Re: Nieudana zdrada 2014
napisał(a) beagm » 23.07.2014 15:48
30 czerwca nadszedł czas, aby opuścić to miasto i ruszyć dalej. Czas na planowaną od zimy ZDRADĘ, czyli podbój Czarnogóry. Zachęcona Waszymi relacjami i pięknymi zdjęciami przeszukiwałam informacje o noclegach, cenach, miejscach, które warto zobaczyć. Ostatecznie wybraliśmy okolice Kotoru – mniej więcej Tivat- jako miejsce zakwaterowania i bazę wypadową do zwiedzania. Wysłałam sporo maili z zapytaniem o noclegi i miałam dosyć dużo fajnych i niedrogich noclegów dla naszej trójki. Ceny rzeczywiście niższe niż w Chorwacji. Był to jeden z powodów, dla których zdrada była planowana. Choć najważniejszym była chęć zobaczenia i zwiedzenia Czarnogóry. Po pożegnaniu z naszą gospodynią, która bardzo polubiła córkę wyruszyliśmy. Pogoda była wyśmienita jak na podróż, czyli ciepło, ale całe niebo zachmurzone więc dobrze się jechało. Na granicy chorwacko-czarnogórskiej zdziwiło nas, że celnik nawet dzień dobry nie odpowiedział, żadnych dokumentów ani naszych, ani auta, tylko skinął głową – jechać. Chwilę później kolejne zdziwienie, co kilka zakrętów policja z suszarkami. W końcu dojechaliśmy do promu w Lepetane. Chwila oczekiwania i płyniemy. I tu zaczyna się rozwiązanie zagadki tytułu.
„Brzydko tu”, „Gdzie my jesteśmy?”, „ Kiedy wracamy?” itd. To był dopiero początek. Przejechaliśmy Lepetane, Donje Lastve potem Tivat, potem Durasevici, potem Radovici i ciągle to samo. Córka: „daleko jeszcze?”, a mąż „brzydko tu” itp. Ja coraz bardziej zdenerwowana, bo miejscowości ubywa, a im ciągle się nie podoba. Córka w końcu usnęła, a my jedziemy w stronę Kotoru, może Dobrota będzie ok. Przed Kotorem masakryczny korek. W tunelu bez wentylacji żółw by nas wyprzedził. Myślę, że może Kotor ich zauroczy i w końcu gdzieś się ulokujemy. Pokazuję gdzie jest twierdza, że tam wejdziemy, że gdzieś tu blisko jest piękne Stare Miasto. A tu niespodzianka pozostała część załogi chce wracać do Chorwacji. I tak oto objechaliśmy zatokę dookoła i wróciliśmy bez noclegów, bez wybranej miejscowości do Chorwacji. Przez kilka godzin w aucie było dosyć cicho, chyba nie chcieli mnie jeszcze bardziej denerwować.
Wyspa św. Jerzego
Wyspa Gospa od Škrpjela (Wyspa Matki Boskiej na Skale)
I tak zakończyło się moje zwiedzanie Czarnogóry.
Oszczędzając szczegółów późnym popołudniem docieramy do Tribunj i szukamy naszego towarzysza podczas drogi do Chorwacji, który właśnie tam zamieszkał. Szukamy również Daria, bo noclegi były u niego. Okazało się, że miał jeden wolny apartament. I tak najbliższe 12 dni spędziliśmy w Tribunj. Następnego dnia wyszło słońce i powrócił dobry humor. A Czarnogóra ? Nazwana przez rodzinkę : czarną- du.... , zostało mi kilka zdjęć, bilet z promu i pieczątka w paszporcie oraz obietnica męża: kupię Ci wycieczkę do czarno..... Pożyjemy zobaczymy.