Mieszkanie daleko od miasteczek ma swoje plusy i minusy,gdy dzieci chcą na loda to zasuwamy z nimi piechtolotem do Orebica ,oczywiście wieczorami bo w dzień to koniami by mnie tam nikt nie zaciągną .
Orebić jak każde małe miasteczko przepełnione turystami ,uliczki tętnią życiem co kawałek słychać naszą łacinę...
uszy więdną na co dzień to by było straszne .I z radością wracamy do naszej stancji .Idąc promenadą między hotelami bo lepsza droga, wpadamy do super knajpki nad samym brzegiem morza z fajną muzyką,zimnym piwem
trampoliną dla dzieciaków za darmo
I mamy z mężem czas dla siebie....a on tylko o tej Iliji,że latarki zapomniał,śpiworu bo by się tam przespał do rana,wschód pooglądał i.t.d
A z daleka nadchodzi burza.Wracamy do perny cali przemoczeni