Re: Niebiańsko, bezludnie, rajsko... - Korčula, Gršćica VI 2
Pierwsze korčulańskie zauroczenie
C U D N A
L E N G A
22.06.2014Noc była naprawdę chłodna. Taka z rodzaju tych, w których najchętniej w dłoniach trzyma się kubek ciepłego mleka lub kakao, a nogi grzeje pod ciepłym pluszowym kocem. Tak więc leżę zawinięta w koc przywieziony z Polski, licząc natrętne komary latające na uchem. Wolę jednak tradycyjne liczenie owiec
Kiedy rano otwieram drewniane okiennice od tarasu, zapominam o małych nocnych niedogodnościach. Przede mną rozpościera się widok na Jadran, delikatnie kołyszące się łodzie i niebo. Tak błękitne.
Kierunek:
Korčula. Wiele obiecywaliśmy sobie po tym małym Dubrovniku. Wiele też od niej wymagaliśmy, zważywszy na to, że to jedyne miejsce na wyspie, gdzie można powłóczyć się klimatycznymi uliczkami i poczuć zapach historii. To, co tak uwielbiamy na Hvarze. Tu, jak się później okaże, mój M. zacznie kręcić nosem
, że jednak Hvar to Hvar, a tu to tylko boskie plaże, piękna przyroda, urocze wioski, mały Dubrovnik i… pyszne jedzenie
Tak więc jedziemy do Korčuli, auto parkujemy w zacienionym miejscu przy parku miejskim (powyżej miasteczka, niedaleko hotelu Marko Polo, koło warsztatu samochodowego).
Schodzimy w dół:
Już mi się podoba. Widok starego miasta w oddali, te soczyste kolory. Pięknie.
Uderzamy od razu do sklepu z souvenirami i tourist info po mapy – wyspy i miasta (nad którymi ślęczymy namiętnie przez cały wyjazd, choć i tak znamy je prawie na pamięć
).
Tu są dostępne te mapy:
klikDużo turystów. Może dlatego, że niedziela? Gdy przekraczamy jeden z korczulańskich punktów:
„TU SIĘ USTAWIĘ, BO MUSZĘ MIEĆ ZDJĘCIE” – czyt. Veliki Revelin, natężenie stóp depczących po naszych stopach i rąk otaczających nas niczym macki ośmiornicy – wiem już, że za długo tu nie pochodzimy
Uwielbiamy miasteczka, ale puste. Przepełnione tracą klimat. Tak też było w tym przypadku, wycieczka na wycieczce...
Tak więc, gdy mój M. niecnie zaciąga mnie w strefę tzw. "tu Cię nakarmimy", nawet nie protestuję
Wiem już, że wrócimy tu innego dnia. BEZ WYCIECZEK ZORGANIZOWANYCH. Przynajmniej mam taką nadzieję
Tak więc nie martwcie się Drogie Czytelniczki, Drodzy Czytelnicy –
pięknych korczulańskich uliczek, architektury i detali nie zabraknie – pojawią się w dalszej części relacji My tymczasem zasiadamy w wybranej przez M. knajpce (uroczo położona, jak i wiele innych – Šetalište Petra Kanavelića – piękne widoki na Pelješac) i zamawiamy talerz dalmatyńskich przystawek (sałatka z ośmiornicy, słone rybki, szynka dalmatyńska, ser owczy). Całkiem niezłe, cena raczej już nie – 100 kn. Z racji, że oboje interesujemy się kulinariami a poznawanie nowych smaków jest zawsze istotnym elementem wyjazdu...
Ostatnie ujęcia z cyklu: „przyda się do wystroju domu”
i na dziś żegnamy się z Korčulą.
c.d.n.za chwilę