Platforma cro.pl© Chorwacja online™ - podróżuj z nami po całym świecie! Odkryj Chorwację i nie tylko na forum obecnych i przyszłych Cromaniaków ツ

No solo México

Odkrycie Ameryki – popularne określenie faktu dotarcia Krzysztofa Kolumba do tego kontynentu, w 1492 roku. W rzeczywistości pierwszymi ludźmi, którzy dotarli do kontynentu amerykańskiego, byli członkowie społeczności łowieckich, przybyłych z Azji przez Beringię w czasie zlodowacenia, między 40.000 a 17.000 lat temu. Za pierwszego przedstawiciela cywilizacji europejskiej, który dotarł do Ameryki na początku XI wieku, uznaje się wikinga Leifa Erikssona.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1647
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 27.11.2024 10:55

majkik75 napisał(a):

Znam tą trasę. Nawet na początku lat 2tyś była zwana "drogą śmierci" :bojesie:


Każdy kraj ma swoją drogę śmierci ;-) .

Nie wiem jak było na tej na początku lat 2000. Jeśli miałabym to z czymś porównywać - droga z Tbilisi do Kazbegi w 2013 była zdecydowanie gorsza jeśli chodzi o przejezdność. Ta kojarzyła mi się bardziej z drogą Kutaisi - Tbilisi, którą w różnych konfiguracjach przemieszczaliśmy się w 2013 r.

W Malezji droga Kota Kinabalu - Sandakan też była zdecydowanie gorsza.

Z kolei drogi w Chile i tym małym skrawku Argentyny, w którym byłam były zdecydowanie lepsze.

majkik75 napisał(a):
Spytam inaczej: nie mieliście sytuacji niebezpiecznej w takim sensie, że ktoś was próbował zatrzymać, okraść/bądź czuliście się niebezpiecznie w jakimś miejscu?
Zakładam, że ubezpieczenie samochodu było pełne i pokrywało ewentualne szkody/kradzież auta?


Nic z tych rzeczy nas nie spotkało. Faktem jest, że drobiazgowo pilnowaliśmy żeby nic nie leżało w samochodzie - dzieci sprzątały nawet głupie kredki i zeszyty. Ubezpieczenie mieliśmy najlepsze jakie ubezpieczalnia dawała pewnie pokrywało kradzież ale szczegółów nie pamiętam.

majkik75 napisał(a): I jeszcze mnie ciekawi, czy udało się wam widzieć gdzieś na drodze auta narko-karteli?


Może spotkaliśmy ale nic o tym nie wiemy. Za to na pewno jeździły uzbrojone auta różnych służb mundurowych głównie Gwardii Narodowej. Może gdzieś mam takie fotki to pokażę. Uzbrojone chłopaki z Gwardii jeździły też quadami po plaży w Tulum i Cancun.

Tak jak pisałam - my nie szukamy przygód na siłę. Nie chodzimy nocą (a nawet w dzień) w ciemne zaułki miast, nie uprawiamy clubingu w zona hotelara, nie staramy się nawiązać bliższej relacji z każdym napotkanym lokalsem w celu poznania doli i niedoli lokalnej ludności ...

Jedyny kraj na świecie, w którym mnie okradli to .... Chorwacja :rotfl: .
majkik75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2565
Dołączył(a): 25.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) majkik75 » 27.11.2024 11:07

Aglaia napisał(a):Jedyny kraj na świecie, w którym mnie okradli to .... Chorwacja :rotfl: .


Najciemniej pod latarnią :devil:
Nas (odpukać :proszedzieki: ) jeszcze nigdzie ...
Dzięki za informacje :proszedzieki: :przytul:

pozdrawiam, Michał
tony montana
Weteran
Avatar użytkownika
Posty: 14011
Dołączył(a): 14.01.2012

Nieprzeczytany postnapisał(a) tony montana » 28.11.2024 10:31

OMG
Me(CH)ico...!! :)

Pokaż co za apartamana mieliście w "moim" Tulum.
Pisze moim bo po pierwszych 5 dniach tamże i objechaniu Jukatanu oraz ucieczce z Holbox, wróciliśmy znowu do Tulum na ostatnie 2 dni...
:)
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1647
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 28.11.2024 10:57

tony montana napisał(a):OMG
Me(CH)ico...!! :)

Pokaż co za apartamana mieliście w "moim" Tulum.
Pisze moim bo po pierwszych 5 dniach tamże i objechaniu Jukatanu oraz ucieczce z Holbox, wróciliśmy znowu do Tulum na ostatnie 2 dni...
:)


Bienvenidos Senor Tony.

W Tulum spaliśmy tutaj:

https://www.booking.com/hotel/mx/yaakun ... rchresults

Był to nasz najbardziej wypasiony nocleg na całym wyjeździe. Rezerwowaliśmy dość późno więc cena też była raczej z gatunku "last minute" :lool: .

Dziś trochę ruszymy się z tego raju. Ale nie na długo :lol: :rotfl: .
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1647
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 28.11.2024 11:14

Ten dzień postanawiamy przeznaczyć na zwiedzanie strefy archeologicznej w Tulum.

Jest to podobno najczęściej odwiedzana strefa na Jukatanie – zapewne z uwagi na dogodne położenie na Riviera Maya – żeby zobaczyć nie trzeba się na zbyt długo ruszać z hotelu co dla większości wczasowiczów jest podstawowym kryterium w wyborze miejsca, które chce się odwiedzić. W planach była jeszcze plaża i może jakaś cenota ale jak to z planami bywa nie każdy zostaje zrealizowany w 100%.

Udaje nam się zebrać dosyć wcześnie i już przed 9 parkujemy na parkingu (ten ostatni, o którym pisał Tony w swojej relacji) – koszt 150 peso i można stać cały dzień. Przedzieramy się przez różnej maści straganiarzy, panów z małpkami/papugami na smyczy itp. Kupujemy bilety do parku (córka za free, syn za pół ceny, można płacić kartą) i… utykamy w gigantycznej kolejce do kontroli na wejściu do parku. Do parku nie można bowiem wnosić plastikowych butelek – każdy plecak jest dokładnie sprawdzany a próba „przemytu” udaremniana. Niestety nie wiedzieliśmy o tym wymogu więc w kolejce nawadniamy się tym co mamy i wyrzucamy puste butelki. Wymóg jest o tyle absurdalny, że potem trzeba jeszcze z 15-20 minut wędrować w upale do wejścia do ruin. A jeśli ktoś liczy na to, że na miejscu można kupić coś do picia to jest w błędzie… Dochodzimy na miejsce – w niepozornej budzie kupujemy bilety do strefy archeologicznej (tym razem płatność solo efectivo ) i idziemy zwiedzać. Strefa jest duża, położna na dość odkrytym terenie, bardzo mało tu cienia i ten tłum ludzi… Na zdjęciach może tego nie widać bo towarzystwo się rozpełza po dość dużym terenie jednak naprawdę dużo ludzi tam było.

IMG_6240.JPG

IMG_6237.JPG

IMG_6234.JPG

IMG_6227.JPG

IMG_6226.JPG

IMG_6225.JPG

IMG_6220.JPG

IMG_6214.JPG

IMG_6208.JPG

IMG_6207.JPG

IMG_6206.JPG

IMG_6205.JPG


Mamy bardzo mieszane uczucia. Z jednej strony to nasza pierwsza strefa archeologiczna w Meksyku więc jakiś tam zachwyt jest.

Super są też iguany, które można zobaczyć dosłownie na każdym kroku.

IMG_6254.JPG

IMG_6241.JPG

IMG_6233.JPG

IMG_6218.JPG

IMG_6217.JPG

IMG_6209.JPG

IMG_6215.JPG


Położenie też jest ładne – ścieżka z widokiem na Morze Karaibskie ma swój urok i przyjemnie tam wieje.

IMG_6248.JPG

IMG_6242.JPG

IMG_6223.JPG

IMG_6222.JPG



Z drugiej strony – tłum ludzi, brak cienia, brak picia…

W sumie 5/10 :roll: . Gdybym miała wyjść z hotelu tylko dla jednej strefy archeologicznej to na pewno nie dla tej. Dobrze też, że ta była pierwsza bo inaczej uznałabym te 2h za zmarnowane :lol: .

Po tym wszystkim upada pomysł wyjścia na plaże – nie rozegraliśmy tego dobrze – a) plażowy ekwipunek został w aucie – iść teraz do niego a potem znów tu wracać – muchas gracias (dopiero potem ogarnęliśmy, że mogliśmy wjechać autem od drugiej strony ale co się odwlecze…), b) z punktu widokowego dostrzegliśmy, że na plaży leży spora warstwa glonów (a w końcu w domu mamy swój własny czyściutki basen :verryhappy: ), c) dzieci jęczą i zaczynają się tłuc o byle bzdet .

Dlatego uznajmy, że należy nam się relaks nad basenem – takie prawie „all excuse me”. Nawet na obiad nie chciało nam się wyjść – podjechaliśmy do supermarketu po makaron i sos, do tego ananasy na smoothie i coś dla dorosłych. W gruncie rzeczy to było bardzo udane popołudnie – dzieci jeszcze nigdy nie miały tak czystych paznokci :rotfl: .
piekara114
Opiekun działu
Avatar użytkownika
Posty: 16250
Dołączył(a): 30.06.2010

Nieprzeczytany postnapisał(a) piekara114 » 28.11.2024 13:12

Napoi w plastikach nie można, a woda w szklanych bidonach przechodzi?
AgaGy
Odkrywca
Posty: 77
Dołączył(a): 14.06.2021

Nieprzeczytany postnapisał(a) AgaGy » 28.11.2024 23:38

Aglaia napisał(a):
Kto z nami wsiada?


Jak Mexico, to oczywiście ja. Ciągle mam w pamięci mój niedawny pobyt, chętnie też popatrzę na miejsca, które nam nie dane było zobaczyć.

Też lecieliśmy TK. :tak:
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1647
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 29.11.2024 08:24

piekara114 napisał(a): Napoi w plastikach nie można, a woda w szklanych bidonach przechodzi?


Przechodzi wszystko co jest w opakowaniach wielokrotnego użytku - plastikowy bidon, stalowa butelka itp. są OK. Nie wiem jak ze szkłem - to jednak ciężkie jest i nie widziałam żeby ktoś takie nosił.

Ja to ogólnie staram się być eko i eliminować plastik ale tutaj moim zdaniem zaczęli od pupy strony. Bo skąd ludzie biorą wodę do tych wszystkich eko-opakowań - oczywiście z kupowanego w supermercado plastiku. Kranówka na Jukatanie nie nadaje się do picia a nawet do mycia zębów i nie chodzi nawet o jej czystość tylko paskudny smak...

Tak więc chodzi po prostu o to żeby trochę śmieci odsunąć od wybrzeża a nie o promocję ekologicznych rozwiązań ;-) .

AgaGy napisał(a):Jak Mexico, to oczywiście ja. Ciągle mam w pamięci mój niedawny pobyt, chętnie też popatrzę na miejsca, które nam nie dane było zobaczyć.

Też lecieliśmy TK. :tak:


Cześć - miło Cię widzieć :-)
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1647
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 29.11.2024 08:45

Kolejnego dnia czas ruszyć dalej i eksplorować kolejne zakątki Jukatanu. Jedziemy do ruin w Coba. To tylko ok 60 km od Tulum. Po drodze zahaczamy jeszcze o stację benzynową. Przed 10 jesteśmy na miejscu. Płacimy coś przy wjeździe na parking – pewnie opłata za wstęp do parku i opłata za sam parking – już nie pamiętam ile, chyba 90 albo 100 pesos. Potem bilety do strefy archeologicznej – kwoty też nie pamiętam ale były jednymi z tańszych – wszelkie internetowe źródła donoszą, że liczą sobie 100 pesos per capita ale chyba capita naszego najmniejszego dziecka była mniej warta. Wszystko solo efectivo.

Najpierw zwiedzamy tę część, która jest relatywnie blisko wejścia (czyli Coba właściwa).

IMG_6275.JPG

IMG_6274.JPG

IMG_6273.JPG

IMG_6272.JPG

IMG_6268.JPG

IMG_6267.JPG

IMG_6265.JPG

IMG_6265.JPG

IMG_6261.JPG


Potem idziemy do stanowiska gdzie można wypożyczyć rower (chyba 60 pesos sztuka - solo efectivo). O tej porze wybór jest bardzo duży. Są też mniejsze rowerki dziecięce – na naszą niezbyt rosłą 6-latkę bez problemu udało się coś znaleźć.
Tak jak pisał Tony – stan techniczny tych rowerów nie powala ale robią robotę – bez nich raczej nie dotarlibyśmy do ostatniej piramidy. Nie ma rowerów z krzesełkami dla dzieci więc jak ktoś ma dziecko, które jeszcze roweru nie ogrania może wziąć rikszę z kierowcą. Niestety nie wiem za ile.

Przystanek boisko:

IMG_6286.JPG

IMG_6285.JPG

IMG_6284.JPG

IMG_6283.JPG

IMG_6282.JPG

IMG_6281.JPG


Przystanek obserwatorium:

IMG_6288.JPG


Potem najdalsza piramida (jeszcze stosunkowo niedawno można było na nią wejść)

IMG_6300.JPG

IMG_6297.JPG

IMG_6296.JPG

IMG_6293.JPG


Potem dwa kolejne stanowiska.

IMG_6310.JPG

IMG_6308.JPG

IMG_6306.JPG

IMG_6314.JPG

IMG_6313.JPG

IMG_6312.JPG


Przy ostatnim dzieci odmawiają już zwiedzania i zostają pilnować rowerów. Z jednej strony dobrze – bo udziabała mnie tam wielka mrówka i ból był okropny – gdyby to spotkało któregoś z juniorów to wolę nie myśleć jaki byłby wrzask. Z drugiej – a jakby przy tych rowerach spotkały jakiegoś zwierza? Na szczęście nic się nie stało.
Oddajemy rowery. Objazd ze zwiedzaniem zajął nam ok 2h. Te dwie godziny były zdecydowanie lepszą inwestycją niż te w Tulum – raz, że rowery były atrakcją samą w sobie, dwa – ruiny jakieś takie ciekawsze, trzy – położone w dżungli więc dużo cienia – zwiedzało się bardzo przyjemnie, cztery – dużo mniej ludzi, pięć – przy ostatnim stanowisku jest mały punkt gastro – można kupić zimne picie i coś do jedzenia, 6) można wnieść własną wodę w plastikowej butelce .

Po zwiedzaniu czas się schłodzić.

Jedziemy do pobliskiej cenoty – Choo- Ha . Płacimy 100 pesos za wejście od łebka (córka za free). Bierzemy kapoki – nie bardzo potrafiłam się dogadać czy są w cenie czy nie. Po prostu wzięłam je z wieszaka a pan nie protestował więc uznałam, że są w cenie.

Ta cenota to już pełny odlot – zupełna jaskinia. Jedyny minus – jest dość chłodno (jak nad Bałtykiem przy gorszej pogodzie ). Wytrzymujemy jakieś pół godziny i wychodzimy.

20240716_123430.jpg


20240716_123323.jpg


20240716_123239.jpg


20240716_123229.jpg


20240716_123217.jpg


20240716_123214.jpg


W tej cenocie pływały takie fajne, małe rybki. Żadnego grubszego zwierza nie było.

Wracamy do Tulum i jednak chcemy na jakąś plażę. Chcemy też coś zjeść więc najlepiej jakoś to połączyć. Obieramy kierunek na Playa Paraiso w Tulum. Wjeżdżamy do Parku. Płacimy taką samą opłatę jak wczoraj. Z samochodu musimy wyrzucić plastikowe butelki (chociaż jednej, która była pod siedzeniem nikt nie zauważył). Zajeżdżamy na parking – duży, wygodny choć piaszczysty. Jak się kupi w „resorcie” inne usługi to za okazaniem paragonu parking jest za free. Jak się tylko plażuje to chyba 300 pesos. Idziemy zjeść – jedzenie dobre ale bez wielkiego wow, cena adekwatna do położenia :roll: . Dziewczyny biorą asekuracyjnie po makaronie, chłopaki coś a la modo mexicano. A potem plażing. Plażing był tak miły, że właściwie nie robiłam żadnych zdjęć (w relacji Tonego jest dużo jak ktoś chce pooglądać). Jak już zrobiłam to okazało się, że miałam ustawiony tryb „sepia” – no trochę słabo ale co tam pokażę :oczko: .

IMG_6327.JPG

IMG_6324.JPG

IMG_6323.JPG

IMG_6318.JPG

IMG_6317.JPG


Coś w kolorze też się trafiło.

20240716_154723.jpg


20240716_154712.jpg
majkik75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2565
Dołączył(a): 25.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) majkik75 » 29.11.2024 09:13

Tak samo jak w relacji Tonyego - mam wrażenie, że gdzie nie spojrzysz to kasują od razu peso :bojesie: :oczy:

pozdrawiam, Michał
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1647
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 29.11.2024 09:40

majkik75 napisał(a):Tak samo jak w relacji Tonyego - mam wrażenie, że gdzie nie spojrzysz to kasują od razu peso :bojesie: :oczy:

pozdrawiam, Michał


Trochę tak jest ale z drugiej strony czy dotychczas było cokolwiek co nie uzasadniałoby opłaty? Wejście do ruin? Cenoty? Rowerki w Coba? Parking? Czasem system poboru tych opłat jest nieco absurdalny (będzie o tym trochę w następnym odcinku) ale nie widzę nic zdrożnego w ich pobieraniu.

W Coba "od bidy" można by było zostawić auto w miasteczku i przespacerować się jakieś 2 kilometry - w tej temperaturze i wilgotności na pewno byłoby to bardzo przyjemne :lol: .
majkik75
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 2565
Dołączył(a): 25.10.2017

Nieprzeczytany postnapisał(a) majkik75 » 29.11.2024 09:50

Aglaia napisał(a):
majkik75 napisał(a):Tak samo jak w relacji Tonyego - mam wrażenie, że gdzie nie spojrzysz to kasują od razu peso :bojesie: :oczy:

pozdrawiam, Michał


Trochę tak jest ale z drugiej strony czy dotychczas było cokolwiek co nie uzasadniałoby opłaty? Wejście do ruin? Cenoty? Rowerki w Coba? Parking? Czasem system poboru tych opłat jest nieco absurdalny (będzie o tym trochę w następnym odcinku) ale nie widzę nic zdrożnego w ich pobieraniu.

W Coba "od bidy" można by było zostawić auto w miasteczku i przespacerować się jakieś 2 kilometry - w tej temperaturze i wilgotności na pewno byłoby to bardzo przyjemne :lol: .


Ano, są takie miejsca, gdzie ciągną za wszystko, są takie że np. parking czy jakieś pomniejsze "atrakcje" są bez opłat. Tutaj tak jest i trzeba to zaakceptować, nie ma wyjścia ;)

pozdrawia, Michał
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1647
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 29.11.2024 11:06

Zdarzały nam się miejsca gdzie za wstęp do jakiejś atrakcji nie trzeba było płacić albo płaciło się niewiele a zaparkować można było za darmo. Co więcej tych darmowych miejsc parkingowych było pewnie nawet więcej niż płatnych parkingów. Te, które pokazałam i jeszcze kilka innych to top topów Jukatanu - to tak jakby nie płacić za parking na Palenicy Białczańskiej (a płaci się niemało i w sezonie miejsca wykupione ze sporym wyprzedzeniem....).

Pamiętam nasz ostatni dłuższy samochodowy tour po Europie (Belgia, Holandia, Lux) - tam za darmo raczej nic nie dawali... W Mex chociaż toalety na stacji benzynowej były za free, nawet dla tych co nie tankowali/nie korzystali ze sklepu. A mimo to ich czystość była na zadowalającym poziomie.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1647
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 30.11.2024 14:14

Czas pożegnać się z Tulum i naszą wspaniałą willą z gatunku #mariantujestjakbyluksusowo . Ale to nic – kolejny nocleg też będzie w fajnym miejscu chociaż zupełnie innym.

Obieramy kierunek na Chichen Itza (tudzież Chicken Pizza jak twierdziły nasze dzieci :lol: ).

Po drodze zatrzymujemy się w Valladoid. Parkujemy za darmoszkę w jakiejś przecznicy od rynku. Miasteczko rzeczywiście ładne. Kolorowe domki wokół rynku robią robotę. Im dalej w las tym trochę bardziej obskurnie. Jest mega gorąco – pary starcza nam na odwiedzenie jednego kościoła (wstęp bezpłatny), spacer dookoła rynku i kawę/ciacho w jakiejś kawiarni. Po jakiejś godzinie pakujemy się do auta i jedziemy dalej.

IMG_6358.JPG


IMG_6357.JPG

IMG_6352.JPG

IMG_6349.JPG

IMG_6348.JPG

IMG_6346.JPG

IMG_6345.JPG

IMG_6344.JPG

IMG_6342.JPG

IMG_6341.JPG


Do Chicken Pizza dojeżdżamy ok 13. Najpierw atakujemy miejsce noclegowe – Hacienda Chichen Itza rezerwowane przez Booking. Niestety nasz pokój jeszcze nie jest gotowy. Ale dokonujemy meldunku, korzystamy z toalety, wypijamy „welcome drink” i decydujemy się pojechać do strefy archeologicznej. Jedziemy kilka minut. Wjeżdżamy na ostatni parking, płacimy chyba 300 pesos. Wcześniejsze parkingi są trochę tańsze ale nam najbardziej zależało na tym żeby zaparkować jak najbliżej wejścia.
Przebijamy się do kasy a właściwie dwóch kas – w jednej płaci się opłatę dla „local government” a w drugiej dla „federal government”. Federal z tego co pamiętam jest bardziej łaskawe bo za dzieci chyba nie płaciliśmy (albo co najmniej za jedno, a drugie za pół ceny). Kasy są jedna po drugiej. Jest do nich jedna kolejka – nie sposób się zgubić. W obu dało się zapłacić kartą. Co ciekawe te bilety są również sprawdzane przez dwie różne osoby – no niezły Meksyk :rotfl: .

Chichen Itza to jedna z najsłynniejszych stref archeologicznych w Meksyku przyjeżdża tu bardzo dużo ludzi i to widać. Przemiał jest ogromny i to bardzo rzutuje na odbiór. Dodatkowo główna ścieżka (i nie tylko) obstawiona jest straganami, na których można nabyć wszelkie dobro z zakresu pamiątkarstwa. Szmelc, mydło, powidło a czasem nawet coś fajnego :oczko: .
Pierwsze kroki kierujemy oczywiście do głównej piramidy. Co tu dużo mówić robi wrażenie ale o zdjęcie bez ludzia trudno

IMG_6372.JPG

IMG_6368.JPG

IMG_6367.JPG

IMG_6366.JPG

IMG_6364.JPG


Potem idziemy dalej:

IMG_6383.JPG

IMG_6381.JPG

IMG_6380.JPG


I tu niestety nasza córka odpada. Brzuszek boli i ogólnie słabo – jakaś zemsta Majów ją dopadła. Sadzamy młodą na ławce w cieniu (ale blisko toalety), poimy i ustalamy dyżury – najpierw ja z młodym idę na boisko do majańskiej piłki, potem mąż.

IMG_6396.JPG

IMG_6395.JPG

IMG_6394.JPG

IMG_6391.JPG

IMG_6390.JPG


Potem zamianka i w podobnej konfiguracji idziemy zwiedzać obserwatorium (a raczej to co z niego zostało).

IMG_6427.JPG

IMG_6426.JPG

IMG_6412.JPG

IMG_6411.JPG

IMG_6405.JPG


Wszędzie oczywiście przeciskamy się wzdłuż straganów. Niestety moim zdaniem bardzo psują odbiór tego miejsca.

Jak już wszystko zobaczyliśmy kupujemy dzieciakom po glinianej czaszce jaguara co jak się odpowiednio dmuchnie wydaje bardzo fajny dźwięk. Dzieciaki postanowiły się potargować i wytargowały, że do tych czaszek to dostały jeszcze za free po małej piramidzie. Jaguar ma wybitnie ożywczą moc bo córka po paru dmuchnięciach od razu się ożywiła.

Jak wróciliśmy do hotelu nasz pokój był gotowy. Wyciągamy walizę, szybka zmiana ciuchów na stroje kąpielowe i skaczemy do basenu. To znaczy głównie syn skacze – my raczej obstawiamy leżaki, głównie ze względu na młodą, która dalej ma brzuszkowe kłopoty i na basen nawet nie spojrzy (a to znaczy, że jest naprawdę źle). W basenie moczymy się jakieś 2h.
Ok 18 idziemy na kolację. Nie mieliśmy specjalnego wyboru musieliśmy skorzystać z restauracji na terenie kompleksu. Tania nie była ale jedzenie i obsługa pierwsza klasa. Zjadłam tutaj najlepsze jedzenie na całym wyjeździe – jakąś wołowinę po majańsku czy coś takiego. Było absolutnie pyszne.

Po kolacji mały spacer po terenie ośrodka. Prawie pod nogami przebiegło nam kinkażu ale było tak szybkie, że nie zdążyliśmy cyknąć fotki.

IMG_6448.JPG

IMG_6447.JPG

IMG_6443.JPG

IMG_6442.JPG

IMG_6436.JPG

IMG_6435.JPG

IMG_6434.JPG

IMG_6432.JPG

IMG_6431.JPG


Jak już dzieciarnia usnęła, poszliśmy sobie po margeritę do baru celem spożycia na ganeczku przed domkiem, w którym był nasz pokój. Było bardzo miło do czasu gdy na filarze spostrzegliśmy spacerującego skorpiona – to nie był zwierz, z którym chcielibyśmy wejść w bliższą interakcję. Zmykamy do pokoju i tam kończymy konsumpcję.

Rano śniadanie i ruszamy w dalszą drogę.
Aglaia
Cromaniak
Avatar użytkownika
Posty: 1647
Dołączył(a): 03.08.2007

Nieprzeczytany postnapisał(a) Aglaia » 02.12.2024 08:25

Plan na ten dzień było prosty – dojechać i zwiedzić Uxmal. Zrealizowaliśmy go w 130% bo dodaliśmy do tego planu jeszcze dwa punkty.

Ok. 7.30 jemy śniadanie i przed 9 ruszamy w drogę. Mamy do przejechania raptem 200 kilometrów po dość dobrej jakościowo drodze. Po wjeździe na dwupasmową drogę nr 180 rzuca mi się w oczy drogowskaz na Izamal. Z relacji Tonego pamiętałam, że to całkiem przyjemne miasteczko. Żeby je odwiedzić musielibyśmy nadłożyć raptem 30 km, pokazuję mężowi kilka fotek i już wiemy gdzie zrobimy sobie przerwę. Mieścina jest naprawdę bardzo ładna, żółta zabudowa ma swój urok i nawet dalsze kwartały nie straszą brzydotą i ogólnym syfem. Parkujemy bezpłatnie przy rynku. I idziemy zwiedzać.

Klasztor (za free, żeby nie było, że wszędzie tylko peso od ludzi ciągną) oczywiście nie jest tak nieskazitelnie żółty jak na internetowych fotkach ale i tak bardzo nam się podoba.

IMG_6472.JPG

IMG_6469.JPG

IMG_6468.JPG

IMG_6467.JPG

IMG_6466.JPG

IMG_6462.JPG

IMG_6459.JPG

IMG_6458.JPG

IMG_6457.JPG

IMG_6456.JPG

IMG_6455.JPG

IMG_6454.JPG

IMG_6449.JPG


W przyjemnej kawiarni przy ryneczku jemy jakieś drugie śniadanie, pijemy kawę, lemoniadę czy co tam kto wybrał. Po jakiejś 1,5h jedziemy dalej.

Izamal to jedno ze 132 tzw. pueblos magicos i zdecydowanie zasługuje na umieszczenie na tej liście. Będąc w okolicy warto się tu zatrzymać chociaż na chwileczkę.
Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Ameryka Północna


  • Podobne tematy
    Ostatni post

cron
No solo México - strona 2
Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się
reklama
Chorwacja Online
[ reklama ]    [ kontakt ]

Platforma cro.pl© Chorwacja online™ wykorzystuje cookies do prawidłowego działania, te pliki gromadzą na Twoim komputerze dane ułatwiające korzystanie z serwisu; więcej informacji w polityce prywatności.

Redakcja platformy cro.pl© Chorwacja online™ nie odpowiada za treści zamieszczone przez użytkowników. Korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu. Serwis ma charakter wyłącznie informacyjny. Cro.pl© nie reprezentuje interesów żadnego biura podróży, nie zajmuje się organizacją imprez turystycznych oraz nie odpowiada za treść zamieszczonych reklam.

Copyright: cro.pl© 1999-2024 Wszystkie prawa zastrzeżone