Odcinek 3 - urlopowe potrzeby - konoby drugi tydzień
Konoba MALTA - 21-06-2021 – Korčula
Nieopodal odwiedzonej przez nas Crkvy Sv. Antuna w zaciszu, chociaż powinienem napisać „tam gdzie sołtys asfalt na noc zwija” znajduje się przydomowa, wiejska, sielska, wręcz rolnicza konoba ze stołami nakrytymi ceratą. Tyle, że uważajcie. Ma 180 opinii na gogle maps i wszystkie co do jednej są na 5.0. Nie zjedliśmy tam dużo. Jechaliśmy tam specjalnie na mięso – a dokładniej rzecz ujmując na koźlinę – zanim cokolwiek powiem - jedno zdanie. Wystawiam tej konobie bardzo solidne 5.0. Tuż przed dotarciem tam zrobiliśmy sobie spacer do wspomnianej powyżej crkvy, potem pokręciliśmy się po okolicy. Poszliśmy za konobę, wróciliśmy do auta, podjechaliśmy i nadal była 17.45. Byliśmy tak głodni, że jak wnieśli jedzenie to nie pomyślałem nawet o zdjęciach.
Konoba jest w podwórku, między stodołą a domkiem letnim. Gdzieś dalej jest ogród warzywny, słychać zwierzęta. Po prostu
Menu ma krótkie aczkolwiek treściwe
Jeszcze zanim podano nam wybrany starter z koziego sera i jak wiedzieliśmy obfitą porcję koźlego mięsa z grilla i podobnie obfity półmisek grillowanych warzyw cała rodzina a było tam pięcioro ludzi zaczęła się uwijać jak w ukropie. Szybko okazało się, że podjechała jakaś 8 osobowa ekipa dużym busem. Wyglądała na ekipę pracującą wspólnie i znającą się. Wpadli na obiad po pracy i byli kontenci. Gdy pałaszowaliśmy jedzenie podjechały dwie młode rodziny z Polski. Sposób parkowania jednego z kierowców wywołał salwy śmiechu. Niektórzy nie powinni jeździć autami dłuższymi od małego fiata… Ups… Wróćmy do jedzenia. Mięso perfekcja. Stopień ugrilowania cukinii ujmujący. Oliwa na serze kozim genialna. Chleb oczywiście z Konzumu i nędzny – ale tego się chyba tam nie przeskoczy. Białe wino było jak na domowe o fajnym bukiecie i nie cierpkie, nie rozwodnione. Kot, który oczywiście wlazł do nas na siedzenia uroczy.
I oczywiście doskonale wiedział, komu nie ufać… (oj dostanie mi się za to zdanie)
Na koniec dostaliśmy na stół dwie rakije. Jedna o smaku jeżyny, a druga o smaku truskawek. Słuchajcie. Następnym razem pojadę tam taksówką i się nawalę tymi trunkami. Niebo w gębie… No ale skoro jak wyżej napisałem i tak dostanę za jedno zdanie to mogę spokojnie oberwać za zdania dwa.
Ja tam byłem i prawie nic nie wypiłem, bo Mariola zagarnęła wszystko dla siebie – mam na to dowód
Na koniec rachunek. Naprawdę szczerze polecam.
Konoba, a właściwie Brewery and Pub PINJAC- 23-06-2021 – Podstrana
Wracając z konoby Gera jechaliśmy koło tego przybytku. Mały research w sieci:
„Žrnovo jest przedmieściem miasta Korčula i mieści jedyny browar rzemieślniczy na wyspie - browar Pinjac oraz pub o tej samej nazwie, w którym można skosztować ich piw. Całość jest ciekawsza, bo zupełnie nietypowa dla Korculi, znanej przede wszystkim z doskonałych win. Po browarze Hvar Vunetova, Pinjac jest drugim browarem znajdującym się na jednej z chorwackich wysp. Oferują trzy style piwa; golden ale, porter i hefewizen, wszystkie w połączeniu z dobrym jedzeniem. Jak to logiczne, nacisk kładziony jest przede wszystkim na jedzenie, które dobrze komponuje się z piwem; burgery, steki, dania z grilla. Ponieważ znajdują się na Korčuli, nie uciekają od śródziemnomorskiego dziedzictwa kulinarnego, więc oferują również tradycyjne przysmaki, takie jak makaron Žrnovo, pasticada z gnocchi, krewetki, kalmary i tuńczyk.”
Całość artykułu tu: https://pivnica.net/brewery-pub-pinjac/4985/
Po takim tekście musiałem tam pojechać. Powiem tak. Miejsce ma niesamowity potencjał. Za siecią:
Naprawdę. Ale nie wszystko tam współgra.
Wystrój jest taki mnie pasujący, mnóstwo staroci, jak dawne radia, żelazka, zdjęcia.
Ale tak. Za piwo powiedzmy dobre 4.5. Stopień schłodzenia nawet 5.0 - aczkolwiek ALE było bardzo fajne a IPA nieco mniej. Sałatka z ośmiornicy ciekawa. Zrobiona coś jak carpacio – cienkie jej plasterki przełożone cienkimi plastrami pomidora, nieco rukoli, fajna oliwa, ale po co do tego grzanki z grilla z tego ich chleba z Konzumu o wyglądzie bagietki? Kiedy również do Škampi na žaru i Lignje na žaru dostaliśmy taki sam chlebek to już tego nie rozumieliśmy. Krewetki niestety nie świeże ale rozmrażane. No nie przyszło mi nawet do głowy pytanie czy w tak fajnym miejscu będą krewetki z połowu czy z Konzumu… Sorry. Blitwa okej, daliśmy im szansę – poprosiliśmy o deser dnia słysząc, ze jest rožata. Ale to już byłą jakaś pomyłka. Konsystencja grudkowata, średnio smaczne.
Kiedy po sałatce i piwie, gdy jeszcze byliśmy w dobrym nastroju łaziłem po lokalu szukając tych „pip” ze zdjęcia:
i znalazłem je, i pokazuję je jednemu z synów właściciela wodzących za mną wzrokiem, że tego szukałem a on mi odpowiedział, że cytuję
- A… To moja była dziewczyna. Już tu nie pracuje!
To powiem wam, że mina mi zrzedła.
Jednak gdyby ktoś chciał tam pojechać i sprawdzić na własnych kubkach smakowych – parę fotek menu
Oczywiście Rachunek
Nie sądzę, abym dał temu lokalowi kolejną szansę, aczkolwiek niezbadane są ścieżki moje.
Caffe bar step - 24-06-2021 – Korčula
Tu bardzo krótko. Oczekując na pokaz Moreški postanowiliśmy zaspokoić głód wywołany dość intensywnym spacerem. Mieliśmy bardzo mało czasu.
20.10 usiedliśmy
20.12 zamówiliśmy pizzę i piwo
20.15 dostaliśmy piwo.
20.28 dostaliśmy pizzę - była smaczna, dobrze wypieczona, nie przypalona
20.30 dostaliśmy rachunek.
20.45 wchodziliśmy na plac, gdzie miał być pokaz.
Sprawnie, szybko, smacznie, piwo bardzo dobrze schłodzone. Kelner raczej nie autochton, bardzo rozmowny. Napiszę odcinek, któremu nadam tytuł „Smaczki”. Ów kelner w nim również wystąpi
Rachunek:
Trudno polecać coś w takim miejscu i po jednej pizzy, ale nie odrzucam.
Restoran Kavana No1 - 25-06-2021 – Korčula
Kolacja pożegnalna. Miejsce zjawiskowe z takim widokiem:
Zdjęcie zostało zrobione 15 czerwca, gdy wpadliśmy tam pierwszy raz na kawę i deser – o takich miejscach w innym odcinku. Drugi raz byliśmy tam zobaczyć się z tajemniczymi, prawdziwymi cromaniakami. Tylko w takim miejscu, z takim widokiem mogliśmy się z Korčulą żegnać.
Tuż przed wyjazdem mieliśmy pewne zdarzenie drogowe autem firmowym i niestety nasze finanse zubożały o dobre 15% planowanych urlopowych wydatków, dlatego z listy "must see" zostały wykreślone dwie wycieczki do winiarni, w tym do winiarni GRK. Kiedy zauważyłem, że w menu jest to wino poprosiliśmy o butelkę.
Warte swojej ceny. Wypiliśmy fajne, mocne espresso i zamówiliśmy ponownie Žrnovski makaruni – był inny. Makaron bardzo dobry, gulaszu wołowego mniej, mniej warzyw, ale złego słowa nie powiem. Drugim daniem był Brancin.
No!!! Klasa. Ryba bardzo dobrze przygotowana, oliwa z cząstkami czosnku super. Podanie krążka blitwy, ziemniaków, marchewki, papryki, rukoli to bardzo fajny pomysł, do tego było smaczne. Jedzenie zniknęło. Została jednak oliwa, której nie oddałbym za żadne skarby kelnerowi. Spytałem o jakiś dobry chleb. Uff. Nie dostaliśmy nic z Konzumu ale takie malutkie kawałki ciasta jak pizza. I doniesioną oliwę w takim fajnym wydaniu
Przy czym na rachunku znalazły się tylko pizzerinki. Wraz z rachunkiem ugoszczeni zostaliśmy przez kelnera – młodego faceta z Bośni pracującego tam od 3 lat – tak podaną rakiją o smaku czarnej jeżyny.
Miód w gębie.
Rachunek wart był naszego grzeszenia!
Zdecydowanie polecam…
Mariola pobiegła sobie jeszcze do Bipy, a ja zostałem zrobić fotki menu – niestety nie widziałem, że moja komórka jest o krok od wyczerpania, więc nie udało się wszystkich stron
Ja ten lokal zdecydowanie polecam, a za rok na pewno się tam zamelduję nie jeden raz. I to nie tylko ze względu na jedzenie i widoki… Dziś kończę odcinek filmem – taka tam muza leci…