Pierwszy raz w CRO byłam w 99 roku(troszkę dawno) i dużo faktów zapomniałam
a i aparat był na zwykłe filmy.Ale pamiętam brak autostrady i resztki widoków po wojnie.
Więc zaczynam od końca 2014 rok lipiec.
Lipiec -jest w końcu upragniony urlop i nawet mąż się wyrobił z swoją pracą która zawsze opóźniała nasz wyjazd
(ogród sama skosiłam troszkę krzywo aby szybciej jechać)lecz mąż ze stoickim spokojem robił wszystko rozważnie i pomału a nie tak jak ja byle jak)Za to on przy koszeniu robi sobie przerwę na zimne piwo,a mi się śpieszy i zawsze siedzę na walizkach i poganiam go.
Ranek cudowny w cro i zdumienie co to za pogoda i tak przez prawie całe wakacje codziennie niespodzianka