12. Cavtat - Chorwacki Londyn.
Jadąc w kierunku południowych krańców, dla wielu tu obecnych, naszej drugiej Ojczyzny napotkamy miasto zwące się Cavtat.
Centrum ciekawe, z wychodzącą i prowadzącą wokół cypla promenadą o długości około 7 km.
Na szczycie nad miastem znajdziemy cmentarz i to chyba najładniej położony cmentarz z tych, które widziałem w Chorwacji.
Spocząć w krypcie z kamienia z Korczuli, z widokiem na Dubrownik, zaraz po śmierci głodowej w jakiej dziurze chorwackiej, to dopiero byłoby coś.
W centrum znajdziemy mnóstwo knajpek, kawiarni, sklepików. Miejscowa przystań obfituje w jachty, których wartość znacznie przewyższa budżet naszego NFZ-u.
Jednak jest coś, co chyba mnie osobiście trochę nie do końca tam pasuje.
Jak większość z naszej społeczności wie, obok Cavtatu znajduje się lotnisko Dubrownika, które oprócz tego w okolicach Splitu, odsługuje większość połączeń Chorwacji z innymi krajami.
Co za tym idzie, do Cavtatu codziennie napływa fala wakacyjnej emigracji turystów wszelkiej nacji, głównie anglojęzycznej czyli Anglicy, Amerykanie, Australijczycy i ... Rosjanie mówiący po angielsku.
Obecność tych wszystkich najeźdźców, trochę mąci spokój, który zazwyczaj panuje w tego typu nadmorskich miasteczkach. Klimat bardziej przypomina Dubrownik, Split czy ... Londyn.
Jak już pewnie zdążyliście się domyślić, osobiście wolę umrzeć z głodu na odludziu, albo zginąć, spadając w przepaść w drodze do jakiejś Dziury zlokalizowanej gdzieś między winoroślami i gajami oliwnymi, niż odpoczywać popijać 9 piwo, ucząc się angielskiego ze słuchu, stojąc komuś nad głową i czekając, aż łaskawie zwolni mi miejsce w knajpie zaraz po tym jak przyleci po niego samolot.
Pozdrawiam!