No to jestem
. Dziękuję wszystkim za miłe słowa
.
Dzisiaj będzie krótko (i nie będzie to niestety Dubrovnik), bo muszę wrzucić resztę zdjęć do fotosika
Niedziela, leniwa niedziela...
. Wcinamy śniadanko na tarasie, oczywiście kawka (nie pisałam wcześniej chyba, ale jesteśmy wielbicielami kawy i mieliśmy ze sobą swój ekspres
)i zbieramy się na plażę, Borys chce skakać, nurkować...i chce grać w golfa
Idziemy najpierw na "nasze" miejsce, po drodze kupujemy lody oczywiście...
, rozkładamy się na plaży, ja postanawiam się posmażyć, bo mam już wizje wyjazdu przed oczami, a przecież taaaka blada jestem
! No a chłopaki maszerują pograć w minigolfa, ja mam dołączyć za jakiś czas, jak już się wytopię trochę na słońcu
. No i tak sobie leżę, cisza, spokój...nikt nie przeszkadza, nikt nie gada nad uchem
, moje marzenia się spełniają:D ale ile tak można leżeć
Było już smażenie z góry z dołu, no dobra już nie daję rady
idę do chłopaków.
Pierwszy raz grałam w minigolfa - fajna zabawa!
Jak już mamy dosyć idziemy do kawiarenki na kawę mrożoną, a Borys oczywiście Sprite'a
, później obowiązkowo lody- po raz kolejny i ruszamy na plażę, a tam już skoki do wody, nury, pływanie i takie tam różne
. W międzyczasie idziemy po arbuza, jakieś lody, coś do przekąszenia i tak nam zlatuje czas do 17.00. pokonujemy jedną górę, drugą górę i już jesteśmy na swoim tarasie
Ja postanawiam iść jeszcze do Konzuma po zakupy na kolację, bo wymyśliłam, że dzisiaj się tarasujemy i już nigdzie się nie ruszamy...
Tak więc bułeczki kupione, feta, pomidory, prsut, ogórki, oliwki czarne, zielone, Karlovacko, arbuz, melony
, no chyba już wszystko, oczywiście ledwo to przytargałam na górę
ale dałam radę
I tak miło spędziliśmy wieczór przy pysznym jedzonku, piwku, cykaniu cykad i śmiechów dzieciaków, bo obok naszego domku były jakieś dzieci i w naszym domu, w innym apartamencie chyba troje Czechów - oczywiście dzieciaki nie miały problemów z dogadywaniem się i zabawą.
Siedzieliśmy tak do późnej nocy i było cuudnie