Rozpoznanie - 2.7.2014
Część - drugaJesteś u celu.
Obwieściła nam nawigacja, jakbym jeszcze miał jakieś wątpliwości. Nie miałem.
Zjeżdżając do Baśki, głowy nam latały na wszystkie strony
, cud że kogoś nie przejechałem, takie wszystko dla nas nowe, inne, jeszcze kawałek, jeszcze przejechać koło piekarni, jeszcze parę metrów, w lewo pod górkę i jeszcze - nie już nic po prostu stop.
Zaciągnąłem ręczny i zgasiłem silnik, kurcze udało się dojechaliśmy, jesteśmy na wczasach w Chorwacji
, oparłem się wygodnie zadowolony z siebie, ale żona nie daje pomarzyć, bardziej praktyczna ode mnie, mówi że ktoś być musi, wygania mnie na poszukiwania właścicieli, żeby zameldować że im goście cali i zdrowi dotarli.
Nie jechaliśmy bowiem w ciemno, już w listopadzie miejsce było wybrane i zaklepane – czytaj: zapłacone, tak że omijały nas na miejscu sprawy wyboru kwatery i negocjacji, pozostawała tylko kwestia czy już możemy zamieszkać czy jeszcze nie
.
Mija krótka chwila i poznajemy Jelenę właścicielkę obiektu, jakoś się dogadujemy, chorwacki jak się człowiek wczuje, można zrozumieć całkiem fajnie, dobrze że to nie Węgry, to by my se pogadali
, ale do rzeczy.
Nasz pokój, znaczy po ichniemu apartma, będzie gotowy dopiero o 12-tej.
Cóż począć waszmościowie, zamykamy brykę, pytamy czy na tym miejscu możemy stać, super możemy i miejsca koło auta w trzy i trochę, (a nie wszędzie tam tak jest , auta często stoją przyklejone do ścian w wąskich uliczkach) i ruszamy na rozpoznanie terenu.
Najpierw idziemy do portu na telekonferencje z rodziną.
Czekamy grzecznie przy Mikołajowi, aż się zrobi miejsce przed kamerką.
W oczekiwaniu na swoją kolejkę, pierwsza kontrola wody
.
Aż w końcu, jest wolne miejsce.
Machamy do kamerki, pokazujemy że jesteśmy cali, ruszamy ręcami i nogami
, pokazujemy generalnie, że wszystko okej, obraz leci za darmo, dokładamy do tego dźwięk przez komórki i już jest pełny bajer.
Ruszamy w obchód miasta.
Hej, ale czemu co chwilę nas ktoś zaprasza do wynajmu lokum, jak oni poznają, że my dopiero przyjechali
.
Przecież chyba się niczym nie wyróżniamy
Oj chyba się nie wtopimy w tłum.
Ale miejscowość, bajka normalnie lepiej niż na zdjęciach, naprawdę, aż wygląda to nierealnie te góry nad morzem.
Dochodzi 12-sta, wracamy pod naszą kwaterę, okazuje się że wszystko jest jest gotowe, wprowadzamy się. Powoli robi się coraz cieplej, co ja mówię, już jest
, dzieciarnia przebąkuje o plaży, ale najpierw trzeba przetransferować bagaż do lokum.
Wchodzimy z żoną i mówię wam bajka, nie żeby wielka kwatera, ale taka jak na zdjęciu bez żadnych trików, dla nas wystarczy, czyściutko, wszystko nowe nie zniszczone, klima, taras, wi-fi, wszystko tak jak trzeba i jak miało być.
Nie wiem czy u was też tak jest, że pierwsze co robią dzieci obojętnie w jakim wieku, w obejmowanym pomieszczeniu to zajmowanie miejsc, które gdzie będą spać, to podręcznikowe - ja tu śpię i teraz zabrzmiało dwukrotnie i dopełniło formalności zakwaterowania.
Ale graty dalej znosimy, choć ciepło się zrobiło już konkretnie, jadą z auta torby, torby, kto to wszystko pakował, zastanawiam się.
Złośliwie pytam żony, cały sklep obuwniczy mam przynieść z auta, czy tylko połowę ?
, uff zdążyłem uciec.
Przebieramy się wreszcie z naszych skafandrów podróżnych, w normalne ubranie człowieka na urlopie czyli: lacie , krótkie gacie i coś luźnego na grzbiet.
Zostawiamy resztę bambetli na rozpakowanie wieczorem, zabieramy ręczniki, maski, buty do wody i wędrujemy na plaże
.
Ludzie już prawie zapomniałem po co tu jedziemy- ciepłe morze można wejść i nie kulić się z zimna , następny zachwyt nogi widzę, wchodzę głębiej dalej widzę cud jakiś, nie myślałem , że to będzie, aż tak jak w basenie przejrzyste, następne badania smaku
błee słone.
Jak dziecko nie mogę się nacieszyć kąpielą w takim morzu, zresztą czy tylko ja ?
Dość moczenia, zarządzenie wprowadzam w życie i wracamy na kwaterę, wrzucamy szybko coś na ząb, ubieramy się cieplej
, czyli koszulka w cieplejszym kolorze i idziemy jak to mówią - "na miasto"
Przed wami drodzy państwo Baśka Voda wieczorem:
Schodzimy w dół do portu i centrum.
Podziwiamy drzewa...
A niektórzy znowu oleandry
Zapoznajemy z lekka z cenami
.
I schodzimy na promenadę, ludzie to jest widok
.
Rzut oka w prawo na port.
I znowu na góry
TAK nastaje koniec dnia pierwszego.
Spacerowym krokiem wracamy do naszego apartma, o jak tego wieczoru mi smakowało piwo.
Nad Baśką zapada noc
.
ciąg dalszy już niedługo...