Witam, nawiazujac do tematu to w zeszlym roku mialem przyjemnosc troche pojezdzic (jako pasazer) z miejscowym Chorwatem po wyspie Korculi...Mialem unieruchomione swoje autko...zostawilem na swiatlach na kilkanascie godzin i szlag trafil akumulator...Miejscowy byl zaopatrzeniowcem
w hotelu w ktorym mieszkalismy i we wczesnych godzinach rannych wyruszylismy w trase...na poczatku wlaczyl radio na full...chyba zeby sie dobudzic...pozniej chwycil juz swoj rytm ,spiewal ...ja mu troche wtorowalem ...po drodze wypilismy co jakis czas piwko...ciagle zjezdzal bez powodu na lewy pas drogi...zatrzymywal sie na zakretach jak spotykal znajomych zeby chwilke pogadac, nieraz komus zajezdal droge dla kawalu...raz chamowal recznym jak mu ktus z kolei droge zajechal...kilka razy juz mu zlapalem za kierownice odruchowo co go bardzo rozbawialo...na postoju opowiedzielismy sobie nawzajem historie swojego zycia, w sumie sympatyczny czlowiek...acha w Korculi-miescie jechalismy na skroty po schodach kamiennych...z tego co go zrozumialem wprowdzony w Chorwaji zakaz 0.0% w wydychanym powietrzu dotyczy tylko glownych tras a na wyspach sa jeszcze stare przepisy...hi. Uwierzylem mu na slowo...Zawsze jak pozniej spotykalismy sie w hotelu to spontanicznie i glosno wymiemialismy wzajemne uprzejmosci...co bardzo dziwilo i intrygowalo moja przyjaciolke Grazyne...
pozdrowionka i cmokaski
Tomek i Grazyna-zadziwiona