Hola Amigos,
Bienvenidos. Zapraszam na relację z Meksyku (i nie tylko jak wskazuje tytuł) – będą zabytki Majów, plaże, morze, jaszczury, małpiszony, płaszczki i inne cuda. Mam nadzieję, że się spodoba.
Na początek trochę tradycyjnej wyjazdowej logistyki.
Meksyk chodził nam po głowie od jakiegoś czasu. Dojrzeliśmy do tego pomysłu po zeszłorocznej Namibii, która chociaż cudowna i wspaniała to jednak fizycznie trochę nas wymęczyła. Potrzebowaliśmy czegoś bardziej chill outowego. Padło na Meksyk. Potem nagle trochę zdrowie padło i w sumie ucieszylibyśmy się nawet z wyjazdu do Mielna jeśli tylko mielibyśmy tam dotrzeć całą rodziną. Na szczęście problemy trochę udało się opanować i wróciliśmy do tego pomysłu, po drodze rozważając również inne kierunki. Ostatecznie w grudniu staliśmy się szczęśliwymi posiadaczami biletów na trasie WAW-IST-CUN i z powrotem na drugą połowę lipca. Tak, tak lecieliśmy przez Stambuł, więc żeby polecieć na zachód, musieliśmy polecieć na wschód. Trochę bez sensu ale cenowo była to opcja bardzo atrakcyjna bo za 4 bilety z wliczonym bagażem rejestrowym zapłaciliśmy około 12k. Przy 4 osobach każde zaoszczędzone 500-1000 zł. na bilecie robi już konkretną kasę.
Potem przyszedł czas na rezerwację samochodu – ostatecznie zdecydowaliśmy się na American Car Rentals. Za Toyotę Corollę, na 2 tyg. zapłaciliśmy ok 16 tys. pesos. Samo auto nie było drogie ale cenę podnosił fakt, że zamierzaliśmy je wywieźć za granicę (i to nie jedną) a do tego trzeba specjalnego pozwoleństwa co oczywiście kosztuje a na dodatek wymaga „zablokowania” auta na 2 dni przed datą odbioru za co też trzeba zapłacić. Z mojego researchu wynikało, że American jest jedną z dwóch wypożyczalni na Jukatanie, która godzi się na takie fanaberie. Ta druga była droższa więc nie mieliśmy specjalnie wyboru.
Jak już to wszystko ogarnęliśmy zaczęliśmy się rozglądać za noclegami. Ostatecznie na ok 2 tyg. przed wyjazdem mieliśmy zarezerwowane noclegi na jego pierwszą połowę. Resztę rezerwowaliśmy w trakcie – nie chcieliśmy się wiązać miejscem noclegu gdyby okazało się, że warunki pogodowe są niesprzyjające (ostatecznie to sezon huraganów a +/- tydzień przed naszym przylotem przez Jukatan przetoczył się huragan Beryl). Ostatecznie plan udało się zrealizować (a nawet nieco rozszerzyć) a pogoda raczej w tym nie przeszkadzała.
No i nadszedł dzień wyjazdu…
Kto z nami wsiada?