mariusz-w napisał(a): "ino strach jest" ... był i jest !
.
Oj, ja też czasami odczuwałam przed nurkowaniem drobny niepokój, żeby nie powiedzieć strach
SobotaOkolica Attersee to wiele jezior położonych zazwyczaj na większych wysokościach. Wolfgangsee, Mondsee, Swarzensee, Grundlsee, Traunsee, Nussensee, Halstatterssee i wiele innych mniejszych jezior.
Samo jezioro Attersee to zbiornik, który starczy na kilka dobrych wyjazdów nurkowych.
Chcecie bajki? Oto bajka...
Nad jeziorem żyła podobno kiedyś Syrena. Przynosiła mieszkańcom złoto i klejnoty z dna jeziora. Zachłanność mieszkańców jednak zmusiła syrenę do opuszczenia jeziora i skryła się ona za wodospadem o nazwie Nixenfall (wodospad syreny).
Jeżeli ktoś miałby ochotę zobaczyć posąg syreny, to niech przygotuje się na ok 2km spacerek.
Pod taflą jeziora znaleźć można:
- wspaniałe łąki z wieloma gatunkami roślin wodnych (najpopularniejsze to rdestnice wąsko i szerokolistne, ramienice, rzadkie gatunki traw, moczarka kanadyjska),
- zatopione lasy ( czasami kilkuset letnie świerki długości do 30 !),
- łagodnie lub ostro opadające stoki piaszczyste (do złudzenia momentami przypominające Bałtyk),
- zatopione tzw.atrakcje dla nurków typu samochody, kesony, łodzie, platformy,
- zapierające dech w piersiach ściany podwodne (zarówno kamieniste jak i torfowe),
- bogata flora to głównie szczupaki, miętusy, węgorze, okonie, płocie, klenie, sieje, pstrągi,
- często dno ma niejednorodny kształt z różnymi uskokami, progami, kanionami, dziurami, mniejszymi i większymi głazami.
Pierwsze sobotnie nurkowanie zaplanowaliśmy na
OfenieOfen to miejsce dla bardziej wymagających.
Jest tam ostro opadające dno do około 20 metrów, a następnie pionowa ściana z granitu która opada do ok. 130 metrów.
Z racji tego, że początkującym nurkom miejsce się to odradza, a zaawansowani chcą jak najszybciej zaliczyć głębokość, to łąki podwodne w płytkich warstwach tego miejsca są prawie nie naruszone.
No i w końcu doszliśmy do sedna, czyli do tytułu relacji, bo właśnie to nurkowanie zostało zaplanowane na
55m.
Było troszeczkę po śniadaniu, więc można powiedzieć, że
po śniadaniu strzeliłam sobie pięćdziesiątkę Żarty się skończyły, chłopaki zdążyli spokojnie zanurkować, a my jeszcze nawet do wody nie weszliśmy, bo liczyliśmy i zapisywaliśmy i ustalaliśmy...
Ogarnięcie tego całego bałaganu nie było łatwe
Dalej walczyliśmy na powierzchni.
http://imageshack.us/photo/my-images/17/dsc05397uj.jpg/Wszystko musiało być zaplanowane od A do Z.
Na 55m schodziliśmy podzieleni na dwie pary.
Pierwszą parą byłam ja i Artur, drugą parą byli Maciek z Sebastianem. Nie powiem, żeby mi to nie pasowało, bo wiedziałam, że jeżeli będzie ze mną coś nie tak, to ma mnie kto uratowac
No i w końcu przyszedł czas na zanurzenie.
56,1m osiągnęliśmy już po 10 minutach i na tej głębokości każdy z nas otrzymał uścisk dłoni Artura, a my między sobą przybiliśmy żółwiki
Cały czas się pilnowałam i wsłuchiwałam w siebie, czy czasem jakaś narkoza mnie nie dopada, ale nie... wszystko było ok, a nawet lepiej. Uczucie niesamowite. Wynurzaliśmy się według planu, zachowując wszystkie przystanki bezpieczeństwa.
Całe nurkowanie trwało 37 minut, a na powierzchni buzie nam się śmiały do ucha do ucha. Totalna nirwana!
W drodze do naszej bazy skoczyliśmy do sklepu.
Nie mogło być inaczej- kupiłam szampana, żeby wieczorem uczcić ten mój malutki sukces
Wcześniej pisałam o powietrznych dystrybutorach. Wyglądało to tak:
Przed nami było jeszcze jedno sobotnie nurkowanie.
Zapraszam.