Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

No solo México

Odkrycie Ameryki – popularne określenie faktu dotarcia Krzysztofa Kolumba do tego kontynentu, w 1492 roku. W rzeczywistości pierwszymi ludźmi, którzy dotarli do kontynentu amerykańskiego, byli członkowie społeczności łowieckich, przybyłych z Azji przez Beringię w czasie zlodowacenia, między 40.000 a 17.000 lat temu. Za pierwszego przedstawiciela cywilizacji europejskiej, który dotarł do Ameryki na początku XI wieku, uznaje się wikinga Leifa Erikssona.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1686
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 12.12.2024 10:45

tony montana napisał(a):
#mariantujestjakbyluksusowo

prawie spłakałem się przy tym ze śmiechu!! :tak: :tak: :tak:


Cieszę się, że mogłam sprawić trochę radości z rana :lol: .
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1686
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 13.12.2024 08:53

Na obiad wróciliśmy do naszej willi. Tanio na tych rajskich wyspach niestety nie jest (dzień wcześniej za obiad składający się z drugiego dania (ryby albo kurczak) + owocowe smoothie zapłaciliśmy prawie 500 zł.) i czasem jednak gotowaliśmy we własnym zakresie.

Po obiedzie chłopaki poszły na kajaki (były w cenie wynajmu mieszkania, podobnie jak supy; za rowery niestety trzeba było dopłacić chyba 6 czy 7 USD za dobę (24h) co szczerze mówiąc uważam za kwotę nieco wygórowaną; były też noclegownie co rowery miały w cenie ale pewnie jakieś inne rzeczy nam w nich nie pasowały). Kajaczki na morzu prezentowały się tak:


20240724_145015.jpg


20240724_150458.jpg


Córka kategorycznie odmówiła wsiądnięcia do kajaka więc poszwędałam się z nią przy brzegu. W morzu takie wielkie muszle były:

20240724_150620.jpg


Potem pojechaliśmy na naszych rowerkach do Stingray Beach. To miejsce słynie z dwóch atrakcji – po jednej stronie pomostu można spotkać koniki morskie. Nie jest to proste bo stworzenia są małe i łatwo wtapiają się w otoczenie. Nam udało się zobaczyć może 1 czy 2 ale na zdjęciach to raczej ich nie widać (może jakieś bystre oczko wypatrzy):

20240724_190836.jpg


Pływały też małe rybki:

20240724_190928.jpg


20240724_190426.jpg


Po drugiej stronie jest kąpielisko z mikroskopijną, piaszczystą (!) plażą, huśtawkami/hamakami w wodzie i … płaszczkami.

20240724_172513.jpg

20240724_172535.jpg

20240724_172620.jpg

20240724_172625.jpg

20240724_174733.jpg



Ponieważ atrakcji moc, teren mały to ludzia niestety dużo. Głównie bardzo głośnych Amerykanów :oczy: .


Trochę czasu tam spędziliśmy ale córka chciała jeszcze na klasyczny plac zabaw.

Jak już się wybawiła to dzieci zażądały basenu. Ostatecznie mąż wrócił z bomblami na basen a ja pojechałam szukać najlepszego miejsca na zachód słońca.

Najpierw obstawiłam okolice Lizard Beach Bar. Było nawet fajnie ale pod koniec dnia zaczęli się tam zjeżdżać kierowcy meleksów i jakoś tak poczułam się nieswojo.

20240724_185240.jpg


20240724_184747.jpg


Zdecydowałam się na powrót do Stingray Beach. To był strzał w 10 bo miejsce o zachodzie słońca prezentuje się super (nawet mimo wrzeszczących Amerykanów).

20240724_190241.jpg


20240724_190226.jpg


20240724_190711.jpg


20240724_190640.jpg


20240724_191212.jpg


Dodatkowo okazało się, że pobliżu pomostu pływają też małe rekiny …

20240724_191124.jpg

20240724_191109.jpg

20240724_191030.jpg


Płaszczki też ciągle były… chyba nawet więcej niż popołudniu bo wieczorem obsługa pobliskiego baru urządza im karmienie :roll:

20240724_192248.jpg

20240724_192240.jpg


20240724_192217.jpg

20240724_192210.jpg


I to by było na tyle tego relaksującego dnia.
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16385
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 13.12.2024 09:01

Nie ma to jak kończyć relaksujący dzień w towarzystwie rekinów i płaszczek :lol:
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1686
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 13.12.2024 10:17

Płaszczki są świetne - takie trochę chropowate w dotyku...

A rekinki zauważyłam dopiero jak poszłam na zachód słońca (może wcześniej ich tam nie było :roll: ). Większość gatunków podobno nie jest groźna - te w ogóle nie wchodziły w interakcje z innymi organizmami :lol: .
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14086
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 13.12.2024 10:38

Ale do ogona płaszczek nie podchodziliście mam nadzieję??? :idea:
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1686
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 13.12.2024 13:46

tony montana napisał(a):Ale do ogona płaszczek nie podchodziliście mam nadzieję??? :idea:


Tam było dużo ludzi i dużo tych płaszczek jak na tak małą przestrzeń więc trochę trzeba było uważać (szczególnie, że na wyspie nie ma szpitala :roll: ; ale podobno są dwa cmentarze :lol: ). Jak pływały to wręcz ocierały się o ludzi stojących w wodzie (stąd wiem jakie są w dotyku chociaż nie mogłam się oprzeć i jedną pogłaskałam :oops: ). Ale muszę przyznać, że moja dzieciarnia jest w tym względzie bardzo ostrożna bo wystarczyło im patrzenie na płaszczki a dotykać absolutnie ich nie chcieli.

Odnosiłam wrażenie, że wielu ludzi nie zdawało sobie sprawy, że one na tym ogonie mają kolec jadowy bo niektórzy nawet bardzo małe dzieci usiłowali namawiać do głaskania i dotykania i nie specjalnie patrzyli gdzie te pchają swoje małe łapki :killer: .

Zapomniałam jeszcze napisać, że wieczorem w zaroślach przy "naszym" basenie spotkaliśmy dwa gigantyczne kraby ale zdjęcia nie wyszły bo bardzo ciemno tam było.
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18941
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 13.12.2024 23:49

Ogończa potrafi się zdenerwować , gdy ktoś jest mało delikatny w stosunku do niej , więc namawianie dzieci do głaskania uważam za mało rozsądne . Płaszczek ich około 70 gatunków , a tym część jest niebezpieczna dla ludzi , zetknięcie z kolcem jadowym może zakończyć się śmiercią delikwenta . . . w każdym razie nas przestrzegano przed bardzo bliskim spotkaniem z nimi :tak:


Pozdrawiam
Piotr
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1686
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 16.12.2024 10:52

Czas pożegnać rajską wysepkę. Rano postanawiamy wykorzystać do oporu dobę hotelową. Dzieciaki idą jeszcze na basen, ja na krótki spacer wzdłuż wybrzeża.

Najpierw nasz „resort”.

IMG_6961.JPG

(na piętrze tej willi było nasze mieszkanie; do dyspozycji mieliśmy też taras na dachu)

IMG_6960.JPG

IMG_6929.JPG

IMG_6928.JPG

IMG_6927.JPG

IMG_6926.JPG

IMG_6923.JPG



Te domki były tuż obok, na samej plaży. Pewnie kiedyś kwaterowali tam wczasowiczów. Teraz, mam wrażenie, że mieszkali tam robotnicy budujący kolejne wakacyjne ośrodki.

IMG_6930.JPG


Idziemy dalej

IMG_6949.JPG

IMG_6945.JPG

IMG_6942.JPG

(na wyspie jest mikroskopijne lotnisko; można tu dolecieć z Belize City)

IMG_6940.JPG

IMG_6939.JPG

IMG_6937.JPG

IMG_6936.JPG

IMG_6935.JPG

IMG_6934.JPG

IMG_6950.JPG

IMG_6953.JPG

IMG_6955.JPG

IMG_6957.JPG



Moje refleksje są takie, że tam gdzie na wybrzeżu usytuowany jest jakiś ośrodek jest super – nabrzeże jest zadbane, czyste, glony są regularnie sprzątane.

Tam gdzie teren nie ma gospodarza jest niestety brudno. Śmieci i glony dają słabą mieszankę zapachową ☹ .

Do portu wracamy tym samym meleksem, który nas stamtąd przywiózł. Po drodze można jeszcze trochę pofotografować tym razem tego co jest "w środku" wyspy.

IMG_6983.JPG

IMG_6981.JPG

IMG_6979.JPG

IMG_6978.JPG

IMG_6977.JPG

IMG_6972.JPG

IMG_6969.JPG

IMG_6965.JPG

IMG_6994.JPG

IMG_6991.JPG

IMG_6988.JPG

IMG_6987.JPG

IMG_6985.JPG


Gdy dojeżdżamy do portu zaczyna się chmurzyć:

IMG_6999.JPG

IMG_6998.JPG

IMG_6997.JPG


Jeszcze rzut oka na "wish list" pewnie każdej rajskie wysepki:

IMG_7000.JPG


i odpływamy promem o 11.30.

Gdyby chcieć skorzystać ze wszystkich atrakcji Caye Caylker pewnie przydałby się co najmniej jeden dodatkowy pełny dzień, który moglibyśmy przeznaczyć na eksplorację północnej wyspy. Jak ktoś nurkuje albo snorkuje to pewnie znajdzie atrakcji na kilka dodatkowych dni jak chociażby nurkowanie w słynnej "blue hole" - https://pl.wikipedia.org/wiki/Great_Blue_Hole
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1686
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 17.12.2024 08:37

Po około godzinie jesteśmy w Belize City, mocno zachmurzone niebo nie zachęca do spaceru.

IMG_7003.JPG


IMG_7002.JPG


Odbieramy auto z parkingu i jedziemy w stronę granicy z Meksykiem. Jest pochmurno, co jakiś czas pada ale jedzie się dość dobrze. Po drodze mijamy mnóstwo „kurczakobusów”, które bardzo mi się podobają więc nie mogłam sobie odmówić kilku zdjęć :lol: . Ciekawe są też znaki "bridge ahead" przed każdym mostem. W sumie nie do końca wiemy czemu mają służyć :oczy: .

20240725_134001.jpg


20240725_134418.jpg


20240725_135531.jpg


20240725_141032.jpg


Po ok 1,5h osiągamy granicę. Najpierw ogarniamy wyjazd – idzie bardzo ślamazarnie – Pani, która pobiera opłatę wyjazdową pisze na komputerze metodą ewangeliczną – szukajcie a znajdziecie . A do prostych obliczeń używa kalkulatora… (dobrze że nie liczydła). Przed nami są dwie osoby a stoimy w kolejce ze 20 minut. Potem następna kobieta przepisuje ręcznie do jakiegoś zeszytu dane z potwierdzeń zapłaty tej opłaty co ją zapłaciliśmy u tej pierwszej kobiety. Pieczątki wyjazdowe dostajemy dość szybko. Potem jeszcze załatwiamy wykreślenie z paszportu kierowcy pieczątki „samochodowej” – to załatwia się „na cle”, które jest tylko w części dla wjeżdżających do tego kraju więc przepuszczają nas zapleczem na drugą stronę – mijamy m.in. cele aresztu granicznego, na widok których nasza córka stwierdza „chyba nie chciałabym być złodziejem” :lol: .

No to teraz Meksyk. Tu, jak wszystkich, zatrzymuje nas Guardia National i dokonuje inspekcji naszego auta łącznie ze schowkami, przestrzeniami pod fotelami i pobieżnym przejrzeniem plecaków. Po tej przyjemności właściwie możemy wjeżdżać do Meksyku. Ale nie daliśmy uśpić naszej czujności – pytamy grzecznie (bo Panowie z długą bronią i psami) gdzie tu dają pieczątki wjazdowe (just in case – podejrzewamy, że mogą się przydać ). A Pan na to, że w „este edificio” – tyle, że on jest tak ze 100 metrów za nami, w stronę Belize. Przejść nie można. Trzeba przejechać – no niezły Meksyk :rotfl: . Dojeżdżamy, wypełniamy karteczki, dostajemy pieczątki i jakieś inne karteczki, których lepiej nie zgubić. Przejeżdżamy jeszcze raz przez punkt Guardia National – panowie nas poznali i udało się bez ponownego przeszukania. A więc „Bienvenidos en Mexico”. Co ciekawe na wjeździe do Meksyku też jest punkt dezynfekcji auta – muszą przez niego przejechać auta z innymi tablicami niż meksykańskie. Jak widać meksykańskiego auta, belizeński brud się nie czepia :lool: .

30 kilometrów, które zostało nam do Bacalar mija bez historii i z korkiem przybudowie Tren Maya.

20240725_174231.jpg
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1686
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 18.12.2024 08:38

Jeśli chodzi o kolejny dzień to był „spór w doktrynie” jak go zagospodarować. Mąż miał pomysł żeby wracać do Cancun po to by kolejnego dnia popłynąć na rejs katamaranem na Isla Mujeres, syn chciał wracać do Cancun żeby kolejnego dnia od rana męczyć plażę, ja wolałam zostać w Bacalar, popłynąć na jakiś rejs, pomoczyć nogi w jeziorze, córce było wszystko jedno byle bez piramid i długiej jazdy :roll: .

Ostatecznie zdecydowaliśmy się na powrót do Cancun. Rano jedynie poszliśmy na spacer nad jezioro – wygląda obłędnie, kolory wody przepiękne.

IMG_7048.JPG

IMG_7047.JPG

IMG_7046.JPG

IMG_7042.JPG

IMG_7037.JPG

IMG_7030.JPG

IMG_7029.JPG

IMG_7027.JPG

IMG_7026.JPG

IMG_7022.JPG

IMG_7021.JPG

IMG_7018.JPG

IMG_7017.JPG

IMG_7016.JPG

IMG_7014.JPG

IMG_7013.JPG

(takie ostrzeżenie było przy wejściu ale (nie)stety żadnego nie spotkaliśmy)

Samo miasteczko pupy nie urywa (chociaż jest jednym z pueblos magicos) ale ma trochę fajnych murali:

IMG_7050.JPG


IMG_7049.JPG


IMG_7012.JPG

IMG_7011.JPG

IMG_7009.JPG

IMG_7007.JPG

IMG_7006.JPG

IMG_7005.JPG



Chmury rzeczywiście nie zwiastowały dobrej pogody więc może dobrze, że nie zdecydowaliśmy się na rejs. Jednak mimo wszystko polecam to miejsce na co najmniej jeden pełny dzień. Wbrew opisom nie jest tu może pusto ale na pewno spokojniej niż na wybrzeżu. Wbrew internetowym opiniom jest też gdzie się kąpać – nie ma typowych plaż ale tam gdzie są pomosty woda jest płytka i bardzo przejrzysta.
Droga do Cancun długa i męcząca. Ruch duży, budowa Tren Maya wre. Na drodze typowy meksykański pierdzielnik.

20240726_111226.jpg

20240726_111335.jpg

20240726_113219.jpg

20240726_113224.jpg

20240726_120624.jpg



Całość zajęła nam ok 5h łącznie z krótkim postojem w Tulum.

Tym razem mamy mieszkanie w Downtown. W okolicy weekendu, na taki „short notice” nie udało nam się znaleźć niczego sensownego w zona hotelara.

Na szczęście na osiedlu jest basen z czego ochoczo korzystamy.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1686
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 19.12.2024 08:50

Ostatni pełny dzień w Mex. Około 15 musimy oddać samochód. Przy okazji zamieniamy miejsce zwrotu auta z Zona Hotelara na Downtown.

Ostatecznie o tym jak zagospodarować ten dzień zdecydowały dzieci. Czyli jak można się spodziewać była plaża :roll: . Plaż w Cancun do wyboru, do koloru ale żeby wybrać tę właściwą trzeba trochę pogłówkować. Wbrew temu co się niektórym wydaje wszystkie plaże w Meksyku (podobno) są publiczne. Mogą Cię skasować za leżak, parking i co tam jeszcze chcą ale jak chcesz przyjść z ręcznikiem i sobie poleżeć to nie ma problemu. Jak się dobrze popatrzy na mapach Google prawie do każdej plaży znajdzie się publiczny dostęp bez konieczności przechodzenia przez hotele, a że to przejście jest czasem bardzo wąskie i nie ma gdzie zaparkować to inna sprawa. W Cancun przy większości plaż są też dostępne sanitariaty i prysznice (i wcale w nich nie straszy) – na dodatek są za free (no dobra „solo propina”). Przez całe popołudnie poprzedniego dnia doktoryzowałam się z plaż w Cancun i wreszcie wybór padł na Playa Marlin. Zadecydowały dwie kwestie – (i) możliwość wypożyczenia leżaków za relatywnie niedużą opłatą (chyba 200 pesos za parasol i dwa leżaki), (ii) szansa na bezpłatny parking przy plaży. I jedno i drugie się udało. Przyjeżdżając ok 10 było jeszcze trochę wolnych „publicznych” parasolek pod którymi można rozłożyć własny kocyk/ręcznik, leżaków całe stosy, kilka miejsc parkingowych też było wolnych.

W pobliżu jest Oxxo więc można kupić jakieś przekąski/napoje.

Ogólnie to straszne nudy na tej plaży ale kolor wody obłędny, fale też super.

20240727_134711.jpg

20240727_130822.jpg

20240727_130649.jpg

20240727_130634.jpg

20240727_115559.jpg

20240727_113456.jpg

20240727_105506.jpg

20240727_105312.jpg

20240727_105305.jpg


Plaża jest strzeżona, ratownicy rzeczywiście pilnują żeby nie wchodzić zbyt daleko do wody. Te fale są jednak dość zdradliwe - zdarzają się tak silne, że mogą podciąć nawet dorosłego człowieka.

Co jakiś czas plażą przejeżdża też quad jakiejś mundurowej formacji.

Wśród plażowiczów przeważają raczej lokalsi (turyści mają swoje hotelowe baseny i ewentualnie leżaki gdzieś na plaży).

Na zdjęciach widać trochę glonów ale nie powodowały one żadnego dyskomfortu. Podobno kilka dni wcześniej był niezły wyrzut tego g... ale na szczęście zdążyli posprzątać.

Co tu dużo mówić – dzieci zachwycone. Zaliczyły ten dzień do Top 5 wyjazdu :rotfl: . Wytrzymaliśmy do ok 13.30. Potem i tak trzeba było jechać oddać auto. Przebicie się z zona hotelara do miasta zajęło nam prawie godzinę.
Oddajemy auto. Człowiek, który je od nas odbierał zupełnie niekumaty w idioma inglese. Niestety okazało się, że trochę daliśmy d… przy odbiorze auta i podpisaliśmy w umowie, że mamy pół baku paliwa chociaż rzeczywiście było ok 1/3 i z taką ilością paliwa przyjechaliśmy. Niestety zdjęcia nie pomogły. Dziadek się uparł, że mamy dotankować albo zapłacić 600 pesos. No to mąż pojechał na stację dotankował i zapłacił 200. Potem dziadek stwierdził, że to auto w środku to troszku ponadnormatywnie brudne jest (no fakt czyste nie było). I za to też nas skasował 200 pesos – solo efectivo of course. Żeby było zabawniej jak podpisywaliśmy papiery oddania auta to przy kontuarze stał wielki baner, że wszelkie dodatkowe płatności „solo con tarjeta”. Ale już nie chciało mi się kłócić… Pamiętam, że w Argentynie ściągnęli nam za ponadnormatywne sprzątanie z kaucji. Jakieś te południowe nacje wyczulone na czystość.

Popołudnie i wieczór to już bez historii. Basen, pakowanie, kolacja, ostatnia margerita.
majkik75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2594
Dołączył(a): 25.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) majkik75 » 19.12.2024 09:19

Fajna ta ostatnia plaża. Nie w sensie, ze tylko ta fajna ;) ale uważam, że ciekawa. Kolor wody się zgadza, trochę może te glony... ale lubię połączenie plaży z takimi wysokimi budynkami.
Nie dziwię się, że wszyscy zadowoleni :verryhappy:

pozdrawiam, Michał
piotrf
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 18941
Dołączył(a): 26.07.2009

Nieprzeczytany postnapisał(a) piotrf » 19.12.2024 20:40

Wodorosty to problem po niemal każdym sztormie , to samo dotyczy wszystkich mórz i oceanów :tak:
Mnie ta plaża również przypadła do gustu , a fale przy łagodnym opadaniu dna to już sama radość :D


Pozdrawiam
Piotr
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1686
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 20.12.2024 08:37

majkik75 napisał(a):Fajna ta ostatnia plaża. Nie w sensie, ze tylko ta fajna ;) ale uważam, że ciekawa. Kolor wody się zgadza, trochę może te glony... ale lubię połączenie plaży z takimi wysokimi budynkami.
Nie dziwię się, że wszyscy zadowoleni :verryhappy:


piotrf napisał(a):Mnie ta plaża również przypadła do gustu , a fale przy łagodnym opadaniu dna to już sama radość :D


Zona Hotelara w Cancun to właściwe 22 kilometry praktycznie nieprzerwanej połaci piasku, zazwyczaj dość szerokiej więc plaże można określić jako spektakularne. Na pewno były inne niż te w Tulum gdzie praktycznie nie było fal a woda stała jak ciepła zupa.

Takie fale to wielka radocha dla dzieci ale też trzeba bardzo uważać - ten "zwrot" na powrocie fali jest naprawdę bardzo silny.

piotrf napisał(a):Wodorosty to problem po niemal każdym sztormie , to samo dotyczy wszystkich mórz i oceanów :tak:


Niestety tak jest :-( . A w tamtym rejonie te glony dodatkowo naprawdę słabo pachną :wymiotuje:
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1686
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 20.12.2024 08:41

Odc. 16

W niedzielę ok 11 wyjazd na lotnisko. Jeszcze babeczka co odbierała od nas mieszkanie chciała nas skasować za zbitą szklankę – to jej powiedziałam, że szklanki mieli tak beznadziejne, że się dzieciakowi w czasie zmywania w rękach rozpadła (co skądinąd prawdą było) i niech się cieszy, że się młody nie pociął. Odpuściła.

Na lotnisku też mieliśmy małą przygodę – musieliśmy oddać podstemplowane przez straż graniczną te karteczki co nam je dali jak wróciliśmy z Belize, bez tego nie chcieli nas odprawić na samolot. Tylko okienko straży granicznej było tak jakby trochę schowane – ostatecznie znaleźliśmy je koło punktu pierwszej pomocy (jakby ktoś potrzebował :lol: ).
Potem to już naprawdę nic ciekawego. Na locie powrotnym trochę trzęsło, spać się nikomu nie chciało (zapodałam sobie nawet jakiś turecki film w celach nasennych – nie pomogło :lol: ). W Stambule przepękaliśmy 6h na lotnisku. Przed 18 byliśmy w Warszawie.

Haste luego Mexico (ale nieprędko ;) ).

Dziękuję wszystkim za uwagę i komentarze. Do zobaczenia w następnych relacjach :papa: .
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ameryka Północna


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
No solo México - strona 5
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2025 Wszystkie prawa zastrzeżone