Zwiedzanie Wenecji
Ze statku zeszliśmy na nabrzeże Wenecji o godzinie 11-tej. Tam czekała już na nas przewodniczka - przemiła Pani Ewa.
Zapomniałam wcześniej napisać, że w drodze do Chiogii otrzymaliśmy w autokarze tour guide-y
Urządzenie działa na odległość kilkudziesięciu metrów. W zestawie znajduje się czerwony odbiornik oraz słuchawki a pilot lub przewodnik korzysta z niebieskiego nadajnika i mikrofonu. Wszystkie urządzenia były wydezynfekowane. Ale pilotka powiedziała, że jeśli ktoś chce używać swoich słuchawek, to może, bo pasują do nich takie słuchawki, jak do mp3 czy telefonów.
I teraz mogliśmy słuchać przewodniczki bez konieczności tłoczenia się blisko niego. Bardzo fajne urządzenie. Ponadto dzięki temu urządzeniu nie mieliśmy problemu z poruszaniem się po Wenecji, bo przewodniczka mówiła również, którędy mamy iść.
Wenecja kojarzy się wszystkim z Bazyliką Św. Marka, Placem Św. Marka, kanałami i gondolami. I to mieliśmy nadzieję zobaczyć przede wszystkim, jako że to był nasz pierwszy pobyt w Wenecji. Nie zastanawialiśmy się nad tym, że w tym mieści żyją ludzie. Dla nas to miasto wydawało się wielkim muzeum, które trzeba zwiedzić.
Ale przewodniczka powiedziała, że najpierw pokaże nam Wenecję od wewnątrz i poprowadziła nas wąskim uliczkami do miejsc, gdzie mieszkają Wenecjanie.
Tak wyglądała początkowa trasa naszego zwiedzania.
Wenecja podzielona jest na sześć dzielnic - sestieri.
Podczas naszej wycieczki po Wenecji przemieszczaliśmy się przez trzy z nich, a mianowicie Castello, San Marco i San Polo.
Zaczęliśmy zwiedzanie od Castello, spacerkiem przemierzając wąskie uliczki.
W Wenecji zwykła ulica nazywa się calle, co w języku łacińskim znaczy ścieżka. Ulica ze sklepami nazywa się ruga, zaś ulica brukowana to salzade. Wszystkie place, z wyjątkiem Placu Św. Marka, to campi, czyli pole. Natomiast małe placyki to campielli, czyli pólka. Te nazwy wywodzą się od ogrodów i trawników, które w przeszłości porastały miejsca obecnych placów i placyków.
Wchodziliśmy na podwórka, gdzie suszyło się pranie, wylegiwały się psy i było cicho i spokojnie. Od czasu do czasu przeszedł jakiś człowiek, najprawdopodobniej Wenecjanin.
W taki sposób w Wenecji dostarczane są towary do sklepów.
Zaglądaliśmy po drodze do małych sklepików, w których zakupy robią Wenecjanie.
Numery domów w Wenecji są bardzo wysokie (na zdjęciu 3902), bo nie dotyczą konkretnej ulicy, lecz całej dzielnicy.
No i trafiliśmy na coś, co zdziwiło nas niepomiernie. A mianowicie na tych podwórkach stoją studnie.
Skąd się bierze woda w tych studniach ?, przecież wokół sama słona woda. No i ta roślinność, która przecież potrzebuje słodkiej wody, aby żyć.
Otóż w celu uzyskania wody słodkiej Wenecjanie na każdym skrawku większej wolnej przestrzeni budowali system podziemnych zbiorników obniżających swój poziom w miejscu usytuowania studni.
Woda deszczowa spływała do tych zbiorników przez malutkie otwory w płytach chodnikowych i następnie była filtrowana przez warstwę piasku i drobnych kamyków, aby na koniec gromadzić się pod studnią. Deszczówka spływała też do studni bezpośrednio z dachów kamienic, na których zainstalowano rynny. Korzystanie z tych studni było uregulowane specjalnymi przepisami, bowiem woda z nich stanowiła jedyne źródło pitnej wody.
Pobieranie wody ze studni mogło się odbywać tylko pod nadzorem strażnika miejskiego, natomiast na noc studnie były zamykane specjalną klapą.
Aktualnie studnie te już nie działają i stanowią jedynie ozdobę podwórek i placyków.
Ale ja mam taką teorię, że deszczówka dalej spływa do podziemnych zbiorników, bo chyba nikt ich nie wykopywał. I nawet jeśli są one zniszczone i zamulone, to jakaś słodka woda tam się zbiera, dlatego te drzewa mogą tutaj rosnąć.
cdn