mahadarbi napisał(a):Pomiary, cyferki - wszystko mówi samo za siebie. I jeszcze ten Twój opis zadowolonych paszcz po wyjściu w wody
Że nirwana i takie tam.
I te pomiary, cyferki oraz to, że chyba zaczynam nurkować w miarę świadomie sprawiają, że tak to kocham
mahadarbi napisał(a):Avatarek odświeżony, też cool
Jaki fotograf, taki avatarek
Z napisał(a):Roxi tak z innej beki,widzę że jesteście ze Śląska czy znasz może człowieka który prowadzi kursy nurkowania lecz mieszka dopiero pod Cieszynem w miejscowości Górki Wielkie?
Hej.
Niestety nie znam, ale jeżeli szukasz dobrego instruktora, to mogę Ci takiego jednego polecić
NiedzielaPrzed śniadaniem, już tradycyjnie, rzut okiem z balkonu na moją ławeczkę
Chwila relaksu przed ostatnim naszym nurkowaniem w jeziorze Attersee.
Niedzielne nurkowanie zaplanowaliśmy na nurkowsku
Schwarze Brucke.
Schwarze Brucke jest chyba najlepszym miejscem do nurkowania w tym jeziorze.
Praktycznie od jezdni pionowa ściana ciągnie się w dół do głębokości ok. 130 metrów. To właśnie dla pionowych ścian ściągają tu miłośnicy nurkowań głębokich.
Głębokość 130 metrów np. u podnóża ściany Schwarze Brucke to nie lada gratka dla zaawansowanego nurka i dość znaczne niebezpieczeństwo dla niedoświadczonego, nie opływanego nurka początkującego.
To tu zdarzyło się najwięcej śmiertelnych wypadków nurkowych.
Piankowcy jak zwykle wcześniej wskoczyli do wody, a u nas wyglądało to następująco- pod wodę schodziliśmy w czwórkę.
Ja z Maćkiem zatrzymałam się na 40m, Sebastian poszedł z Arturem na 55m i do nas wrócił, a Artur... poszedł głębiej. Cały czas rozwijał linkę wzdłuż której miał się później wynurzać.
Na Sebastiana czekaliśmy momencik, może z minutkę i to już wystarczyło, żeby złapała mnie lekka narkoza azotowa. Piszę lekka, bo jeszcze miałam świadomość co robię i co się ze mną dzieje.
Uczucie dziwne, trochę mi tętno przyśpieszyło, ale wystarczyło że poszliśmy 4m wyżej i już było ze mną wszystko ok.
Nurkowanie było piękne, super widoczność, widzieliśmy taaaaaaaakiego miętusa ukrywającego się pod kamieniami.
Wynurzyliśmy się dumni i bladzi, przebraliśmy się i mogliśmy już tylko czekać na Artura, który zaplanował nurkowanie na ponad 100m.
Czekaliśmy i czekaliśmy.
Już nawet zaczęliśmy się niepokoić, a przynajmniej ja...
No i w końcu zobaczyliśmy to, na co czekaliśmy- wystrzeloną bojkę dekompresyjną
Później pojawił się on
Pokazany znak, że wszystko OK, pozwolił mi w końcu zadać pytanie- Ile?
Odpowiedź zaskoczyła wszystkich-
109 metrów Udało się, chociaż przyniesione przez niego opowieści co mu się pod wodą przytrafiło, mogły zmrozić krew w żyłach.
Nie będę tutaj sprzedawać jego historii, ale mało brakowało.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i mogliśmy wrócić do domu w tym samym składzie w jakim przyjechaliśmy na zdobywanie głębin jeziora Attersee.
Podsumowując- wszystko to działo się zaledwie tydzień temu, ale te emocje i odczucia towarzyszą mi do dzisiaj... i to chyba powinno wystarczyć jako podsumowanie
Dzięki że tutaj zaglądacie