Następnego dnia też plażowanie, ale jakoś wiało i pochmurno było- i zalało nam pół plaży, to zrobiliśmy polowanie na kraby, zjedliśmy lody i postanowiliśmy się wybrać do Splitu - w tamtą stronę jakby niebo było bardziej niebieskie
.
Przekąsiliśmy coś na szybko i w drogę. Trochę obawialiśmy się tłumów, bo to 15.08, ludzie mają wolne, przyjeżdżają wycieczki, jest więcej turystów, ale damy radę
Jedziemy i rzeczywiście niebo bardziej niebieskie i jest więcej słońca
Jedziemy pomiędzy gierkowskim blokowiskami, mijamy wielkiego słonia na dachu budynku i bez większych problemów docieramy do parkingu przy starym mieście. Problem zaczyna się dopiero tu - objeżdżamy cały parking a tam ani jednego miejsca, przy bramce pan nas informuje, że możemy stanąć na miejscach dla autobusów, no więc robimy kółko i parkujemy spokojnie. Ludzi co niemiara. Przy wjeździe na parking jest kościół i nabożeństwo, jakaś procesja i tłumy starszych ludzi.
My ruszamy spacerkiem wzdłuż portu, aparaty poszły w ruch
. Nie ciągnęło mnie do Splitu przez tę gierkowską zabudowę, ale ktoś nam powiedział, że koniecznie musimy zobaczyć, to czego z okien samochodu nie widać, przejeżdżając przez miasto. No i miał rację!!! Jest cudnie
Na początek spacerek promenadą pomiędzy okazałymi palmami, kilka zdjęć i ruszamy w stronę wejścia do podziemnych pomieszczeń Pałacu Dioklecjana, w których obecnie znajduje się targ z pamiątkami, jest on otoczony wieloma komnatami, do których można zajrzeć.
Przed nami schody, a u ich szczytu dziedziniec otoczony kolumnami - perystyl był sercem Pałacu Dioklecjana. W oczy rzuca się od razu duży, czarny sfinks- sprowadzony podobno specjanie dla Dioklecjana z kraju faraonów. Oglądamy dziedziniec z każdej strony, robimy zdjęcia...schodzimy w dół za sfinksem, jest tam jakaś krypta - wchodzimy (wstęp 5 kn), okazuje się, że jest to krypta Św. Łucji, patronki ociemniałych, legenda głosi, że Dioklecjan wyłupił jej oczy. Jest to okrągłe, niskie i wilgotne pomieszczenie, w którym znajduje się ołtarz i figurka Świętej.
Następnie wspiamy się po jakiś schodkach oglądamy, podziwiamy, jak tu pięknie!
Wracamy na dziedziniec i stamtąd ruszamy do Srebrnej Bramy, mijamy kawiarenki, stoiska z pamiątkami, no i za bramą już nie jest tak piękne- wracamy!
Maszerujemy teraz do Bramy Żelaznej, wąskimi uliczkami, po wyślizganych, białych marmurach. Brama prowadzi do placu Starego Miasta - Narodni Trg. Plac otaczają kawiarenki, jest tam również muzeum etnograficzne i mnóstow ludzi
No to teraz do głównej Bramy Złotej - jest ona najbardziej okazała. Zaraz za nią stoi wielki pomnik Grgura Ninskiego, biskupa.
Postanawiamy coś zjeść, tylko chcemy zaleźć coś klimatycznego - mijamy jedną kanjpkę, która przypadła nam do gustu, ale niestety nie ma miejsc, dzięki poszukiwaiom obeszliśmy jeszcze raz wszystkie uliczki i nic...albo nie ma miejsca, albo to nie to...Przy promenadzie postanawiamy kupić po kawałku pizzy, który skutecznie napełnia nam żołądki. Plan jest taki, że jeszcze pochodzimy po pałacu-mieście i wracamy do Primosten na kolację, albo małe conieco (czyt. kalmary).
Docieramy jeszcze do eleganckiej handlowej ulicy, na której znajdują się przeróżne sklepy i wielki lejek
.
Wędrujemy tak pałacowymi korytarzami, tam i z powrotem...szkoda wracać
. No to jeszcze ostatnie rzuty oka na dziedziniec, promenadę - kiedyś tu wrócimy
. Piękne to miasto w Pałacu.
Wracamy do samochodu i jazda do domku. Wróciliśmy ok 21, na "naszej" Starówce wieczór folkloru - znowu tańce i śpiewanki. Zakupiliśmy obowiązkowo kalmary z sosem i cytrynką, posłuchaliśmy jeszcze chwilę śpiewania i do spania. Jutro rano musimy znaleźć nowe mieszkanie...