2 maj: Środa- Baron Gautsch podejście 2
Na środę mieliśmy zaplanowane drugie nurkowanie na wraku Barona Gautscha.
Czuliśmy się jak u siebie, bo wypłynięcie było polskie.
Zebraliśmy się w bazie razem z ludźmi z Poznania i z Warszawy.
Jak się później okazało Warszawiacy byli na wyjeździe we Francji razem z naszymi znajomymi z Gliwic. Robili tam kurs jaskiniowy. Świat jest rzeczywiście malutki.
Weszliśmy na pokład łodzi i przygotowaliśmy się do rejsu.
We wtorek na miejsce nurkowe płynęliśmy Ribem i zajęło nam to około pół godzinki, w środę nie było tak lekko.
Płynęliśmy dobre 1,5h, a fale wcale nam nie pomagały, kiwało nami na wszystkie strony.
Na początku nie było tak źle, wszystkim dopisywały humory.
Był czas rozpisanie nurkowania na tabliczce.
I czas na robienie zdjęć.
Właściciel bazy zrobił listę osób nurkujących, trzeba się było podpisać i można było zacząć walkę z... chorobą morską.
Nigdy nie miałam problemu z pływaniem łodzią, nawet jak bardzo bujało, ale to co się tam działo zwaliło mnie z nóg
Fale były krótkie i nasza jednostka pływająca unosiła się w górę i w dół i w górę i w dół... i tak w kółko.
Czasami tak nas przechylało, że woda przelewała się przez pokład, po czym znowu unosiliśmy się do góry.
Wpatrywanie się w horyzont uratowało moją godność
Nie wszystkim się udało
Byli też tacy, którym falowanie w ogóle nie przeszkadzało
Czasami ciężko było utrzymać się w pionie.
W końcu, po prawdziwej męce dotarliśmy na miejsce, zrzuciliśmy kotwicę i mogliśmy zacząć ubierać resztę sprzętu.
Tutaj muszę przyznać, że sama nie dałam rady, nie mogłam skupić wzorku na żadnym elemencie... tylko horyzont.
Na szczęście miałam obok kogoś kto mi pomógł i mogłam wskoczyć do wody.
Skok zakończył jeden rodzaj walki, ale rozpoczął drugi.
Od razu trzeba było złapać się linki zrzuconej z pokładu, bo fale i prąd były ogromne.
Po lince podciągnęliśmy się do bojki, gdzie była przymocowana lina opustowa na Barona...
Tylko 3m pod wodę, tylko 3m pod wodę- tak sobie powtarzałam w myślach, szybko przełykając ślinę i odwracając głowę przy każdej nadchodzącej fali.
W końcu się udało.
Byliśmy przy Baronie Gautschu.
CDN