Idziemy więc z powrotem w kierunku Baščaršija i żeby także w końcu coś zjeść. Szukałem wcześniej jakieś fajnej knajpki z dobrym lokalnym jedzeniem. Barhana, www.barhana.ba Dobrze wybrałem
Lokal z stolikami wewnątrz, ale też jest sporo na zewnątrz. Szybko podchodzi kelner, pytam o płatność - tylko gotówka. OK, jeszcze jakieś marki mamy, więc wiedząc w sumie co zamówimy wiem, że wystarczy.
Tak więc wjeżdża, dla Córki, lasagna
Synek wybrał pasta bolognese
Za to ja z Żoną bierzemy (nie pamiętam nazw bośniackich ) gulasz i papryczki faszerowane mięsem, obie wersje w formie takiej gęstej zupy.
Dania duże, te dla dzieci, to właściwie można by podzielić na 2 porcje. Do tego były soczki pomarańczowe świeżo wyciskane, ja małe piwko. Żona nie miała na nic ochoty do picia, dostała wodę gratis. Cały rachunek to 45 marek. Czyli jakieś 105 zł.
Zdecydowanie polecam miejsce. Acha, darmowe wifi jest, całkiem niezłe.
Najedzeni, ale też odpoczęły nam nogi od chodzenia. Jednak ładnych parę kilometrów za nami ... Ruszamy powoli w kierunku parkingu.
Ruiny na tyłach Dugi Bezistan, przez który przechodziliśmy w tamtą stronę
Mijany meczet Ferhadija
Jakże inny i w sumie radosny napis przy jednej z knajpek
I ślady starych wydarzeń ... Normalnie pamiętam jakieś przebłyski z tej olimpiady ...
Mijane domy
Po drodze wstąpiliśmy jeszcze do jakiegoś sklepu z ciuchami Zanęciły nas promocje i dziewczyny ruszyły w półki Ale przy takich cenach, to aż żal nic nie kupić. Weszliśmy także (ale to bliżej ścisłego centrum) do sklepiku z perfumami, też była promocja. Żona wybrała jakieś zapachy, podobno bardzo trwałe (3 flakoniki po 50 ml, łącznie za 50 marek).
Na parkingu płacimy za parkowanie, wyszło chyba 6 marek (1m za godzinę) i wyjeżdżamy. Ale jeszcze nie do domu. Jeszcze jedno miejsce ...
pozdrawiam, Michał