napisał(a) dangol » 27.06.2021 17:46
Przed kolejną, indywidualną turą spaceru po skansenie, postanowiłyśmy nieco się wzmocnić. Najpierw jednakże zaglądnęłyśmy do piekarni (budynek z Leska z k. XIX w.), do której zwabiły nas zapachy (fotek z wnętrza nie mam). Chlebek na kolejne śniadanie był przepyszny!
Na szczęście, bilet jest ważny przez cały dzień, więc można ze skansenu wychodzić i wchodzić wielokrotnie
. Nam wystarczyło tylko jedno dodatkowe wejście po wyjściu spędzonym w gospodzie „Pod Białą Górą” . Mieści się ona w drewnianym spichlerzu plebańskim z Przeczycy (pow. dębicki, 1732 r. ) postawionym w sąsiedztwie wejścia do MBL.
Wewnątrz jest ciemna izba z drewnianymi ławami, pogoda jednakże sprzyjała zasiadaniu na zewnątrz. Zamówiłyśmy do podziału kilka różnych dań (kwaśnica, racuchy drożdżowe z jabłkami, hreczanyki z sosem pieczarkowym, pierogi razowe z bobem, pierogi kresowe z kaszą gryczaną i białym serem, cudaki bieszczadzkie).
Dla mnie ciekawostką kulinarną były właśnie cudaki cudaki czyli placki z kiszoną kapustą. Jesienią odkryliśmy fuczki – czyli placki z kapustą w cieście naleśnikowym, w cudakach natomiast kapusta była dodana do ciasta podobnego jak na placki ziemniaczane, tu podawano je z sosem czosnkowym. Dwa dni później w menu innej karczmy podobne danie występowało pd nazwą łężnie bieszczadzkie. Ponieważ rocznie przejadamy we dwoje 20 kg własnoręcznie ukiszonej kapuchy, będę miała dodatkową opcję na jej spożycie
.
Jedzonko zapiłyśmy Konopielką warzoną w Wojkówce.
No a potem wróciłyśmy na teren skansenu.