesz woził. Korčula i tyle.
- Jak to, a Vela Luka?
- Ale tam nic nie ma
- A spila, forteca…
- A ty dziury w ziemi nie widziałeś, albo ruin?
- No a Blato?
- Ale tam nic nie ma!
- No a katedra, a piękna aleja drzew?
- A ty kościoła i drzew jeszcze nie widziałeś?
- No i tam robią Blatską Lumbliję…
- Ciasto z ziemniaków. Daj spokój, ani to dobre, i już nie wiem czy robią…
- No a Lumbarda, Zavalatica, ( i tu wymieniam inne wiochy)
- No ale tam to już naprawdę nic nie ma. Ja Ci powiem. Do mnie ludzie przyjeżdżają, mówią, że będą jeździć na plaże, zwiedzać i jest tak. Jadą raz, a potem aby tylko Korčula. A siedzą tu! Tu masz wszystko. Plaża, basen, taras, grill, lodówka, leżaki, no wszystko… Turyści są leniwi i tak ma być. Urlop to odpoczynek. A już na Korčuli to tylko Korčula i odpoczynek…
- No chyba, że rower?
- Rower tak!Do ćakul jeszcze wrócę
Aktywność fizyczna.Tym razem, prócz pływania i spacerów codziennie mniej więcej 6-7 rano robiłem trasę dookoła Kneže i Raćišće i stamtąd powrót. Trasa z 3 podjazdami. Jeden zaraz na początku z zakrętami, drugi krótki ale ostre przewyższenie. Wstyd się przyznać, ale z pierwszym dałem radę dopiero w drugim dniu a z drugim dopiero w trzecim dniu po zmianie roweru na taki z innymi przełożeniami. Ostatni podjazd długi, mozolny, męczący ale do zrobienia. Niemniej jednak dla mnie to był strzał w dziesiątkę.
Dróżka wyasfaltowana
Nie będę ściemniał, że zatrzymywałem się i robiłem dużo zdjęć. Nie. Raz, że to miał być jakiś wysiłek, dwa, że chłonąłem oczyma wszystko co mnie spotykało. Może trochę w Raćišće, a to pomnik
A to znajdujący się za miejscowością cmentarz
To chyba pierwszy mój pobyt w Chorwacji, gdy ani razu na cmentarz nie wszedłem…
A to Raćišće samo w sobie
Czy też pewne zajmujące mnie rzeczy – tu się adekwatnie do poniższego zdjęcia wypowiem – no za boga bym tam jeść nie usiadł…
Na szczęście specyficzny kucharz zaprasza do innego przybytku
Jest tam oczywiście tor do petanki
Jest prysznic płatny 2 kuny za minutę
A ciężarówkom wolno jeździć po plażach…
Ale tak zupełnie poważnie najbardziej utkwiły mi w pamięci zupełnie inne rzeczy.
STRASZENIE ZWIERZĄT… No może zwierzęcia. Kiedy w końcu pokonałem ostry podjazd w 3 dniu zakrzyknąłem pełną piersią i… wypłoszyłem zająca… Dopiero wtedy zrozumiałem skąd tam takie ostrzeżenie…
WIDOKINajbardziej te z równoległej do głównej drogi przy nabrzeżu dróżki znajdującej się jakieś 150 m ponad miejscowościami.
To dlatego wyciągnąłem tam również żonę na wieczorny spacer… Kwiat na tle kwiecia
Piękne drzewo, piękne kwiatostany
Piękna zieleń
Skrywająca prowadzące na wzgórza dróżki
Oczywiście widok na końcówkę przeciwległego Korčuli półwyspu..
Widok z jednego mniej ciekawych pogodowo poranków
CODZIENNE ŻYCIE MIESZKAŃCÓWTrzecia rzecz, jak mnie tam ujęła to pewnego rodzaju zaglądnięcie w takie normalne zajęcia autochtonów…
Pani codziennie rano podlewająca swoje rośliny przy tym domu
Wrócę jeszcze raz do jednego ze zdjęć, tu bowiem pan przez cztery poranki opryskiwał swoją winnicę
Poniżej po lewej mała farma z oliwkami w głębi codziennie rano odwiedzana przez dziadka i wnuczka.
Oraz cała masa zaobserwowanych codzienności. Codzienne powitanie pani mającej problemy z chodzeniem, ale dziarsko maszerującej z uśmiechem na buzi, mijane inne gaiki oliwne – samochody już tam pracujących – otwarte – jak mnie się marzy taka Polska, gdzie nikt drugiemu nic nie tknie choćby otwarte było..
A to pani, która codziennie jak nie w Raćišće to w Kneže sprzątała plaże, a to facet wykaszający wysuszone trawy w swoim gaju, a to pewien autochton codziennie rano zażywający kąpieli, a to dwaj – co dzień wyglądający na trzeźwiejących dziadkowie prowadzący poranne dysputy… A to dojrzałą biegaczka z przytroczonymi do bioder dwoma bidonami wody...
I tak mógłbym pisać i pisać… Chodzi mi o to, że jadąc powoli pomiędzy tym ichnim życiem czułem się, jakbym był jak najbardziej pasującym tam elementem. Czułem się częścią tamtego miejsca. I jest to o wiele lepsze dla mnie uczucie, niż pobyt w 5 gwiazdkowym kurorcie..