Witajcie,
Druga próba do pisania. A więc dziś miało być o organizacji.....bardziej chyba dezorganizacji połączonej histerią . Moja Żona ma teraz ciężkie dni, co w połączeniu z przygotowaniami do wyjazdu daje mi niezły rollercoaster (chyba tak się to pisze
). Stany od euforii do lęków, o jeszcze tylko 3 dni i będziemy w Raju, a za chwilę o Boże jak my damy radę tyle km z małym dzieckiem, mówią coś o zamachach itd. A ja z moim 5 letnim synem doszliśmy do tych samych wniosków-WOW ALE BĘDZIE SUPER PRZYGODA. Pisząc to poczułem że nadal jestem 5-cio latkiem, jak to mówią facet nie dorasta tylko mu się zabawki zmieniają .No ja też jej trochę na barki problemów Żonie wrzuciłem, obiecałem że do wtorku będzie miała wszystko z listy wyjazdowej, a tu kasy ni ma, przelew nie dotarł, ale w końcu dziś jest
No to wzięła się zeszyt lista, mały Oluś na drugim ręku, mówię Wam, on będzie miał 3 lata i będzie już pisał hahah .Jutro jadziem na zakupy, więc jak Ktoś będzie jutro w galerii bałtyckiej widział dużego gościa krzyczącego ,z wózkiem obładowanego siatkami z dodatkową dwójką rozbieganych maluchów to będę ja.... A takie tak praktyki przed wyprawą na Mount Everest, podobno tragarze mają etat to się przygotuję
Swoją drogę przeczytałem wiele list wyjazdowych co zabrać, ja nie mogę, nie którzy to chyba jadą na Kamczatkę .
No nic, dziś miałem prawdziwy wyścig z czasem, pobudka o 4 rano aby skończyć książkę , 7 rano jazda odstawić Łosia do serwisu, jeszcze zamknięcie kwartału w firmie. Nic to, dałem radę, nasz mały Mikołaj to jest z kri i kości samochodziarz. Dziś miałem auto zastępcze (kangura) , a mały wparował do domu i do mnie tato otwórz mi maskę.... No a ja głupi swoje auto do serwisu wożę , przecież mam mechanika za wikt i opierunek. Kurczę a model auta do sklejenia to nie ma komu robić... Kto sprzedaje 5-cio latkowi model z tylu elementów.... Po nocach mi się śni ledwo co dopiero palce doczyściłem od farby i kleju M.A.S.A.K.R.A.
Wracajac do tematu, po powrocie od księgowego w auto i w pogoń za jednym kurierem, potem za drugim, trzecim.... Mówię wam, kiedyś to było pewnie fajnie, listonosz na roweryku, ewentualnie na full wypasie komarku, to bym go dogonił pieszo, a tak straciłem pół dnia ganiając jak de....il . W końcu wszystko zebrałem i rura do serwisu, a tam wyjęta półośka i opinia że to może być nie to bo one ma minimalny luz...ręce mi opadły ,myślałem że ze złości przegryzę ten podnośnik. No ale cóż , twarz pokerzysty i prośba o montaż nowej półosi... Już widzę jak wracam do domu i mówię kochanie wywaliłem 800zł na półoś a okazało się że nasza jest ok, i dalej nie wiem skąd te wibracje.... haha byłbym pierwszym człowiekiem na ziemi przytulającym się do półosi w nocy. O godzinie 17.20- koniec, możesz jechać, słowa na które czekałem cały dzień, ale miałem taki lęk aby wsiąść do tego aut, bo co by było jakby to nie ta półoś...to już wiecie
.Jazda próbna i jest ok, kamień z serca jest ok. Zoaczymy jutro na trasie.